Imaginy z One Direction


Imaginy i opowiadania z One Direction

4 stycznia 2014

#4. - Liam cz.2

- Oddaj mi ten przeklęty telefon ! - krzyknęłam na Lily, która z moją komórką w ręce uciekała właśnie do salonu.
- Złap mnie ! - odkrzyknęła, biegnąc dalej.
Ruszyłam za nią, jednak Lily miała nade mną przewagę kilku sekund. Tylko tyle zajęło jej wybranie numeru tajemniczego Liama. Kiedy dobiegłam do niej, trzymała już słuchawkę przy uchu.
- Cholera - mruknęłam pod nosem, widząc nadzieję malującą się na jej twarzy. To oznaczało tyko jedno - numer nie był podpuchą.
- No cześć - odezwała się Lily. - Dzw…
Zanim moja siostra zdążyła zrobić kolejne głupstwo, wyrwałam jej telefon z ręki. W pierwszym odruchu chciałam odrzucić połączenie. Jednak skoro Lily udało już się dodzwonić do chłopaka, to z pewnością wszedł w posiadanie mojego numeru telefonu i biorąc pod uwagę nagle przerwanie połączenia, z pewnością zadzwoniłby aby spytać co się stało. Innymi słowy, musiałam odebrać.
- Halo ? - przyłożyłam.
- O, jesteś. Myślałem już, że straciłaś sygnał - odpowiedział mi uprzejmie głos chłopaka z metra. Mimo, że odkąd usłyszałam go po raz pierwszy minęło kilka godzin, miałam wrażenie jakbym znała go od zawsze. A może tak było ?
- Nie, wszystko w porządku - opowiedziałam cicho. Tak działo się zawsze, gdy rozmawiałam z jakimś nieznajomy. Odchrząknęłam, żeby zebrać się w sobie. - Chciałam tylko jeszcze raz podziękować za to, że oddałeś mi teczkę. Był tam mój cały projekt, dlatego uratowałeś moje życie i ocenę - rozpędziłam się. - Przepraszam. Znów się rozpędziłam i zaczynam gadać głupoty - Ugryzłam się w język, żeby znów nie rzucić czegoś bezsensownego. - Tak ja teraz.
Zrobiłam z siebie totalną idiotkę. Jak za każdym razem, gdy rozmawiałam z jakimś nowo poznanym chłopakiem. Jeśli chodzi o sprawy damsko-męskie, Lily z pewnością przejęła wszystkie zdolności z tym związane.
- To nic takiego - odpowiedział Liam, jak najbardziej poważnie.
Przynajmniej on się ze mnie nie śmiał, w przeciwieństwie do mojej siostry, która tarzała się ze śmiechu po podłodze.  W odpowiedzi kopnęłam ją delikatnie w nogę, po czym przekroczyłam nad nią i wyszłam z pokoju na balkon.
- Cieszę się, że mogłem pomóc - dodał chłopak, kiedy ja siadałam na huśtawce. Delikatnie odbiłam się nogami od ziemi i zaczęłam bujać, wpatrując się przy tym w niebo. - A tak przy okazji, jak wyszedł projekt ?
- Całkiem dobrze - odpowiedziałam z uśmiechem na ustach. Pytanie Liama miło mnie zaskoczyło, lecz nie robiłam sobie nadziei. On po prostu chciał byś miły.
- To znaczy ?
- Zaliczyłam semestr na pięć.
- Moje gratulacje ! - powiedział entuzjastycznie.
Zabrzmiało to całkiem szczerze. To właśnie wtedy w moim sercu pojawił się promyk głupiej nadziei. Z jednej strony nie chciało mi się wierzyć, że chłopak mógłby zainteresować się dziewczyną, którą widział zaledwie raz w życiu. Z drugiej strony jednak zostawił mi swój numer i nie wyglądało na to, aby śpieszył się do zakończenia rozmowy. Nic jednak nie wskazywało na to, żeby chłopak chciał wykonać jakiś ruch.
- Dzięki. Gdyby nie ty, mogłabym najwyżej pomarzyć o trójce.
- Na pewno dałabyś sobie radę - powiedział.
Po jego słowach zapanowała zupełna cisza. Chciałam coś powiedzieć, ale nie bardzo wiedziałam co powiedzieć.
- Jeszcze raz dziękuję - odezwałam się, modląc się, żeby Liam zaczął jakiś temat.
- Jeszcze raz nie ma za co - odpowiedział przyjaźnie. Nic więcej.
- I powodzenia w nagrywaniu.
- Nie dziękuję.
Znów cisza. „No dalej, idiotko”, krzyczałam na siebie w myślach. „Zrób to”
- To… - zaczął Liam, lecz zanim zastanowiłam się nad tym co robię, wyrzuciłam z siebie szybko:
- Dałbyś się może zaprosić na kawę ? W ramach podziękowań - dodałam.
- Pewnie - Miałam wrażenie, że jego głos się ożywił. Albo to po prostu ja byłam szczęśliwa, że w końcu udało mi się wydukać to durne zaproszenie ? - Kiedy i gdzie ?
- Co powiesz na jutro ?
- Jutro … - Chłopak musiał mieć bardzo zajęty kalendarz, skoro tyle czasu zajęło mu zastanowienie się. Przez myśl przeszło mi, że może on po prostu stara się wymigać od spotkania. - Wiesz co ? Jutro mamy co prawda nagrania, ale wątpię, żeby czepiali się, że wyskoczę gdzieś na jakiś czas. Co powiesz na trzynastą ? Może być ?
- Jasne - odpowiedziałam, a moje serce łomotało jak oszalałe. On naprawdę chciał się spotkać.
- Dałabyś radę dojechać do studia ? - zapytał niepewnie.
- Jasne, tylko powiedz mi do którego.
- Stevensa.
- Stevensa - powtórzyłam, żeby zapamiętać.
- W takim razie, do zobaczenia.
- Do zobaczenia - rozłączyłam się.
Przez chwilę stałam jak głupia, nie wierząc w to, co zrobiłam. Dopiero, gdy na balkon wbiega rozkrzyczana Lily, zaczęłam wracać do teraźniejszości. Siostra rzuciła mi się na szyję, krzycząc przy tym niezrozumiale. Kilka dobrych chwil zajęło jej uspokojenie się na tyle, że mogła się już spokojnie wysławiać.
- Idziesz na randkę ! W końcu !

~ oczami Liama ~

- I jak ? - zapytałem chłopaków, wychodząc z pokoju.
Louis obszedł mnie naokoło, przyglądając się dokładnie mojemu strojowi. Wyraz jedno twarzy był nieodgadniony, ale wiedziałem, że Tommo po prostu się wydurnia. Po chwili uśmiechnął się w ten swój głupkowaty sposób i wyciągnął kciuk ku górze. Ubranie zaakceptowane.
- Jest idealnie - powiedział Harry, kładąc mi dłoń na ramieniu. - Ale wyluzuj, chłopie. Idziesz z nią tylko na kawę, nie oświadczasz się.
- Łatwo ci powiedzieć - mruknąłem pod nosem.
- Hazza ma rację - odezwał się Zayn. - Jeśli będziesz się tak tym denerwował to nabawisz się nerwicy zanim ona tu w ogóle przyjdzie. A potem zemdlejesz na jej widok.
- To nawet nie najgorszy plan - wtrącił Harry. - Dzięki temu może liczyć na usta-usta już z samego początku.
- Uuuuuuuu - reszta zawyła chórem, a ja spojrzałem na nich jak na idiotów.
Czy tak ciężko było im zrozumieć, że naprawdę zależało mi na tym, żeby wszystko wyszło dzisiaj dobrze ? Pierwsze randki są wyjątkowe z samej zasady, a pierwsza randka z [T.I.], która była wyjątkowa, musiała być idealna.
- Możemy już jechać ? - zapytałem poważnym tonem.
- Pewnie, Daddy - Zayn chwycił swoją skórzaną kurtkę i ruszył w kierunku drzwi.
Szedłem tuż za nim, ale słyszałem jak Harry, Louis i Niall przerzucają między sobą podtekstami na temat mnie i [T.I.]. Wiedziałem, że będę na to skazany przez cały dzień, a przynajmniej do 13. To wszystko sprawiło, że jeszcze bardziej nie mogłem się doczekać dzisiejszego spotkania.

~ oczami [T.I.] ~

- Nie dam rady - jęknęłam, stając przed drzwiami studia.
- Owszem, dasz - powiedziała Lily.
- Nie, nie dam. Wejdę do środka i spanikuję - powiedziałam. - Nie będę w stanie wyrzucić z siebie słowa. I wyjdę na idiotkę.
- Nie wyjdziesz. A jak coś, to zamienię się z tobą miejscem.
- To ja już wolę stać jak głupia i milczeć.
Na samą myśl o tym, że moja siostra mogłaby zająć moje miejsce, przeszły mnie nieprzyjemne dreszcze. Co prawda, wyglądałyśmy przecież identycznie, ale z jej talentem do prowadzenia rozmowy i flirtowania, chłopak zakochałby się w niej bezpowrotnie.
- W takim razie, wbijaj do środka - popchnęła mnie delikatnie w kierunku wejścia.
- Wchodzę, wchodzę - powiedziałam i otworzyłam drzwi.
Za progiem czekał na nas tata. Miałam wrażenie, że on, mama i Lily bardziej przejmują się tą randką niż ja. Pewnie, byłam zestresowana, ale oni odchodzili od zmysłów.
- Gotowa ? - zapytał, kiedy mijaliśmy ochronę i wszystkie zabezpieczenia, które miały trzymać ciekawskich ludzi i natrętnych fanów nagrywających tu artystów z daleka.
- Tak, tato - odpowiedziałam z uśmiechem.
- Dobrze. To tutaj - powiedział, stając przy jednym z mniejszych korytarzy. - Ostatnie drzwi po lewej.
- Dzięki, tato - odpowiedziałam i ruszyłam przed siebie.
Czułam ich spojrzenia na swoich plecach, ale mimo to nie odwróciłam się. Przystanęłam dopiero przy drzwiach, które wskazał mi tata. Po raz pierwszy (a przynajmniej taką żywiłam nadzieję) miałam zobaczyć Liama bez zamaskowanej twarzy. Musiałam przygotować się na ten widok psychicznie. Kiedy nabrałam pewności, że nie ucieknę, gdy tylko go zobaczę, nacisnęłam klamkę i weszłam do środka.
To, co zobaczyłam, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. One Direction. W pomieszczeniu stało One Direction i patrzyło nam mnie zaciekawionym wzrokiem. Mój Liam okazał się być Liamem Payne’em z najbardziej popularnego na świecie boysbandu. Wszystkie moje marzenia legły w gruzach. Poprzedniej nocy, kiedy nie mogłam zasnąć, oczami wyobraźni widziałam całą historię pięknej miłości. Od pierwszej randki po ślub. Było to trochę naiwne i dziecinne z mojej strony, ale pozwoliłam sobie na chwilę romantyzmu. Jednak teraz to wszystko wydawało się jeszcze bardziej nierealne. Bo nie bardzo chciało mi się wierzyć, że Liam Payne zakocha się w kimś tak przeciętnym jak ja. Cała historia umarła śmiercią naturalną już na samym początku. Tak samo jak mój stres związany z randką. Moje obawy zniknęły, pozostawiając tylko i wyłącznie spokój.
- Pewnie jesteś [T.I.] ? - Harry Styles jako pierwszy zabrał głos.
- Tak - odpowiedziałam.
- Harry. - Chłopak podszedł do mnie i wyciągnął rękę, którą niepewnie uścisnęłam.
Sam fakt, że One Direction było tutaj był dla mnie nierealny. To, że ich dotykam zdawało się być snem.
- A to Zayn, Niall i Louis - powiedział, wskazując mi kolejno na resztę. Jakby musiał to robić. Każdy kto ma jakikolwiek dostęp do internetu, telewizora lub radio zna One Direction i wszystkich jej członków.
Przedstawieni chłopacy podeszli do mnie i najnormalniej w świecie wyściskali. Nie, to zdecydowanie był sen. Postanowiłam się uszczypnąć, chcąc jak najszybciej uwolnić się z tej rzeczywistości, jednak jedynym tego efektem był ból i zaczerwienienie w okolicy łokcia. Chłopcy musieli chyba zobaczyć co robię, ponieważ Louis i Zayn zaśmiali się cicho.
- Liam kazał bardzo cię przeprosić, ale trochę się spóźni. Musi jeszcze nagrać jeden wokal, ale nie zajmie mu to długo czasu. Na razie musisz zadowolić się nami - odezwał się Louis.
Nie wiedziałam co odpowiedzieć, więc po prostu uśmiechnęłam się. Staliśmy w zupełnej ciszy, dopóki Harry i Zayn nie zasypali mnie gradem pytań, głównie dotyczących zespołu. Chcieli wiedzieć, czy jestem ich fanką, która płyta podobała mi się bardziej, jaki jest mój ulubiony utwór, teledysk, tekst - dosłownie wszystko. Odpowiadałam na pytania, sama często zadając im jakieś. Rozmowa szła dość gładko.
- Miałaś może w szkole kurs pierwszej pomocy ? - zapytał znienacka Niall.
- Tak, jak każdy, kto chciał zaliczyć pierwszą klasę - odpowiedziałam, zaskoczona tym pytaniem.
- To dobrze. Bardzo dobrze - stwierdził, a reszta uśmiechnęła się tylko szeroko.
Musiałam nie zrozumieć żartu, bo mogłam znaleźć nic śmiesznego w fakcie, że przeszłam kurs pierwszej pomocy.
Nagle drzwi do pomieszczenia otworzyły się i stanął w nich nie kto inny jak Liam. Na szczęście, nie miał zakryte twarzy, więc mogłam go podziwiać w całej okazałości.
- Liam, w końcu ! - odezwał się Zayn, podchodząc do niego. - Pozwól, że przedstawię ci tę uroczą damę. Oto [T.I.]. [T.I.], poznaj Liama.
Payne uśmiechnął się do mnie przyjacielsko i wyciągnął dłoń,  którą uścisnęłam.
- Ale sztywno - mruknął pod nosem Harry, lecz na tyle głośno, byśmy mogli go usłyszeć.
Zastanawiałam się co zrobi Liam, lecz on po prostu zignorował chłopaka, więc jak zrobiłam podobnie.
- Przepraszam cię bardzo za to spóźnienie, ale musiałem jeszcze nagrać kilka partii - powiedział, patrząc na mnie z lekkim strachem w oczach.
- Nic się nie stało, chłopcy wszystko mi wyjaśnili. A poza tym, to cieszę się, że w ogóle udało ci się znaleźć czas - odpowiedziałam.
- On również, wierz mi - wtrącił swoje trzy grosze Niall.
- Możemy już iść ? - zapytał szybko Liam.
- Pewnie.
- Świetnie.
Payne otworzył szerzej drzwi, żeby mnie wypuścić.
- Tylko nie zapomnij o mdleniu ! - Słowa Harry’ego doszły do nas zza zamkniętych drzwi.
Spojrzałam zaskoczona na Liama, lecz ten nie odpowiedział, tylko uśmiechnął się przepraszająco.
- Gdzie dokładnie idziemy ?
- Niedaleko stąd jest taka mała kawiarenka, do której często chodzimy z siostrą, kiedy czekamy na tatę. Mają tam świetną kawę i ciasta z najlepszej piekarni w mieście.
- Brzmi zachęcająco - odpowiedział. - Masz siostrę ?
- Tak. Lily.
- Starsza czy młodsza ?
- Starsza.
Lily zawsze chlubi się tym, że jest 5 minut starsza ode mnie. I nigdy, ale to nigdy nie pozwala mi o tym zapomnieć, a zwłaszcza w nasze urodziny.
- Znam twój ból.
- Też masz starszą siostrę ?
- Dwie. Ruth i Nicole.
- Musiałeś mieć ciekawe dzieciństwo - uśmiechnęłam się pod nosem. Oczyma wyobraźni widziałam Liama bawiącego się z nimi lalkami Barbie i przebierającego się z siostrami w księżniczki.
Przez całą drogę do samochodu rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Payne opowiadał o swoich zabawach z siostrami, a ja za to przybliżyłam mu kilka historii o genialnych pomysłach Lily, kiedy się nam nudziło. Pomysłach, których mózgiem była moja siostra, a ja wykonywałam czarną robotę. Dzięki temu nauczyłam się, że czasem warto postawić na swoim i nie zgadzać się na wszystko co proponują, a zwłaszcza na jej „genialne” pomysły. Może i wychodziłam przez to na sztywniarę, ale przynajmniej nie pakowałam się w kłopoty z których ciężko było się wydostać.
Liam doprowadził mnie do skraju parkingu, gdzie stało już niewiele samochodów. Jednym z nich był srebrny mercedes.
- Daleko stąd jest ta kawiarnia ? - zapytał.
- Dwie przecznice, więc nie musimy brać auta.
- Niestety, w naszym przypadku przejście się tak spokojnie ulicą nie bardzo wchodzi w rachubę, więc w większość miejsc udajemy się samochodem - opowiedział Liam, robiąc skruszoną minę. Jego oczy wyrażały jedną myśl : „Przepraszam”.
No tak. Przez chwilę zapomniałam, że stoję obok międzynarodowej gwiazdy.
- To w takim razie, czym jedziemy ? - zapytałam wesoło, chcąc pokazać mu, że nie mam nic przeciwko takiemu sposobowi poruszania się.
- Tym - Chłopak minął mercedesa i stanął koło granatowej półciężarówki, po czym poklepał ją w maskę. Samochód miał przyciemniane szyby
Bez słowa podeszłam do auta i już chciałam wejść do środka, kiedy nagle pojawił się przy mnie Liam i szarmancko otworzył przede mną drzwi. Nie byłam przyzwyczajona do takiego traktowania. To wokół Lily skakali wszyscy chłopcy w naszej klasie (nie licząc Sama, lecz ten skakał zawsze tylko nad sobą), a ja i reszta dziewcząt z mojego rocznika musiałyśmy radzić sobie same. Podziękowałam cicho chłopakowi i wślizgnęłam się na siedzenie pasażera. W środku przywitała mnie skórzana tapicerka i zapach nowości. Auto było zadbane i wychuchane, zupełnie jakby nikt go nie używał. O tym, że przemierzał ulice Londynu i okolic świadczyło tylko zużycie kierownicy, biegów i hamulca ręcznego. Wszystko inne było w idealnym stanie. Nie miałam szansy dłużej podziwiać samochodu, ponieważ Liam wsiadł do środka i cała moja uwaga skupiła się na jego osobie. Chłopak odpalił silnik i zaczął wycofywać samochód. Chwilę później opuściliśmy parking wytwórni.
Gdy podałam Liamowi adres kawiarni, wiedział dokładnie jak tam dojechać. W samochodzie panowała cisza. Żadne z nas się nie odzywało, a chłopak nie włączył radia. Nie była to jednak pełna napięcie cisza, kiedy ludzie próbują podtrzymać rozmowę i nie bardzo im to wychodzi. Była to najzwyklejsza cisza, w trakcie której Liam próbował skupić się na drodze, a ja kątem oka patrzyłam jak kieruje. A musiałam przyznać, że kierowcą był niezłym. Prowadził pewnie, z pewnego rodzaju płynnością i przy tym miał niezły refleks. Lecz nie tyle co jego jazdę, podziwiałam jego samego. Widziałam go już nie raz na plakatach (zwłaszcza tych w moim i Lily pokoju) i zdjęciach, lecz na żywo robił jeszcze większe wrażenie. Promieniowało od niego pewnego rodzaju ciepło, które sprawiało, że czułam się przy nim swobodnie, a na mojej twarzy rozkwitał uśmiech. Momentalnie zapomniałam o wszystkim, liczył się tylko on.
- Jesteśmy na miejscu - jego głos wyrwał mnie z zamyślenia, budząc przy okazji motylki w moim brzuchu.
- Świetnie.
Liam jakimś cudem znalazł wolne miejsce tuż przy wejściu do kawiarni. Chłopak zgasił sinik samochodu, ja natomiast wyszłam z auta na chodnik. Payna dobił do mnie po chwili i razem ruszyliśmy do kawiarni. Niestety, w środku panowała duża kolejka, więc grzecznie ustawiliśmy się na samym jej końcu. Kilka dziewcząt musiało rozpoznać Liama, ponieważ cała grupka pojawiła się nagle tuż przed nami i z zalotnymi uśmiechami zaczęły prosić o autografy. Payne uśmiechnął się uprzejmie i rozdał autografy oraz zapozował do kilku zdjęć. Na tym jednak się nie skończyło, ponieważ zaciekawieni zamieszaniem wewnątrz ludzie zaczęli wchodzić do środka i do Liama zaczęło przepychać się coraz więcej fanek.
- Co ty na to, żeby stąd pójść ? - zapytałam, widząc jakie tłumy zaczęły wlewać się do środka.
- Bardzo chętnie - rzucił przez ramię chłopak i oboje zaczęliśmy pchać się w stronę wyjścia.
O ile przed nim tłum rozstępował się bez problemu (może z jego wzrostem i siłą przepychanie się nie było takie trudne), to przede mną z każdym krokiem wyrastało coraz więcej ludzi. W pewnym momencie już zupełnie zgubiłam Liama. Patrząc pod nogi, brnęłam w stronę wyjścia, a przynajmniej tak mi się zdawało, ponieważ nie widziałam zupełnie nic oprócz wielkiej fali ludzi. Nagle poczułam jak czyjaś dłoń zaciska się na moich palcach i ciągnie za sobą. Zaskoczona, poddałam się bez problemu i nieznajomy lub nieznajoma zaczęła prowadzić mnie wśród tłumu. W pewnym momencie odległość między mną a moim wybawicielem zmniejszyła się i bez problemu rozpoznałam plecy Liama. Chłopak rozluźnił na chwilę uścisk, lecz tylko po to, by przepleć swoje palce z moimi. Teraz, kiedy wiedziałam do kogo należy trzymająca mnie dłoń, czułam się z jednej strony skrępowana tym dotykiem, z drugiej… nawet całkiem przyjemnie. Nie byłam pewna które odczucie bardziej przeważa, ponieważ byłam zbyt zajęta uważanie, aby na nikogo nie wpaść. W końcu udało nam się dopchać do samochodu. Liam szybko otworzył auto i ulokował się na siedzeniu kierowcy. Ja miałam trochę większe problemy z otworzenie swoich drzwi, ponieważ po mojej stronie stało stado oszalałych nastolatek, które miały wielka ochotę wepchnąć się do auta razem ze mną. Szybkim ruchem przepchnęła się do drzwi i wskoczyłam do auta, po czym zatrzasnęłam za sobą drzwi.
- LIAM KOCHAM CIĘ ! - przenikliwy krzyk dotarł do nas nawet przez zamknięte drzwi.
Payne nie odpowiedział, tylko odpalił samochód. Teraz czekało go jednak najtrudniejsze zadanie, ponieważ musiał stąd wyjechać tak, aby nie rozjechać przy okazji którejś z dziewczyn.
- Zatkaj uszy - powiedział znienacka.
Bez słowa wykonałam polecenie. Liam wziął głębszych wdech i przycisnął klakson z całej siły. Przenikliwy dźwięk rozszedł się po samochodzie i zaczął wwiercać się w moją głowę. Nie puszczając klaksonu, chłopak zaczął powoli opuszczać zajmowane przez nas miejsce.

~oczami Liama~

Udało się. Nikt nie skończył pod kołami samochodu, ani też nikomu nie przyszło na myśl wskakiwać na tył półciężarówki, więc po chwili spokojnie jechaliśmy ulicą prowadzącą do wyjazdu z miasta. Wiedziałem, że wyjście do kawiarni w mieście nie było zbyt dobrym pomysłem, ale mimo to przez chwilę pozwoliłem sobie na nadzieję, że tym razem będzie inaczej. Chciałem, żeby wszystko było normalnie. Żebym mógł spokojnie wejść z [T.I.] do tej przeklętej kawiarni, złożyć zamówienie i usiąść przy stoliku bez masy ludzi otaczającej mnie ze wszystkich stron, proszących o autografy lub zdjęcia. Niestety, tak teraz wyglądało moje życie i nic nie mogłem na to poradzić. Z jednej strony, wiedziałem na co się piszę, już kiedy po raz pierwszy poszedłem na casting do X-Factora, z drugiej, nie sądziłem, że będzie aż tak trudno.
[T.I.] zdawała się nie przejmować za bardzo całą tą sceną w kawiarni, lecz wiedziałem, że pod maską spokoju, którą przywidziała, kryje się coś więcej. W moim przekonaniu utwierdziło mnie to, że dziewczyna przez cały czas wyłamywała palce i wielkim skupieniu patrzyła na jezdnię. Nie chciałem naciskać, w końcu byłem w podobnym stanie, kiedy po raz pierwszy spotkałem się z takimi tłumami napierającymi na moją osobę. „Odezwie się, kiedy będzie gotowa”, pocieszyłem się w myślach. A co jeśli już w ogóle się nie odezwie ? Taki scenariusz również przyszedł mi go głowy. Może tłumy odstraszyły ja na tyle, że nie będzie chciała mieć ze mną nic do czynienia ? Jeśli tak, nie miałbym jej tego za złe. Bycie z kimś z One Direction zawsze było i będzie ciężkie, zaczynając od zainteresowania mediów, wyjazdy, trasy, koncerty, wywiady sesje, a kończąc na fanach. Zawsze podziwiałem Eleanor za to, jak daje sobie radę z tym wszystkim. W końcu ona i Louis są już razem kilka lat, a to wymagało ze strony obydwojga wielkiego poświęcenia. Przez chwilę zastanawiałem się, czy może moje rozmyślania nie wybiegają za daleko, w końcu, to była nasza pierwsza randka. W duchu zacząłem się modlić, aby nie była też ostatnią.
- Dokąd teraz ? - głos [T.I.] wyrwał mnie z rozmyślań.
Odetchnąłem z ulgą kiedy tylko wypowiedziała pierwsze słowa, a uśmiech który pojawił się na jej twarzy uspokoił mnie odrobinę.

- Do pewnego miejsce, do którego lubię uciekać, gdy chcę zostać sam. 

Coś co miało być dwuczęściowym imaginem trochę się rozciągnęło, ale bez obaw, nie będzie tak długie jak Niall ♥ Przepraszam, że dopiero teraz wstawiam tę część, ale dopiero teraz wykrzesałam z siebie choć trochę siły, żeby go dokończyć :) Przepraszam Was za wszystkie błędy ortograficzne i nie tylko :)