Imaginy z One Direction


Imaginy i opowiadania z One Direction

29 marca 2014

You and Me - Niall cz. 8

- To jest jakiś żart, prawda ? - zapytałam po chwili ciszy.
- A wyglądam jakbym żartował ? - odpowiedział Paul. Jego oczy patrzyły na mnie twardo, wyczekując odpowiedzi na zadanie wcześniej pytanie. - No więc ?
- Nie, nie jestem w ciąży - powiedziałam, akcentując każde słowo.
- Na pewno ?
- Na pewno - Harry zareagował zanim zdążyłam otworzyć usta. - O co ci chodzi, Paul ?
- Cóż - mężczyzna sięgnął po coś, co leżało za nim na biurku.
W tym czasie, rzuciłam Hazzie krótkie spojrzenie. Wyglądał na równie zaskoczonego jak ja. Zadał mi nieme pytanie wzrokiem, na które odpowiedziałam uniesieniem ramion. Również nie miałam pojęcie o co może chodzi jego menedżerowi.
- Podobno kilka dni temu twierdziłaś coś innego - Paul powrócił do poprzedniej pozycji.
Przed sobą trzymał jakąś gazetę. Gazetę, na której okładce znajdowało się zdjęcie chłopaka i dziewczyny, obejmujących się ramieniem. Przyjrzałam mu się dokładniej. Chłopak do złudzenia przypomniał Stylesa, za to dziewczyna… Miała na sobie identyczny strój. Który nosiłam zaledwie kilka dni wcześniej, po imprezie u Liama, Zayna i Nialla. To byłam ja. A przypominający Harry’ego chłopak był Harrym. Mieliśmy nawet te dwie szare czapki, pożyczone od chłopaków. Tę, którą miałam w tej chwili na głowie. Szybkim ruchem ściągnęłam nakrycie głowy i rzuciłam sobie na kolana. Najbardziej jednak zszokował mnie podpis pod zdjęciem.
Nowa/stara miłość młodego gwiazdora. Co tak naprawdę łączy go i tajemniczą dziewczynę?”.
Harry wyciągnął rękę, by zabrać gazetę, jednak Paul był szybszy. Mężczyzna złapał rozłożył przed sobą czasopismo i zaczął czytać.
- Po ostatnim związku, który zakończył się kilka miesięcy temu, Harry Styles, bożyszcz milionów nastolatek na całym świecie, nie pojawiał się w towarzystwie żadnej dziewczyny aż do ostatniego tygodnia. Para była widziana razem kilka razy, nie na oficjalnych galach lecz w drodze na zakupy lub na zwykłym spacerze, co tylko utwierdza nas w przekonaniu, że ten związek znaczy dla niego bardzo dużo. Czyżby w życiu gwiazdora pojawił się ktoś nowy ? Nic bardziej mylnego. Dziewczyna przyjechała z nim do Londynu po wizycie chłopaka w rodzinnych stronach, Holmes Chapel. Niewysoka brunetka, którą widać na zdjęciach obok Stylesa to Mary Watson, którą Harry zna od małego. Mary wraz z rodzinną mieszka zaledwie kilka domów dalej od piosenkarza. Jak powiedziała nam jedna ze szkolnych znajomych pary, Mary i Harry’ego łączyło coś więcej już w liceum, jednak udział chłopaka w programie i następujące później nagranie płyty oraz trasa koncertowa, przekreśliły uczucie między nimi. Jednak jak mówi przysłowie : Stara miłość nie rdzewieje. Wygląda na to, że młodzi ludzie dojrzeli do tego, by znów dać sobie szanse. Według niektórych źródeł, ich związek wszedł już w zaawansowany etap, bowiem nastolatka jest w ciąży !  W świetle prawa, osiągnęła już wystarczający wiek (w lipcu tego roku skończy 17 lat) by nie ściągnąć prokuratora nad głowę Stylesa. Na podstawie rozmowy prowadzonej przez parę i ich przyjaciół w jednej z podmiejskich restauracji, możemy wywnioskować, że młodzi spodziewają się bliźniaków. Informacja ta bardzo zaskoczyła nas jak i cały świat. Ani zainteresowani ani menedżer zespołu 1D nie potwierdzają tej informacji, jednak nasi informatorzy są przekonani, że za kilka miesięcy członek One Direction zostanie ojcem. Najbardziej ciekawi nas jak na ten news zareagują rodzice Mary i Harry’ego oraz czy to wydarzenie nie zakończy krótkiej, choć obiecującej kariery Stylesa. Jednego jednak możemy być pewni :  młodzi nie zostaną z tym sami, bowiem ich przyjaciele już wykazują się ogromnym wsparciem. Louis Tomlinson wraz ze swoją dziewczyną oraz Zayn Malik i Perrie Edwards już zgłosili się na rodziców chrzestnych. My ze swojej strony życzymy przyszłym rodzicom siły i pomyślności na nowe wzywania oraz uważnie będziemy się przyglądać rozwojowi sytuacji.
Kiedy Paul przestał czytać, zapadła zupełna cisza. Przeczytane przez niego słowa, powoli dochodziły do mojej świadomości, formując się w przerażającą całość. Ja. W ciąży. W dodatku bliźniaczej. Z Harrym. Wszystko to brzmiało jak kiepski kawał, który pijany facet wymyślił pod wpływem chwili, żeby rozbawić jeszcze bardziej upitych ludzi. Tylko że tak nie było. Przynajmniej połowa Anglii, a z pewnością wszystkie nastolatki tego kraju, było święcie przekonane, że to prawda. Bez namysłu wyrwałam Paulowi gazetę, żeby przekonać się, czy to przypadkiem nie on wymyślił to wszystko, ale artykuł istniał naprawdę. Jeszcze raz przebiegłam wzrokiem po tekście, lecz to i tak nie pomogło. Nic się nie zmieniło.
- Trzeba do nich napisać, z prośbą o sprostowanie - głos Harry’ego na chwilę wybił mnie z przerażenia, które mnie ogarnęło.
- Właśnie - powiedziałam słabym tonem. - Będą musieli wszystko odwołać.
- Harry, czy po tych wszystkich akcjach nadal jesteś przekonany, że to takie łatwe ? - Paul uniósł jedno brew do góry, po czym wyciągnął w moim kierunku dłoń w proszącym geście. Oddałam mu gazetę, którą mężczyzna położył na biurku. - Nawet gdyby to wydrukowali, to ludzie wzięliby to za tuszowanie sprawy. Fakt, że nie jesteś w ciąży mogłaby ogłosić sama królowa, ale i tak wszyscy będą przekonani, że to prawda.
- W takim razie, co z tym zrobimy ? - zapytał Hazza.
- Nic - odpowiedział Paul po chwili.
- Jak to nic ?! - Spojrzałam na niego z niedowierzaniem. - Wszyscy są przekonani, że spotykam się z Harrym i jestem z nim w ciąży, ale nie zrobimy z tym nic ?!
- Jeśli temu teraz zaprzeczysz, ludzie uznają to za kłamstwo. Możesz ich przekonywać ile chcesz. Zrozumieją za jakiś czas, kiedy nie urośnie czy brzuch…
- Albo oskarżą mnie o aborcję - dorzuciłam cicho.
- Też. Większość jednak zrozumie, że to tylko kolejne pomówienie brukowców, jednak część może cię o to oskarżyć. To będzie ciężki czas. Dla ciebie i twojej rodziny - dodał.
Właśnie ! Moja mama zupełnie nic jeszcze nie wiedziała o tym co się dzieje i nie chciałam, żeby dowiedziała się z jakiejś durnej gazety lub od którejś ze swoich koleżanek.
- Przepraszam na chwilę - powiedziałam, wstając z miejsca.
- Dokąd idziesz ? - zapytał Harry. W jego oczach widział troskę.
- Muszę coś załatwić, zaraz wrócę - odpowiedziałam.
- Tylko nie wychodź przed studio - rzucił za mną Paul, kiedy otwierałam drzwi od jego gabinetu.
- Pewnie. - Zamknęłam drzwi.
Kiedy upewniłam się, że korytarz na którym stoję jest zupełnie pusty, wyciągnęłam telefon z kieszeni w spódnicy. Z rekordową prędkością wybrałam numer mamy i nacisnęłam „Połączenie”. Teraz mogłam się jedynie modlić o to, żeby usłyszała telefon. Na szczęście odebrała po kilku sygnałach.
- Halo ?
- Cześć, mamo - powiedziałam, starając się zachować swobodny ton, ale nie bardzo mi to wyszło.
- Cześć, kochanie - odpowiedziała. - Co tam u ciebie ? Wszystko w porządku ?
- Nie jest źle. - Poczułam ścisk w gardle. - Czytałaś może dzisiaj już jakąś gazetę ?
- Nie. Zupełnie nie mam na to czasu. Czeka na mnie cała sterta papierów do uporządkowania, a ja utknęłam przy 10 kartce.
- W takim razie, kiedy już to zrobić, nie wierz w nic, co przeczytasz - wyrzuciłam z siebie szybko.
- Mary Elizabeth Watson. - Ton mojej mamy zmienił się diametralnie. Brzmiał tak poważnie jak to tylko było możliwe. - Możesz mi powiedzieć w co się wpakowałaś ?
To zdecydowanie nie była prośba. To był rozkaz, a moja mam rzadko kiedy przyjmowała taki ton. Wzięłam głęboki wdech i streściłam jej artykuł jak i rozmowę z Paulem. Gdy skończyłam, po drugiej stronie słuchawki zapadła cisza. Minęło trochę czasu zanim znów usłyszałam głos mamy.
- Naprawdę nie jesteś w ciąży ? - zapytała. Nie wierzyłam własnym uszom. Miałam nadzieję, że chociaż jej nie będę musiała przekonywać, że to wszystko stek bzdur.
- Mamo ! - zawołałam oburzona. Dopiero po chwili zreflektowałam się, że nie jestem w domu, lecz w środku studia nagraniowego. Nikt jednak nie wyjrzał na korytarz, żeby wyzwać mnie za zakłócanie ciszy.
- Musiałam się upewnić - odpowiedziała szybko. No świetnie.
- I jaki werdykt ? - zapytałam sucho. Nie miałam humoru, żeby się z nią teraz bawić w takie rzeczy.
- Niewinna - powiedziała w miarę pogodnie. - Przynajmniej teraz wiem co znaczą ten wszystkie ukradkowe spojrzenia od samego rana.
- Już wiedzą ? - jęknęłam.
- Najwidoczniej.
- Przepraszam, nie chciałam, żeby to wszystko tak wyszło. A teraz nie dość, że mi się oberwie, to jeszcze ty będziesz miała przechlapane jako matka nastolatki w ciąży…
- O mnie się nie martw, kochanie. Dam sobie radę. Lepiej skupcie się z Harrym na tym jak to odkręcić.
- No właśnie nie bardzo mamy pomysł jak. Paul mówi, że najlepiej jest poczekać, aż sprawa sama się rozwiążę, ale moim zdaniem to zajmie za dużo czasu…
- Może to nie taki głupi pomysł. Tak czy inaczej, nie daj się zwariować. I pamiętaj, że nadal masz prawo głosu. - Nie byłam pewna o co dokładnie jej chodzi, ale każda rada była dla mnie teraz na wagę złota.
- A co z chłopcami ?
- Co masz na myśli ?
- Liam jest za mały, żeby cokolwiek zrozumieć, ale Patrick i James… oni raczej zrozumieją, jeśli ludzie zaczną robić aluzje lub po prostu gadać głupoty…
- Nie martw się - powtórzyła mama. - Wszystko im wytłumaczę. Zrozumieją.
W oddali usłyszałam wołanie.
- To mój szef. Muszę już kończyć. Trzymaj się kochanie. Kocham cię.
- Ja ciebie też - zdążyłam powiedzieć zanim mama rozłączyła się.
Szczerze mówiąc, przyjęła to lepiej niż się spodziewałam. Schowałam telefon do kieszeni, jednak nie śpieszyło mi się do gabinetu Paula. W mojej głowie panował zbyt duży zamęt, więc musiałam sobie co nieco poukładać. Zaczęłam zastanawiać się jak rozwiązać sprawę mojego rzekomego związku z Harrym. Albo po prostu będziemy zaprzeczać albo któreś z nas musiałoby zacząć się z kimś spotykać. W mojej sferze uczuciowej nie zapowiadało się na jakieś większe zmiany, a z tego co wiedziałam, również w życiu Harry’ego nie pojawił się nikt szczególny, więc to wyjście odpadało. Zrezygnowana, udałam się z powrotem do Harry’ego czekającego na mnie z Paulem.
Gdy weszłam do pomieszczenia, zastałam ich w takich samych pozycjach w jakich byli, gdy opuszczałam pokój. Zajęłam swoje miejsce bez słowa.
- Załatwiłaś swoje sprawy ? - zapytał Paul.
- Tak - odpowiedziałam krótko.
- To dobrze. W takim razie, to wszystko na dzisiaj - odrzekł mężczyzna.
- A co robimy z moim rzekomym związkiem z Harrym ? - zapytałam.
Paul odwrócił się w moja stronę.
- Jeśli o to chodzi, pozwolimy tej plotce żyć własnym życiem, a co się tyczy ciebie…
- … nałoży pan na mnie jeszcze większy szlaban, żebym w ogóle nie mogła wychodzić z domu ?
- Nie - powiedział, co bardzo mnie zaskoczyło. Byłam pewna, że po całej akcji tym razem na sto procent przykują mnie kajdankami do kaloryfera.- Myślę, że powinnaś częściej pokazywać się z Harrym.
- Chwila. Pan CHCE podsycać te plotki ?
- Hm… chciałem tego tak ujmować, ale skoro już tak to nazwałaś. Chciałbym, aby prasa była przez chwilę przekonana, że ty i Harry rzeczywiście się spotykacie. Ta wasza „przyjaciółka” z liceum załatwiła już część sprawy za nas, opowiadając temu szmatławcowi o waszym rzekomym uczuciu za czasów szkolnych.
- A co jeśli my nie chcemy udawać pary ? - zapytałam.
Spojrzałam na Harry’ego, szukając u niego poparcia dla moich słów. On jednak nie odezwał się. Ba, Hazza nie chciał mnie nawet zaszczycić spojrzeniem.
- Harry ? - zapytałam z niedowierzaniem.
- Może to nie taki zły pomysł - powiedział po chwili, nadal na mnie nie patrząc.
- Właśnie tłumaczyłem Harry’emu - wtrącił Paul, zanim zdążyłam zareagować na słowa chłopaka. - Że to dobrze wpłynie na jego reputację. Po jego ostatniej przygodzie miłosnej potrzeba mu trochę ustatkowania i pokazania się w towarzystwie kogoś dojrzałego, ale nie starszego o prawie 20 lat, a ty moja droga, najbardziej nadajesz się do tej roli. To dobrze zrobimy nie tylko jemu, ale i zespołowi.
- Wszystko pięknie, tylko ja nie chce udawać jego dziewczyny !
- Mary, proszę, zrób to dla mnie - Harry po raz pierwszy zaszczycił mnie swoim spojrzeniem. Miał błagalny wyraz twarzy.
- Harry, jak ty to sobie wyobrażasz, co ?
- Pójdziemy na kilka spacerów, potrzymamy się za ręce, będziesz mi towarzyszyć na paru galach…
- A potem co ? Będę musiała się z tobą całować przed obiektywem ? Pisać słodkie tweety ? Ustawić „w związku” na fejsie ? Pomyśl realnie - jęknęłam.
- Może…
- Wiesz, że jesteś dla jak brat…
- Więc dlaczego nie zrobisz tego dla mnie ?
- Bo po tym wszystkim nie byłabym w stanie spojrzeć na ciebie jak dawniej. Nie wiem czy zdajesz sobie z tego sprawę, ale normalni przyjaciele się nie całują…
- To nic takiego. Będziesz sobie wyobrażać, że jestem kimś innym. A poza tym, będziesz miała wtedy zamknięte oczy, więc i tak nie będziesz mnie widzieć.
- I jak długo miałoby to się ciągnąć ? - zapytałam po chwili, zwracając się do Paula.
- Czyli się zgadzasz ? - zapytał Harry.
- Nic takiego nie powiedziałam - wycedziłam przez zaciśnięte zęby.
- Z pewnością do końca wakacji. Potem i tak wyjeżdżasz do college’u, a chłopcy będą promować nową płytę, więc poudajecie związek na odległość, a potem zerwiecie. Stwierdzisz, że jego kariera była dla ciebie zbyt dużym wyzwaniem i chociaż nadal coś do niego czujesz, to nie chcesz na niego czekać, ale nadal zostajecie przyjaciółmi.
 - Czyli innymi słowy, wyjdę na tą złą, która złamie serce biednego Harry’ego…
- Coś w tym guście.
- … a jego fanki nie dadzą mi żyć. Kto jak kto, ale wy chyba powinniście sobie zdawać sprawę z tego, że przez ten cały związek moje życie zamieni się w mini piekło, nie mówiąc o mojej rodzinie ! Może to też moglibyście łaskawie wziąć pod uwagę ?!
- Jak już mówiłem - odezwał się Paul - jesteś idealną kandydatką. „Kochasz” go od czasu liceum, więc z pewnością nie będą cię oskarżać, że jesteś z nim dla kasy lub sławy. Poza tym, niektóre mogą nawet zacząć shippować ten związek, ponieważ pokażesz im, że zwykła dziewczyna również może mieć szansę na rozkochanie w sobie idola milionów. Dzięki temu uwierzą, że one także mogą to zrobić i zainteresowanie zespołem jeszcze bardziej wzrośnie. Układ idealny. A ty w końcu będziesz mogła trochę pochodzić po mieście i przede wszystkim spędzisz więcej czasu z Harrym i chłopakami, a przecież na tym ci zależało, prawda ?
Byłam zła. Nie. Byłam wściekła. Obydwaj podchodzili do tego, jakby to była błahostka. Jakby właśnie nie skazywali mnie na kilkumiesięczne udawanie związku z moim, jak mi się wydawało, przyjacielem i nie ściągali na moją głowę wszystkich tego konsekwencji.
- Nie mam najmniejszego zamiary udawać dziewczyny Harry’ego. Nie zmusicie mnie do tego !
- Wcale nie musimy. Nie ważne czego my nie możemy zrobić, ważne co ty możesz zrobić. Zdjęcia ? Już mają swoje. Bliskiego znajomego zdradzającego szczegóły ? Załatwione. Jedyne co możesz zrobić to zaprzeczyć, a oni i tak wezmą to za twoją skromność lub chęć zachowania tego dla siebie. Wszystko zależy od Harry’ego.
- Nie rób mi tego. Wszystko, tylko nie to - zwróciłam się do Harry’ego.
- To tylko kilka miesięcy. Potem będziesz miała spokój - próbował się bronić Harry.
- Harry, to nie będzie kilka miesięcy. To się będzie za mną ciągnąć latami ! Wszędzie, gdzie nie pójdę, będą mnie wytykać palcami jako twoją byłą!
- Po pewnym czasie zapomną - zapewnił. - O to  się nie martw. Nikt już nie pamięta o naszych dziewczynach z czasów X-Factora, o tobie też szybko zapomną.
- A do tego czasu? A co z chłopcami ? Dziewczyny w szkole nie dadzą im żyć !
- Nie przesadzaj.
- Harry, do cholery, dlaczego nie możesz uszanować mojej decyzji ?!
Miała już tego dosyć. Harry i Paul bezceremonialnie decydowali za mnie jak ma wyglądać moje życie. Tego było już za wiele.
- Pamiętasz co mi powiedziałaś po tym, jak nagraliśmy pierwszą piosenkę ? - zapytał znienacka.
Byłam tak wytrącona z równowagi, że zebranie myśli zajęło mi chwilę.
- Przestań śpiewać ten durny kawałek, bo inaczej wywalę cię przez okno ? - powiedziałam. Przed nagraniem WMYB Harry często przychodził do mnie w odwiedziny i całymi godzinami śpiewał mi tę piosenkę. Po jakimś czasie zaczęła mi się nawet śnić.
- To też, ale przede wszystkim powiedziałaś : „Nie pozwól, żeby to cię zmieniło. Zawsze obstawaj przy swoim zdaniu…”
Słowa, które przypomniał mi Harry przelały czarę. Wstałam i zaczęłam chodzić po pokoju, żeby się choć trochę uspokoić.
- A pamiętasz co szło dalej ? - zapytałam i nie czekając na jego odpowiedź, sama jej udzieliłam - „…ale tylko wtedy, kiedy jest twoje własne i czujesz je cały sercem”. Naprawdę chcesz udawać mojego chłopaka ? Położyć na szali tyle lat przyjaźni z powodu jakiegoś głupiego artykułu ?
- Nie.
- Więc dlaczego to robisz ?
- Skoro to dla dobra zespołu i mojej opinii…
- Dlatego, że on tak powiedział ?
- Tak - przyznał Harry. - Dlatego jestem gotowy to zrobić.
Chłopak zerwał się gwałtownie z krzesła i podszedł do mnie.
- Również to mi się nie podoba, ale musimy to zrobić dla większego dobra. Mówisz o latach przyjaźni. Jako przyjaciółka powinnaś to zrozumieć.
- Wiesz co - wycedziłam przez zęby. - W dupie mam taką przyjaźń.
Nie oglądając się ani na niego, ani na Paula zagarnęłam czapkę Nialla z krzesła i wyszłam z pokoju.
- Nie idź za nią. Niech ochłonie - słowa Paula odprowadziły mnie do drzwi.
Ruszyłam w stronę wyjścia, chcąc jak najszybciej znaleźć się jak najdalej od tego miejsca. Słowa i postawa Harry’ego nie tyle mnie zaskoczyły, co po prostu zraniły. Po tym wszystkim co planował odwoływał się jeszcze do naszej przyjaźni ?! Jeszcze nie spotkałam się z przyjacielem, który robiłby coś takiego drugiemu.
- O, cześć - Nagle na mojej drodze pojawił się Zayn. - Widziałaś może Harry’ego ?
- Jest u Paula - odpowiedziałam, walcząc ze łzami, które zaczęły cisnąć mi się do oczu.
- Ok, dzięki - powiedział i minął mnie. - Czekaj - rzucił szybko, więc odwróciłam się w jego kierunku. - A może ty wytłumaczysz mi o co chodzi. Dostałem dziwnego tweeta od Cher Lloyd, coś o nowym mini Hazzie ? Nie wiesz o co miała na myśli ?
Zaczęło się. Moje małe piekło właśnie się rozpętało.
- Tak. Jestem w ciąży - rzuciłam zła i ruszyłam w kierunku wyjścia jeszcze szybciej niż poprzednio.
Łzy, które hamowałam, zaczęły spływać po moich policzkach, kiedy mijałam ochronę budynku i wypadłam na parking. Chciałam jak najszybciej wrócić do domu. Nie tego w Londynie. Chciałam wrócić do Holmes Chapel, zaszyć się w swoim pokoju i udawać, że nic się nie stało.

Prawdę mówiąc nie pamiętam jak trafiłam do domu chłopaków. Musiałam z kimś porozmawiać o tym, co się stało, a jedyną osobą, która przyszła mi na myśl był Niall. Dopiero stojąc pod drzwiami zdałam sobie sprawę, że nawet nie sprawdziłam czy Horan jest w domu. Jedyne co mogłam teraz zrobić to zadzwonić dzwonkiem i modlić się, żeby właśnie on stanął w drzwiach. Przycisnęłam przycisk może trochę dłużej niż trzeba było, ale ze zdenerwowania, moje ręce trzęsły się niesamowicie i musiałam bardzo się skupić, żeby w niego trafić. Oparłam się o ścianę, czekając na kogoś, kto otworzyłby przede mną drzwi. Prawdę mówiąc, stało się to szybciej niż przypuszczałam. Jednak zamiast chłopaków w progu powitała mnie Katrina, kobieta która zajmowała się domem, czyli sprzątała go i dbała o to, aby chłopcy mieli pełną lodówkę i szafki. Louis zapoznał mnie z nią podczas jednej z wizyt u Nialla, Liama i Zayna.
- Panienka Mary ? - kobieta spojrzała na mnie, zaskoczona.
Próbowałam się uśmiechnąć, jednak w połączeniu z wysychającymi na policzkach łzami musiałam wyglądać dość dziwinie.
- Dzień dobry, pani. Czy Niall jest w domu?
- Nie, kochanieńka. Wszyscy pojechali do studia.
- No tak, mogłam się domyśleć - powiedziałam bardziej do siebie niż do niej.
- Chłopcy powinni wrócić za niecałą godzinę. Może wejdziesz do środka i na nich zaczekasz ?
- Bardzo chętnie, jeśli to nie problem.
- Gdyby to był problem to z pewnością bym tego nie zaproponowała - Katrina uśmiechnęła się dobrodusznie i wpuściła mnie do środka.
Kobieta zbliżała się już do pięćdziesiątki o czym świadczyły delikatne zmarszczki pokrywające jej twarz. Nie miałam własnych dzieci, lecz z pewnością w jakimś stopniu matowała chłopcom - na tyle na ile daje radę ktoś wpadający do nich w odwiedziny raz na tydzień. Jak zwykle, włosy miała upięte w wysokiego koka na czubku głowy i ubrana była w zwiewną bluzkę z rękawem ¾. Nadruk, jak zwykle, był motywem florystycznym, natomiast na jej ustach (jak zwykle) trwał uśmiech.
Katrina zaprowadziła mnie do salonu chłopaków, który niczym nie przypominał tego z dnia imprezy. Wielki dywan zniknął, a meble powróciły na swoje miejsca. Na meblach pełno było zdjęć chłopaków z rodzinami, przyjaciółmi oraz różne drobiazgi - pamiątki z trasy. Wszystko to sprawiało, że można było poczuć się jak w domu. Przez chwilę przyglądałam się fotografiom i znajdującym się na nim osobom. Liam, Zayn, Niall, Harry, Louis - cała piątka zmieniła się nie do poznania od czasów X-Factora. Na plus, oczywiście. Nie można było ich nazwać mężczyznami (mimo, że Louis miał już 20 lat), lecz również nie chłopcami. Byli w fazie przejściowej, a ja byłam bardzo ciekawa co z nich wyjdzie. Jednak ze szkła fotografii nadal uśmiechały się do mnie szeroko dzieciaki. Ich radość była tak zaraźliwa, że uśmiechnęłam się pod nosem, zapominając na chwilę o „rozmowie” z Paulem i Harrym. Gdy jednak spojrzałam na kolejne zdjęcie Stylesa, wspomnienia wróciły, a wraz z nimi cała gorycz. Zacisnęłam ręce w pięści, próbując powstrzymać łzy, które cisnęły mi się do oczu. Powolnym krokiem ruszyłam w stronę wielkiej kanapy i usadowiłam się na jej środku. Ściągnęłam czapkę i rzuciłam ją w jeden z rogów. Tak samo zrobiłam z torbą.
Potrzebowałam chwili ciszy i spokoju, żeby zebrać myśli, jednak Katrina, która co chwilę przychodziła i upewniała się, czy wszystko ze mną w porządku i czy czegoś nie potrzebuję, nie bardzo mi w tym pomagała. Jej troska i bezinteresowność były bardzo urocze i pełne podziwy, jednak w tym momencie bardzo mnie irytowały. Po kilku minutach nie wytrzymałam i postanowiłam wyjść na dwór. Poinformowałam o tym kobietę, która tylko uśmiechnęła się w odpowiedzi i wróciła do wykonywanej czynności - ogarniania lodówki.
Ogród u chłopaków różnił się od naszego, nawet bardzo. Nie miał żadnego boiska (nie licząc wielkich, przenośnych bramek do nogi, które stały tuż obok trampoliny), za to kilkadziesiąt metrów przed sobą widziałam skupisko drzew i krzewów, a na koronach drzew… domek. Niewielki, drewniany domek na drzewie, który zdawał się być tam postawiony specjalnie dla mnie. Ruszyłam pewnym krokiem w kierunku bezpiecznego schronienia z dala od świata. Cisza, która mnie otaczała, pozwoliła mi w końcu zebrać myśli, dlatego połowę drogi do drzew przeszłam zamyślona. Z jednej strony Harry i Paul nie mieli prawa decydować za mnie o moim życiu, z drugiej… W tej chwili odezwała się moja „przyjacielska” strona. Strona, która była gotowa zrobić wszystko dla osób, które kocha. Strona, która gdzieś tam w środku wiedziała, że gdyby Harry poprosił w normalny sposób, zgodziłaby się. Strona, która teraz miała wyrzuty sumienia, że mu nie pomogła. Styles był dla mnie jak brat i z pewnością mogłabym poudawać jego dziewczynę, gdyby mu to pomogło. Ale coś we mnie wzdrygało się na samą myśl. Mogłam, ale nie chciałam. Nie chciałam, ponieważ głosik w mojej głowie (z każdą sekundą coraz głośniejszy) podpowiadał, że po tym, nic nie byłoby już takie samo.
Domek na drzewie był odrobinę większy niż wydawał mi się z początku. Dostać do niego można było się tylko po drewnianych deskach wbitych w pień drzewa, natomiast w środku… Niczym nie przypomniał standardowego przedstawiciela swojego rodzaju. Zamiast kilku gier, zabawek i drewnianych krzeseł była w nim wielka, czerwona kanapa i dwie mniejsze wielkie poduszki wypchane kulkami, na których spokojnie zmieściły by się dwie osoby. Oprócz tego podłoga była przykryta dywanem (tak samo jak sufit), a w rogach pokoju umieszczone były głośniki od wieży stojącej w kącie. Jedynie drewniane, otwierane na zewnątrz okna przypomniały, że to domek na drzewie. Zaciekawiona, podeszłam do wieży i puściłam play. Z głośników poleciała znajoma melodia, a po chwili głos Gwen Stefani wypełnił pomieszczenie. „Don’t Speak”. Tak bardzo pasowała a za razem nie pasowała do mojego nastroju. Nie chciałam, żeby moja przyjaźń z Harrym się skończyła, ale w tej chwili rzeczywiście wszystko wisiało na włosku. To było jak stanie na kłodzie, która znajduje się nad przepaścią. Jeden fałszywy krok i koniec. Tego dnia Harry spadał, a ja próbowałam go wciągnąć. Jednak tylko od niego zależało czy chwyci wyciągniętą w jego kierunku dłoń.
Wsłuchując się w utwór, podeszłam do kanapy i położyłam się na niej. Wpatrywałam przez dłuższą chwilę w sufit, jednak moje powieki zaczęły mi ciążyć i po chwili zamknęłam oczy.
Nagle poczułam jak coś ciepłego muska mój policzek. A może tylko mi się wydawało ? Kiedy jednak zdarzyło się to drugi raz lekko się zaniepokoiłam. W tle słyszałam jakąś zupełnie nieznaną mi piosenkę, choć sekundę temu grało jeszcze No Doubt, co oznaczało, że musiałam zasnąć.
- Mary ? - usłyszałam szept tuż przy swoim uchu.

Zaskoczona, otworzyłam oczy by spojrzeć prosto w parę błękitnych tęczówek znajdujących się tuż nade mną. 


Część 8. Monotonna. Tak wiem.  Ale cóż, czasem trzeba. 
Dziękuję wszystkim, którzy to czytają, ponieważ to znaczy, że czekaliście nadal na mnie aż w końcu pozbieram się do kupy i znów zacznę pisać. DZIĘKUJĘ. KOCHAM WAS ♥ Wszystkich razem i każdego z osobna :* 
PS. Przepraszam za wszystkie błędy ;)