Imaginy z One Direction


Imaginy i opowiadania z One Direction

16 marca 2015

#4. Liam - cz. 4

~Liam~
Kiedy wróciłem do hotelu, było już po dwunastej, lecz to nie powstrzymało Zayna od rozgoszczenia się w moim pokoju. Smród dymu papierosowego doleciał do mnie gdy tylko wszedłem do pomieszczenia. Malik pojawił się sekundę później, wchodząc przez wejście na balkon.
- No proszę, proszę - powiedział na mój widok. - O której to się wraca, Kopciuszku? - zapytał z szerokim uśmiechem.
- A ty nie masz przypadkiem swojego pokoju? - zapytałem, ignorując jego pytanie.
- Teoretycznie. Praktycznie Harry zamknął się w nim jak tylko wrócił ze spotkania z tą całą laską, z którą spędził cały dzień i tworzy. Próbowałem dostać się do środka, ale zostałem wyrzucony, bo naruszam jego „twórczą strefę” - żachnął się. - Więc wychodzi na to, że dzisiejszej nocy śpisz ze mną. - Zayn poruszył sugestywnie brwiami. - Biorę lewą stronę łóżka.
Jak na potwierdzenie jego słów, doleciał do nas przytłumiony głos Harry’ego, który „darł się”: I don’t care what people say when we’re togheter!.
Jęknąłem w duchu. Kiedy Stylesa nachodziło natchnienie, potrafił pisać przez całą noc. A to oznaczało, że Zayn wylądował u mnie w pokoju, ponieważ z pewnością Niall i Louis nie przyjęliby go do siebie. Malik prawdopodobnie wyciągnął podobne wnioski, bo bezceremonialnie rzucił się na moje łóżko i rozwalił na nim, zajmując prawie całą jego powierzchnię.
- I jak tam było? - zapytał po chwili.
- Chyba dobrze - odpowiedziałem, ściągając jednocześnie buty, które później wylądowały na swoim miejscu przy drzwiach.
- O nie, nie, nie - Malik zaprotestował i podniósł się do pozycji siedzącej, opierając się o ramę łóżka. - Jest albo „dobrze” albo „niedobrze”. Żadnego „chyba” - powiedział, kręcąc głową.
- Mnie się podobało. Nie wiem jak z [T.I.] - odparłem, siadając na drugim końcu łóżka.
- Jak na tak mądrego gościa, jakim jesteś, czasami gadasz takie głupoty jakbyś był idiotą - rzucił Zayn, patrząc na mnie z politowaniem. - Spędziliście razem kilka godzin, zabrałeś ją w swoje ulubione miejsce i do tego zorganizowałeś kawę z jej ulubionej kawiarni. Musiałaby być kretynką, żeby jej się nie spodobało.
- Malik! - obruszyłem się. Zayn należał do najbardziej szczerych osób jakie znałem, jednak czasami był aż za szczery.
- No co, taka prawda. - Chłopak wzruszył ramionami. - Dotarłeś z nią do pierwszej bazy?
Nie odpowiedziałem, tylko posłałem mu spojrzenie, które spokojnie mogło zabijać.
- To jedyne normalne pytanie, jakie przyszło mi do głowy, więc uszanuj ten fakt i odpowiedz na nie.
- Nie - wymamrotałem pod nosem.
- Co?! - Niedowierzanie w jego głosie było już wystarczająco wyraźne, nie musiał go podkreślać głośnością swojej wypowiedzi.
- Nie byłem pewien czy ona też tego chce. A nie chciałem robić nic, co by sprawiło, że poczułaby się niekomfortowo - wytłumaczyłem szybko.
- Cofam to, co powiedziałem wcześniej - odrzekł Malik, podnosząc obydwie dłonie do góry. - Stary, ty jesteś skończonym idiotą. Czy ty zdajesz sobie sprawę z tego jaki ogromny błąd popełniłeś?!
- Błąd? - Może nie byłem tak doświadczony w sprawach randkowania jak on, ale biorąc pod uwagę moje poprzednie związki sądziłem, że dość dobrze znałem się na sprawach damsko-męskich.
- Tak. Błąd. I to tak wielki jak dystans stąd do pieprzonego Marsa i z powrotem - powiedział Malik, gestykulując przy tym gwałtownie. - Spędzasz z dziewczyną kilka godzin - zaczął wyliczać na palcach. - Oddajesz własne ciuchy, żeby ją ogrzać. - Dopiero słysząc jego słowa uświadomiłem sobie, że mój sweter pozostał w posiadaniu [T.I.]. - Dobra decyzja, bo ten sweter był okropny, tak przy okazji. A patrząc na stan tej koszulki to trochę się poprzytulaliście. Na koniec, jak na dżentelmena przystało z pewnością odprowadziłeś ją pod same drzwi. I co? I zostawiłeś bez pocałunku! Wiesz jak ona mogła się poczuć?! To trochę jakbyś jej powiedział, no spoko spoko, fajnie fajnie, ale jednak to nie to. I ona teraz będzie biedna zachodzić w głowę co było tego powodem, a znając dziewczyny to z pewnością stwierdzi, że nie była dla ciebie wystarczająca. I zamiast czekać na ciebie aż wrócimy z powrotem do Anglii, uzna Cię za zamknięty rozdział i ruszy do przodu. A tego byśmy nie chcieli, prawda?
- Nie - odparłem.
Czy Zayn miał rację? Czy [T.I.] naprawdę poczułaby się odrzucona przez to, że nie pocałowałem jej na do widzenia? W końcu obiecałem jej, że odezwę się do niej jak tylko wrócimy. I wydawało mi się, że ona była zadowolona z tej obietnicy. Po raz pierwszy w życiu miałem taki mętlik w głowie. Im dłużej zastanawiałem się na słowami Malika, stawałem się tym bardziej niepewny swoich decyzji. Co nie było zbyt pomocne.
- W takim razie, co mam zrobić w tej sytuacji? - zapytałem Zayna.
- Jak to co? Bierz dupę w troki i zasuwaj do niej póki jeszcze nie śpi.

~Oczami [T.I.]~
Nie mogłam zasnąć. Leżałam na plecach, wpatrując się w sufit. Winą za to obarczałam Lily, która wymknęła się przez okno w naszym pokoju, żeby porozmawiać z Joshem, swoim obecnym chłopakiem na jakiś bardzo ważny temat. A przynajmniej to odpowiedziała na moje pytanie gdzie wybiera się w sobotę o północy, używając balkonu naszego pokoju. I komu jak komu, ale Lily wierzyłam bezgranicznie. Poza tym, miałam przeczucie czego, albo raczej kogo będzie ta rozmowa dotyczyć. Drugim winowajcą mojej niemożności spania był Liam Payne, który siedział w mojej głowie odkąd tylko odjechał pick-upem spod mojego domu. O, ironio! Jego oczy, śmiech i uśmiech zajmowały moje myśli i pojawiały się pod moimi powiekami za każdym razem gdy zamknęłam oczy. No cudowanie po prostu.
Byłam na początku liczenia skaczących owieczek o oczach Liama, gdy usłyszałam dziwny hałas. Z początku zignorowałam stukanie niewiadomego pochodzenia, jednak gdy odgłos ten powtórzył się jeszcze trzy razy postanowiłam odszukać jego źródło. Znalezienie go zajęło mi kilka sekund - stało w ogrodzie za naszym domem, ubrane w skórzaną kurtkę i rzucało kamienie w okno mojego pokoju. I chyba mnie zauważyło, bo po chwili kamyki przestały uderzać szturmem w nasze okno, a ono niepewnie do mnie pomachało.
Pokręciłam z niedowierzaniem głową. Gdyby nie przenikliwy chłód, który poczułam od rozszczelnionego okna, mogłabym przysiąc, że to był tylko sen. To jednak działo się naprawdę. Nie namyślając się długo, porwałam z krzesełka sweter Liama i narzuciłam do na siebie, z zamiarem późniejszego oddania go właścicielowi, po czym wyszłam na balkon.
Payne stał tuż pod nim.
- Czyżbyś wrócił się po swój sweter? - zapytałam, stając tuż przy barierce.
- W pewnym sensie - odparł Liam, uśmiechając się. - Jest jakiś sposób, żeby się dostać do Ciebie, o Julio?
- Jedynie kratka od kwiatów po lewej stronie, Romeo - odpowiedziałam.
- Ktoś już wchodził tam do ciebie w taki sposób?
- Lily często używa drzwi balkonowych żeby wyjść z domu zamiast frontowych.
I chociaż nigdy nic sobie nie zrobiła poruszając się w ten sposób, teraz z lekkim niepokojem patrzyłam jak Liam stara się zrobić to samo. Moje serce uspokoiło się w momencie, gdy jego stopy dotknęły płytek balkonowych.
- Niezła robota, Romeo. Poczekaj pięć sekund, to w nagrodę dostaniesz swój sweter, tylko znajdę coś innego do założenia - powiedziałam. Nie bardzo uśmiechało mi się stanie na balkonie w samej pidżamie.
- Mam trochę inny pomysł jakby mogła wyglądać tak nagroda - odpowiedział Liam.
Dwa kroki później Payne stał obok mnie i zanim zdążyłam zorientować się w tym, co się dzieje, przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Pocałował. A ja zamarłam, nie mając pojęcia co robić. Jego ciepłe, miękkie usta dotykały moich, a ja nie wiedziałam jak się zachować. Liam wyczuł moją reakcję, be sekundę później przerwał to, co robił i spojrzał na mnie ze strachem w oczach.
- Przepraszam, ja… - zaczął się tłumaczyć. - Ja nie chciałem się narzucać, ale tak dobrze bawiliśmy się na randce i ja… Myślałem, że właśnie tego chciałabyś po takim dniu. Jeśli cię uraziłem albo za bardzo się narzuciłem, to przepraszam. - Wyrzucał z siebie słowa z prędkością światła.
- Nie o to chodzi - przerwałam mu w pewnym momencie. - Byłoby to idealne zakończenie dla tego dnia - kontynuowałam, czując jak czerwienię się coraz bardziej na samą myśl o tym, co zaraz mam powiedzieć. - A zareagowałam w taki sposób dlatego, że… jeszcze…
To było trudniejsze niż myślałam. Przejmujący strach o to, co on teraz sobie o mnie pomyśli ogarnął mną i ścisnął gardło. „Liam nie należy do takich gości”, odezwał się głosik w mojej głowie. „Po prostu mu powiedz”. Odchrząknęłam, żeby dodać sobie trochę odwagi i na jednym wydechy wyrzuciłam z siebie:
- Po prostu jeszcze nikt wcześniej mnie nie pocałował. Nigdy.
- Nig… Czyli, że to był twój pierwszy pocałunek? - Liam patrzył na mnie z lekkim niedowierzaniem. - Nie miałem pojęcia, gdybym wiedział zrobiłbym to zupełnie inaczej. Albo wcale bym tego nie zrobił, bo to przecież dość ważnym moment w życiu i nie koniecznie chce się go przeżywać z daną osob…
Nie wytrzymałam i po prostu chwyciłam go za bluzkę, za którą przyciągnęłam go do siebie. I tym razem to ja złączyłam nasze usta. Nie miałam pojęcia co robię, ale robiący sobie wyrzuty Liam sprawił, że się przełamałam. Był tak kochany i uroczy, a przy tym niepewny samego siebie jak to tylko było możliwe. I chciałam mu pokazać, że był tą osobą, z którą chciałabym przeżyć swój pierwszy pocałunek.
Payne chyba zrozumiał przekaz, bo rozluźnił się, po czym położył swoje dłonie na moich policzkach i zaczął poruszać swoimi ustami. Próbowałam pójść w jego ślady i po kilku nieudanych próbach, podczas których myślałam, że zaraz zacznę płonąć ze wstydu, w końcu udało mi się złapać z nim wspólny rytm. I wtedy właśnie wyłączyłam myślenie. Przestałam zastanawiać się nad tym co powinnam zrobić i po prostu dałam się ponieść chwili i emocjom, a przede wszystkim instynktowi. Moje dłonie puściły jego koszulkę i wędrując po materiale skórzanej kurtki leżącej na jego ramionach, w końcu znalazły drogę do włosów Payne’a podczas gdy jego ręce znalazły się na moim pasie. Pozwoliłam sobie na zatracenie się w tej chwili. Czułam ciepło jego ust na swoich, czułam ciepło bijące z moich zaróżowionych policzków, czułam siłę z jaką trzymał mnie przy sobie. I podobało mi się to.
W końcu jednak zaczęło nam powoli brakować powietrza. A przynajmniej mnie, ponieważ nie miałam jeszcze takie wprawy. Co ja gadam, nie miałam żadnej wprawy. Przerwałam pocałunek, jednak od razu wtuliłam się w Liama, chcąc mu pokazać w ten sposób, że zrobiłam to dlatego, że musiałam. Payne zrozumiał o co mi chodziło, ponieważ delikatnie pogłaskał mnie po plecach. Pozwolił też mojemu przyśpieszonemu oddechowi dość do normy zanim się odezwał.
- Wszystko w porządku? - zapytał, a w jego głosie słychać była nutkę rozbawienia.
Podniosłam głowę i spojrzałam mu w oczy.

- W jak najlepszym - odpowiedziałam.  

Wiem, wiem trochę krótko, ale obiecuję Wam, że jutro pojawi się następna i ostatnia część, którą będzie trochę (no może trochę więcej niż trochę) dłuższa. Ponieważ życie nie jest tak proste jak się wydaje ;) 
One Week Challenge, dzień 3. 
Do zobaczenia jutro! 

Edit: Za minutę północ, udało się!! :D

2 komentarze:

  1. Huh, I'm first :3
    No nieźle, nieźle się rozkręca. Nawiązanie do Romea i Julii świetne. Liam taki słodki, gdy jest niepwny ;)
    Czekam na nexta
    ~Draco

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialne ♥
    Czekam na kolejne :)
    Mam nadzieję, że się doczekam ;)
    Pisz dalej, bo robisz to wspaniale ♡

    OdpowiedzUsuń