- Oddaj mi ten przeklęty telefon ! - krzyknęłam na Lily, która z
moją komórką w ręce uciekała właśnie do salonu.
- Złap mnie ! - odkrzyknęła, biegnąc dalej.
Ruszyłam za nią, jednak Lily miała nade mną przewagę kilku sekund.
Tylko tyle zajęło jej wybranie numeru tajemniczego Liama. Kiedy dobiegłam do
niej, trzymała już słuchawkę przy uchu.
- Cholera - mruknęłam pod nosem, widząc nadzieję malującą się na
jej twarzy. To oznaczało tyko jedno - numer nie był podpuchą.
- No cześć - odezwała się Lily. - Dzw…
Zanim moja siostra zdążyła zrobić kolejne głupstwo, wyrwałam jej
telefon z ręki. W pierwszym odruchu chciałam odrzucić połączenie. Jednak skoro
Lily udało już się dodzwonić do chłopaka, to z pewnością wszedł w posiadanie
mojego numeru telefonu i biorąc pod uwagę nagle przerwanie połączenia, z
pewnością zadzwoniłby aby spytać co się stało. Innymi słowy, musiałam odebrać.
- Halo ? - przyłożyłam.
- O, jesteś. Myślałem już, że straciłaś sygnał - odpowiedział mi
uprzejmie głos chłopaka z metra. Mimo, że odkąd usłyszałam go po raz pierwszy
minęło kilka godzin, miałam wrażenie jakbym znała go od zawsze. A może tak było
?
- Nie, wszystko w porządku - opowiedziałam cicho. Tak działo się
zawsze, gdy rozmawiałam z jakimś nieznajomy. Odchrząknęłam, żeby zebrać się w
sobie. - Chciałam tylko jeszcze raz podziękować za to, że oddałeś mi teczkę.
Był tam mój cały projekt, dlatego uratowałeś moje życie i ocenę - rozpędziłam
się. - Przepraszam. Znów się rozpędziłam i zaczynam gadać głupoty - Ugryzłam
się w język, żeby znów nie rzucić czegoś bezsensownego. - Tak ja teraz.
Zrobiłam z siebie totalną idiotkę. Jak za każdym razem, gdy
rozmawiałam z jakimś nowo poznanym chłopakiem. Jeśli chodzi o sprawy
damsko-męskie, Lily z pewnością przejęła wszystkie zdolności z tym związane.
- To nic takiego - odpowiedział Liam, jak najbardziej poważnie.
Przynajmniej on się ze mnie nie śmiał, w przeciwieństwie do mojej
siostry, która tarzała się ze śmiechu po podłodze. W odpowiedzi kopnęłam ją delikatnie w nogę, po
czym przekroczyłam nad nią i wyszłam z pokoju na balkon.
- Cieszę się, że mogłem pomóc - dodał chłopak, kiedy ja siadałam
na huśtawce. Delikatnie odbiłam się nogami od ziemi i zaczęłam bujać, wpatrując
się przy tym w niebo. - A tak przy okazji, jak wyszedł projekt ?
- Całkiem dobrze - odpowiedziałam z uśmiechem na ustach. Pytanie
Liama miło mnie zaskoczyło, lecz nie robiłam sobie nadziei. On po prostu chciał
byś miły.
- To znaczy ?
- Zaliczyłam semestr na pięć.
- Moje gratulacje ! - powiedział entuzjastycznie.
Zabrzmiało to całkiem szczerze. To właśnie wtedy w moim sercu
pojawił się promyk głupiej nadziei. Z jednej strony nie chciało mi się wierzyć,
że chłopak mógłby zainteresować się dziewczyną, którą widział zaledwie raz w
życiu. Z drugiej strony jednak zostawił mi swój numer i nie wyglądało na to,
aby śpieszył się do zakończenia rozmowy. Nic jednak nie wskazywało na to, żeby
chłopak chciał wykonać jakiś ruch.
- Dzięki. Gdyby nie ty, mogłabym najwyżej pomarzyć o trójce.
- Na pewno dałabyś sobie radę - powiedział.
Po jego słowach zapanowała zupełna cisza. Chciałam coś powiedzieć,
ale nie bardzo wiedziałam co powiedzieć.
- Jeszcze raz dziękuję - odezwałam się, modląc się, żeby Liam
zaczął jakiś temat.
- Jeszcze raz nie ma za co - odpowiedział przyjaźnie. Nic więcej.
- I powodzenia w nagrywaniu.
- Nie dziękuję.
Znów cisza. „No dalej, idiotko”, krzyczałam na siebie w myślach.
„Zrób to”
- To… - zaczął Liam, lecz zanim zastanowiłam się nad tym co robię,
wyrzuciłam z siebie szybko:
- Dałbyś się może zaprosić na kawę ? W ramach podziękowań -
dodałam.
- Pewnie - Miałam wrażenie, że jego głos się ożywił. Albo to po
prostu ja byłam szczęśliwa, że w końcu udało mi się wydukać to durne
zaproszenie ? - Kiedy i gdzie ?
- Co powiesz na jutro ?
- Jutro … - Chłopak musiał mieć bardzo zajęty kalendarz, skoro
tyle czasu zajęło mu zastanowienie się. Przez myśl przeszło mi, że może on po
prostu stara się wymigać od spotkania. - Wiesz co ? Jutro mamy co prawda
nagrania, ale wątpię, żeby czepiali się, że wyskoczę gdzieś na jakiś czas. Co
powiesz na trzynastą ? Może być ?
- Jasne - odpowiedziałam, a moje serce łomotało jak oszalałe. On
naprawdę chciał się spotkać.
- Dałabyś radę dojechać do studia ? - zapytał niepewnie.
- Jasne, tylko powiedz mi do którego.
- Stevensa.
- Stevensa - powtórzyłam, żeby zapamiętać.
- W takim razie, do zobaczenia.
- Do zobaczenia - rozłączyłam się.
Przez chwilę stałam jak głupia, nie wierząc w to, co zrobiłam.
Dopiero, gdy na balkon wbiega rozkrzyczana Lily, zaczęłam wracać do
teraźniejszości. Siostra rzuciła mi się na szyję, krzycząc przy tym
niezrozumiale. Kilka dobrych chwil zajęło jej uspokojenie się na tyle, że mogła
się już spokojnie wysławiać.
- Idziesz na randkę ! W końcu !
~ oczami Liama ~
- I jak ? - zapytałem chłopaków, wychodząc z pokoju.
Louis obszedł mnie naokoło, przyglądając się dokładnie mojemu
strojowi. Wyraz jedno twarzy był nieodgadniony, ale wiedziałem, że Tommo po
prostu się wydurnia. Po chwili uśmiechnął się w ten swój głupkowaty sposób i
wyciągnął kciuk ku górze. Ubranie zaakceptowane.
- Jest idealnie - powiedział Harry, kładąc mi dłoń na ramieniu. -
Ale wyluzuj, chłopie. Idziesz z nią tylko na kawę, nie oświadczasz się.
- Łatwo ci powiedzieć - mruknąłem pod nosem.
- Hazza ma rację - odezwał się Zayn. - Jeśli będziesz się tak tym
denerwował to nabawisz się nerwicy zanim ona tu w ogóle przyjdzie. A potem
zemdlejesz na jej widok.
- To nawet nie najgorszy plan - wtrącił Harry. - Dzięki temu może
liczyć na usta-usta już z samego początku.
- Uuuuuuuu - reszta zawyła chórem, a ja spojrzałem na nich jak na
idiotów.
Czy tak ciężko było im zrozumieć, że naprawdę zależało mi na tym,
żeby wszystko wyszło dzisiaj dobrze ? Pierwsze randki są wyjątkowe z samej
zasady, a pierwsza randka z [T.I.], która była wyjątkowa, musiała być idealna.
- Możemy już jechać ? - zapytałem poważnym tonem.
- Pewnie, Daddy - Zayn chwycił swoją skórzaną kurtkę i ruszył w
kierunku drzwi.
Szedłem tuż za nim, ale słyszałem jak Harry, Louis i Niall
przerzucają między sobą podtekstami na temat mnie i [T.I.]. Wiedziałem, że będę
na to skazany przez cały dzień, a przynajmniej do 13. To wszystko sprawiło, że
jeszcze bardziej nie mogłem się doczekać dzisiejszego spotkania.
~ oczami [T.I.] ~
- Nie dam rady - jęknęłam, stając przed drzwiami studia.
- Owszem, dasz - powiedziała Lily.
- Nie, nie dam. Wejdę do środka i spanikuję - powiedziałam. - Nie
będę w stanie wyrzucić z siebie słowa. I wyjdę na idiotkę.
- Nie wyjdziesz. A jak coś, to zamienię się z tobą miejscem.
- To ja już wolę stać jak głupia i milczeć.
Na samą myśl o tym, że moja siostra mogłaby zająć moje miejsce,
przeszły mnie nieprzyjemne dreszcze. Co prawda, wyglądałyśmy przecież
identycznie, ale z jej talentem do prowadzenia rozmowy i flirtowania, chłopak
zakochałby się w niej bezpowrotnie.
- W takim razie, wbijaj do środka - popchnęła mnie delikatnie w
kierunku wejścia.
- Wchodzę, wchodzę - powiedziałam i otworzyłam drzwi.
Za progiem czekał na nas tata. Miałam wrażenie, że on, mama i Lily
bardziej przejmują się tą randką niż ja. Pewnie, byłam zestresowana, ale oni
odchodzili od zmysłów.
- Gotowa ? - zapytał, kiedy mijaliśmy ochronę i wszystkie
zabezpieczenia, które miały trzymać ciekawskich ludzi i natrętnych fanów
nagrywających tu artystów z daleka.
- Tak, tato - odpowiedziałam z uśmiechem.
- Dobrze. To tutaj - powiedział, stając przy jednym z mniejszych
korytarzy. - Ostatnie drzwi po lewej.
- Dzięki, tato - odpowiedziałam i ruszyłam przed siebie.
Czułam ich spojrzenia na swoich plecach, ale mimo to nie
odwróciłam się. Przystanęłam dopiero przy drzwiach, które wskazał mi tata. Po
raz pierwszy (a przynajmniej taką żywiłam nadzieję) miałam zobaczyć Liama bez
zamaskowanej twarzy. Musiałam przygotować się na ten widok psychicznie. Kiedy
nabrałam pewności, że nie ucieknę, gdy tylko go zobaczę, nacisnęłam klamkę i
weszłam do środka.
To, co zobaczyłam, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. One Direction.
W pomieszczeniu stało One Direction i patrzyło nam mnie zaciekawionym wzrokiem.
Mój Liam okazał się być Liamem Payne’em z najbardziej popularnego na świecie
boysbandu. Wszystkie moje marzenia legły w gruzach. Poprzedniej nocy, kiedy nie
mogłam zasnąć, oczami wyobraźni widziałam całą historię pięknej miłości. Od
pierwszej randki po ślub. Było to trochę naiwne i dziecinne z mojej strony, ale
pozwoliłam sobie na chwilę romantyzmu. Jednak teraz to wszystko wydawało się
jeszcze bardziej nierealne. Bo nie bardzo chciało mi się wierzyć, że Liam Payne
zakocha się w kimś tak przeciętnym jak ja. Cała historia umarła śmiercią
naturalną już na samym początku. Tak samo jak mój stres związany z randką. Moje
obawy zniknęły, pozostawiając tylko i wyłącznie spokój.
- Pewnie jesteś [T.I.] ? - Harry Styles jako pierwszy zabrał głos.
- Tak - odpowiedziałam.
- Harry. - Chłopak podszedł do mnie i wyciągnął rękę, którą
niepewnie uścisnęłam.
Sam fakt, że One Direction było tutaj był dla mnie nierealny. To,
że ich dotykam zdawało się być snem.
- A to Zayn, Niall i Louis - powiedział, wskazując mi kolejno na
resztę. Jakby musiał to robić. Każdy kto ma jakikolwiek dostęp do internetu,
telewizora lub radio zna One Direction i wszystkich jej członków.
Przedstawieni chłopacy podeszli do mnie i najnormalniej w świecie
wyściskali. Nie, to zdecydowanie był sen. Postanowiłam się uszczypnąć, chcąc
jak najszybciej uwolnić się z tej rzeczywistości, jednak jedynym tego efektem
był ból i zaczerwienienie w okolicy łokcia. Chłopcy musieli chyba zobaczyć co
robię, ponieważ Louis i Zayn zaśmiali się cicho.
- Liam kazał bardzo cię przeprosić, ale trochę się spóźni. Musi
jeszcze nagrać jeden wokal, ale nie zajmie mu to długo czasu. Na razie musisz
zadowolić się nami - odezwał się Louis.
Nie wiedziałam co odpowiedzieć, więc po prostu uśmiechnęłam się.
Staliśmy w zupełnej ciszy, dopóki Harry i Zayn nie zasypali mnie gradem pytań,
głównie dotyczących zespołu. Chcieli wiedzieć, czy jestem ich fanką, która
płyta podobała mi się bardziej, jaki jest mój ulubiony utwór, teledysk, tekst -
dosłownie wszystko. Odpowiadałam na pytania, sama często zadając im jakieś.
Rozmowa szła dość gładko.
- Miałaś może w szkole kurs pierwszej pomocy ? - zapytał znienacka
Niall.
- Tak, jak każdy, kto chciał zaliczyć pierwszą klasę -
odpowiedziałam, zaskoczona tym pytaniem.
- To dobrze. Bardzo dobrze - stwierdził, a reszta uśmiechnęła się
tylko szeroko.
Musiałam nie zrozumieć żartu, bo mogłam znaleźć nic śmiesznego w
fakcie, że przeszłam kurs pierwszej pomocy.
Nagle drzwi do pomieszczenia otworzyły się i stanął w nich nie kto
inny jak Liam. Na szczęście, nie miał zakryte twarzy, więc mogłam go podziwiać
w całej okazałości.
- Liam, w końcu ! - odezwał się Zayn, podchodząc do niego. -
Pozwól, że przedstawię ci tę uroczą damę. Oto [T.I.]. [T.I.], poznaj Liama.
Payne uśmiechnął się do mnie przyjacielsko i wyciągnął dłoń, którą uścisnęłam.
- Ale sztywno - mruknął pod nosem Harry, lecz na tyle głośno,
byśmy mogli go usłyszeć.
Zastanawiałam się co zrobi Liam, lecz on po prostu zignorował
chłopaka, więc jak zrobiłam podobnie.
- Przepraszam cię bardzo za to spóźnienie, ale musiałem jeszcze
nagrać kilka partii - powiedział, patrząc na mnie z lekkim strachem w oczach.
- Nic się nie stało, chłopcy wszystko mi wyjaśnili. A poza tym, to
cieszę się, że w ogóle udało ci się znaleźć czas - odpowiedziałam.
- On również, wierz mi - wtrącił swoje trzy grosze Niall.
- Możemy już iść ? - zapytał szybko Liam.
- Pewnie.
- Świetnie.
Payne otworzył szerzej drzwi, żeby mnie wypuścić.
- Tylko nie zapomnij o mdleniu ! - Słowa Harry’ego doszły do nas
zza zamkniętych drzwi.
Spojrzałam zaskoczona na Liama, lecz ten nie odpowiedział, tylko
uśmiechnął się przepraszająco.
- Gdzie dokładnie idziemy ?
- Niedaleko stąd jest taka mała kawiarenka, do której często
chodzimy z siostrą, kiedy czekamy na tatę. Mają tam świetną kawę i ciasta z
najlepszej piekarni w mieście.
- Brzmi zachęcająco - odpowiedział. - Masz siostrę ?
- Tak. Lily.
- Starsza czy młodsza ?
- Starsza.
Lily zawsze chlubi się tym, że jest 5 minut starsza ode mnie. I
nigdy, ale to nigdy nie pozwala mi o tym zapomnieć, a zwłaszcza w nasze
urodziny.
- Znam twój ból.
- Też masz starszą siostrę ?
- Dwie. Ruth i Nicole.
- Musiałeś mieć ciekawe dzieciństwo - uśmiechnęłam się pod nosem.
Oczyma wyobraźni widziałam Liama bawiącego się z nimi lalkami Barbie i
przebierającego się z siostrami w księżniczki.
Przez całą drogę do samochodu rozmawialiśmy o wszystkim i o
niczym. Payne opowiadał o swoich zabawach z siostrami, a ja za to przybliżyłam mu
kilka historii o genialnych pomysłach Lily, kiedy się nam nudziło. Pomysłach,
których mózgiem była moja siostra, a ja wykonywałam czarną robotę. Dzięki temu
nauczyłam się, że czasem warto postawić na swoim i nie zgadzać się na wszystko
co proponują, a zwłaszcza na jej „genialne” pomysły. Może i wychodziłam przez
to na sztywniarę, ale przynajmniej nie pakowałam się w kłopoty z których ciężko
było się wydostać.
Liam doprowadził mnie do skraju parkingu, gdzie stało już niewiele
samochodów. Jednym z nich był srebrny mercedes.
- Daleko stąd jest ta kawiarnia ? - zapytał.
- Dwie przecznice, więc nie musimy brać auta.
- Niestety, w naszym przypadku przejście się tak spokojnie ulicą
nie bardzo wchodzi w rachubę, więc w większość miejsc udajemy się samochodem -
opowiedział Liam, robiąc skruszoną minę. Jego oczy wyrażały jedną myśl :
„Przepraszam”.
No tak. Przez chwilę zapomniałam, że stoję obok międzynarodowej
gwiazdy.
- To w takim razie, czym jedziemy ? - zapytałam wesoło, chcąc
pokazać mu, że nie mam nic przeciwko takiemu sposobowi poruszania się.
- Tym - Chłopak minął mercedesa i stanął koło granatowej
półciężarówki, po czym poklepał ją w maskę. Samochód miał przyciemniane szyby
Bez słowa podeszłam do auta i już chciałam wejść do środka, kiedy
nagle pojawił się przy mnie Liam i szarmancko otworzył przede mną drzwi. Nie
byłam przyzwyczajona do takiego traktowania. To wokół Lily skakali wszyscy
chłopcy w naszej klasie (nie licząc Sama, lecz ten skakał zawsze tylko nad
sobą), a ja i reszta dziewcząt z mojego rocznika musiałyśmy radzić sobie same.
Podziękowałam cicho chłopakowi i wślizgnęłam się na siedzenie pasażera. W
środku przywitała mnie skórzana tapicerka i zapach nowości. Auto było zadbane i
wychuchane, zupełnie jakby nikt go nie używał. O tym, że przemierzał ulice
Londynu i okolic świadczyło tylko zużycie kierownicy, biegów i hamulca
ręcznego. Wszystko inne było w idealnym stanie. Nie miałam szansy dłużej
podziwiać samochodu, ponieważ Liam wsiadł do środka i cała moja uwaga skupiła
się na jego osobie. Chłopak odpalił silnik i zaczął wycofywać samochód. Chwilę
później opuściliśmy parking wytwórni.
Gdy podałam Liamowi adres kawiarni, wiedział dokładnie jak tam
dojechać. W samochodzie panowała cisza. Żadne z nas się nie odzywało, a chłopak
nie włączył radia. Nie była to jednak pełna napięcie cisza, kiedy ludzie
próbują podtrzymać rozmowę i nie bardzo im to wychodzi. Była to najzwyklejsza
cisza, w trakcie której Liam próbował skupić się na drodze, a ja kątem oka
patrzyłam jak kieruje. A musiałam przyznać, że kierowcą był niezłym. Prowadził
pewnie, z pewnego rodzaju płynnością i przy tym miał niezły refleks. Lecz nie
tyle co jego jazdę, podziwiałam jego samego. Widziałam go już nie raz na
plakatach (zwłaszcza tych w moim i Lily pokoju) i zdjęciach, lecz na żywo robił
jeszcze większe wrażenie. Promieniowało od niego pewnego rodzaju ciepło, które
sprawiało, że czułam się przy nim swobodnie, a na mojej twarzy rozkwitał
uśmiech. Momentalnie zapomniałam o wszystkim, liczył się tylko on.
- Jesteśmy na miejscu - jego głos wyrwał mnie z zamyślenia, budząc
przy okazji motylki w moim brzuchu.
- Świetnie.
Liam jakimś cudem znalazł wolne miejsce tuż przy wejściu do
kawiarni. Chłopak zgasił sinik samochodu, ja natomiast wyszłam z auta na
chodnik. Payna dobił do mnie po chwili i razem ruszyliśmy do kawiarni.
Niestety, w środku panowała duża kolejka, więc grzecznie ustawiliśmy się na
samym jej końcu. Kilka dziewcząt musiało rozpoznać Liama, ponieważ cała grupka
pojawiła się nagle tuż przed nami i z zalotnymi uśmiechami zaczęły prosić o autografy.
Payne uśmiechnął się uprzejmie i rozdał autografy oraz zapozował do kilku
zdjęć. Na tym jednak się nie skończyło, ponieważ zaciekawieni zamieszaniem
wewnątrz ludzie zaczęli wchodzić do środka i do Liama zaczęło przepychać się
coraz więcej fanek.
- Co ty na to, żeby stąd pójść ? - zapytałam, widząc jakie tłumy
zaczęły wlewać się do środka.
- Bardzo chętnie - rzucił przez ramię chłopak i oboje zaczęliśmy
pchać się w stronę wyjścia.
O ile przed nim tłum rozstępował się bez problemu (może z jego
wzrostem i siłą przepychanie się nie było takie trudne), to przede mną z każdym
krokiem wyrastało coraz więcej ludzi. W pewnym momencie już zupełnie zgubiłam
Liama. Patrząc pod nogi, brnęłam w stronę wyjścia, a przynajmniej tak mi się
zdawało, ponieważ nie widziałam zupełnie nic oprócz wielkiej fali ludzi. Nagle
poczułam jak czyjaś dłoń zaciska się na moich palcach i ciągnie za sobą.
Zaskoczona, poddałam się bez problemu i nieznajomy lub nieznajoma zaczęła
prowadzić mnie wśród tłumu. W pewnym momencie odległość między mną a moim
wybawicielem zmniejszyła się i bez problemu rozpoznałam plecy Liama. Chłopak
rozluźnił na chwilę uścisk, lecz tylko po to, by przepleć swoje palce z moimi.
Teraz, kiedy wiedziałam do kogo należy trzymająca mnie dłoń, czułam się z
jednej strony skrępowana tym dotykiem, z drugiej… nawet całkiem przyjemnie. Nie
byłam pewna które odczucie bardziej przeważa, ponieważ byłam zbyt zajęta
uważanie, aby na nikogo nie wpaść. W końcu udało nam się dopchać do samochodu.
Liam szybko otworzył auto i ulokował się na siedzeniu kierowcy. Ja miałam
trochę większe problemy z otworzenie swoich drzwi, ponieważ po mojej stronie
stało stado oszalałych nastolatek, które miały wielka ochotę wepchnąć się do
auta razem ze mną. Szybkim ruchem przepchnęła się do drzwi i wskoczyłam do
auta, po czym zatrzasnęłam za sobą drzwi.
- LIAM KOCHAM CIĘ ! - przenikliwy krzyk dotarł do nas nawet przez
zamknięte drzwi.
Payne nie odpowiedział, tylko odpalił samochód. Teraz czekało go
jednak najtrudniejsze zadanie, ponieważ musiał stąd wyjechać tak, aby nie
rozjechać przy okazji którejś z dziewczyn.
- Zatkaj uszy - powiedział znienacka.
Bez słowa wykonałam polecenie. Liam wziął głębszych wdech i przycisnął
klakson z całej siły. Przenikliwy dźwięk rozszedł się po samochodzie i zaczął
wwiercać się w moją głowę. Nie puszczając klaksonu, chłopak zaczął powoli
opuszczać zajmowane przez nas miejsce.
~oczami Liama~
Udało się. Nikt nie skończył pod kołami samochodu, ani też nikomu
nie przyszło na myśl wskakiwać na tył półciężarówki, więc po chwili spokojnie
jechaliśmy ulicą prowadzącą do wyjazdu z miasta. Wiedziałem, że wyjście do kawiarni
w mieście nie było zbyt dobrym pomysłem, ale mimo to przez chwilę pozwoliłem
sobie na nadzieję, że tym razem będzie inaczej. Chciałem, żeby wszystko było
normalnie. Żebym mógł spokojnie wejść z [T.I.] do tej przeklętej kawiarni,
złożyć zamówienie i usiąść przy stoliku bez masy ludzi otaczającej mnie ze
wszystkich stron, proszących o autografy lub zdjęcia. Niestety, tak teraz
wyglądało moje życie i nic nie mogłem na to poradzić. Z jednej strony,
wiedziałem na co się piszę, już kiedy po raz pierwszy poszedłem na casting do
X-Factora, z drugiej, nie sądziłem, że będzie aż tak trudno.
[T.I.] zdawała się nie przejmować za bardzo całą tą sceną w
kawiarni, lecz wiedziałem, że pod maską spokoju, którą przywidziała, kryje się
coś więcej. W moim przekonaniu utwierdziło mnie to, że dziewczyna przez cały
czas wyłamywała palce i wielkim skupieniu patrzyła na jezdnię. Nie chciałem
naciskać, w końcu byłem w podobnym stanie, kiedy po raz pierwszy spotkałem się
z takimi tłumami napierającymi na moją osobę. „Odezwie się, kiedy będzie gotowa”,
pocieszyłem się w myślach. A co jeśli już w ogóle się nie odezwie ? Taki scenariusz
również przyszedł mi go głowy. Może tłumy odstraszyły ja na tyle, że nie będzie
chciała mieć ze mną nic do czynienia ? Jeśli tak, nie miałbym jej tego za złe.
Bycie z kimś z One Direction zawsze było i będzie ciężkie, zaczynając od
zainteresowania mediów, wyjazdy, trasy, koncerty, wywiady sesje, a kończąc na
fanach. Zawsze podziwiałem Eleanor za to, jak daje sobie radę z tym wszystkim.
W końcu ona i Louis są już razem kilka lat, a to wymagało ze strony obydwojga
wielkiego poświęcenia. Przez chwilę zastanawiałem się, czy może moje
rozmyślania nie wybiegają za daleko, w końcu, to była nasza pierwsza randka. W
duchu zacząłem się modlić, aby nie była też ostatnią.
- Dokąd teraz ? - głos [T.I.] wyrwał mnie z rozmyślań.
Odetchnąłem z ulgą kiedy tylko wypowiedziała pierwsze słowa, a
uśmiech który pojawił się na jej twarzy uspokoił mnie odrobinę.
- Do pewnego miejsce, do którego lubię uciekać, gdy chcę zostać
sam.
Coś co miało być dwuczęściowym imaginem trochę się rozciągnęło, ale bez obaw, nie będzie tak długie jak Niall ♥ Przepraszam, że dopiero teraz wstawiam tę część, ale dopiero teraz wykrzesałam z siebie choć trochę siły, żeby go dokończyć :) Przepraszam Was za wszystkie błędy ortograficzne i nie tylko :)