-
To jest jakiś żart, prawda ? - zapytałam po chwili ciszy.
-
A wyglądam jakbym żartował ? - odpowiedział Paul. Jego oczy patrzyły na mnie
twardo, wyczekując odpowiedzi na zadanie wcześniej pytanie. - No więc ?
-
Nie, nie jestem w ciąży - powiedziałam, akcentując każde słowo.
-
Na pewno ?
-
Na pewno - Harry zareagował zanim zdążyłam otworzyć usta. - O co ci chodzi,
Paul ?
-
Cóż - mężczyzna sięgnął po coś, co leżało za nim na biurku.
W
tym czasie, rzuciłam Hazzie krótkie spojrzenie. Wyglądał na równie zaskoczonego
jak ja. Zadał mi nieme pytanie wzrokiem, na które odpowiedziałam uniesieniem
ramion. Również nie miałam pojęcie o co może chodzi jego menedżerowi.
-
Podobno kilka dni temu twierdziłaś coś innego - Paul powrócił do poprzedniej
pozycji.
Przed
sobą trzymał jakąś gazetę. Gazetę, na której okładce znajdowało się zdjęcie
chłopaka i dziewczyny, obejmujących się ramieniem. Przyjrzałam mu się
dokładniej. Chłopak do złudzenia przypomniał Stylesa, za to dziewczyna… Miała
na sobie identyczny strój. Który nosiłam zaledwie kilka dni wcześniej, po
imprezie u Liama, Zayna i Nialla. To byłam ja. A przypominający Harry’ego
chłopak był Harrym. Mieliśmy nawet te dwie szare czapki, pożyczone od
chłopaków. Tę, którą miałam w tej chwili na głowie. Szybkim ruchem ściągnęłam
nakrycie głowy i rzuciłam sobie na kolana. Najbardziej jednak zszokował mnie
podpis pod zdjęciem.
„Nowa/stara miłość młodego gwiazdora. Co tak
naprawdę łączy go i tajemniczą dziewczynę?”.
Harry
wyciągnął rękę, by zabrać gazetę, jednak Paul był szybszy. Mężczyzna złapał
rozłożył przed sobą czasopismo i zaczął czytać.
-
Po ostatnim związku, który zakończył się kilka miesięcy temu, Harry Styles,
bożyszcz milionów nastolatek na całym świecie, nie pojawiał się w towarzystwie
żadnej dziewczyny aż do ostatniego tygodnia. Para była widziana razem kilka
razy, nie na oficjalnych galach lecz w drodze na zakupy lub na zwykłym
spacerze, co tylko utwierdza nas w przekonaniu, że ten związek znaczy dla niego
bardzo dużo. Czyżby w życiu gwiazdora pojawił się ktoś nowy ? Nic bardziej
mylnego. Dziewczyna przyjechała z nim do Londynu po wizycie chłopaka w
rodzinnych stronach, Holmes Chapel. Niewysoka brunetka, którą widać na
zdjęciach obok Stylesa to Mary Watson, którą Harry zna od małego. Mary wraz z
rodzinną mieszka zaledwie kilka domów dalej od piosenkarza. Jak powiedziała nam
jedna ze szkolnych znajomych pary, Mary i Harry’ego łączyło coś więcej już w
liceum, jednak udział chłopaka w programie i następujące później nagranie płyty
oraz trasa koncertowa, przekreśliły uczucie między nimi. Jednak jak mówi
przysłowie : Stara miłość nie rdzewieje. Wygląda na to, że młodzi ludzie
dojrzeli do tego, by znów dać sobie szanse. Według niektórych źródeł, ich
związek wszedł już w zaawansowany etap, bowiem nastolatka jest w ciąży ! W świetle prawa, osiągnęła już wystarczający
wiek (w lipcu tego roku skończy 17 lat) by nie ściągnąć prokuratora nad głowę
Stylesa. Na podstawie rozmowy prowadzonej przez parę i ich przyjaciół w jednej
z podmiejskich restauracji, możemy wywnioskować, że młodzi spodziewają się
bliźniaków. Informacja ta bardzo zaskoczyła nas jak i cały świat. Ani
zainteresowani ani menedżer zespołu 1D nie potwierdzają tej informacji, jednak
nasi informatorzy są przekonani, że za kilka miesięcy członek One Direction zostanie
ojcem. Najbardziej ciekawi nas jak na ten news zareagują rodzice Mary i
Harry’ego oraz czy to wydarzenie nie zakończy krótkiej, choć obiecującej
kariery Stylesa. Jednego jednak możemy być pewni : młodzi nie zostaną z tym sami, bowiem ich
przyjaciele już wykazują się ogromnym wsparciem. Louis Tomlinson wraz ze swoją
dziewczyną oraz Zayn Malik i Perrie Edwards już zgłosili się na rodziców
chrzestnych. My ze swojej strony życzymy przyszłym rodzicom siły i pomyślności
na nowe wzywania oraz uważnie będziemy się przyglądać rozwojowi sytuacji.
Kiedy
Paul przestał czytać, zapadła zupełna cisza. Przeczytane przez niego słowa,
powoli dochodziły do mojej świadomości, formując się w przerażającą całość. Ja.
W ciąży. W dodatku bliźniaczej. Z Harrym. Wszystko to brzmiało jak kiepski
kawał, który pijany facet wymyślił pod wpływem chwili, żeby rozbawić jeszcze
bardziej upitych ludzi. Tylko że tak nie było. Przynajmniej połowa Anglii, a z
pewnością wszystkie nastolatki tego kraju, było święcie przekonane, że to prawda.
Bez namysłu wyrwałam Paulowi gazetę, żeby przekonać się, czy to przypadkiem nie
on wymyślił to wszystko, ale artykuł istniał naprawdę. Jeszcze raz przebiegłam
wzrokiem po tekście, lecz to i tak nie pomogło. Nic się nie zmieniło.
-
Trzeba do nich napisać, z prośbą o sprostowanie - głos Harry’ego na chwilę
wybił mnie z przerażenia, które mnie ogarnęło.
-
Właśnie - powiedziałam słabym tonem. - Będą musieli wszystko odwołać.
-
Harry, czy po tych wszystkich akcjach nadal jesteś przekonany, że to takie łatwe
? - Paul uniósł jedno brew do góry, po czym wyciągnął w moim kierunku dłoń w
proszącym geście. Oddałam mu gazetę, którą mężczyzna położył na biurku. - Nawet
gdyby to wydrukowali, to ludzie wzięliby to za tuszowanie sprawy. Fakt, że nie
jesteś w ciąży mogłaby ogłosić sama królowa, ale i tak wszyscy będą przekonani,
że to prawda.
-
W takim razie, co z tym zrobimy ? - zapytał Hazza.
-
Nic - odpowiedział Paul po chwili.
-
Jak to nic ?! - Spojrzałam na niego z niedowierzaniem. - Wszyscy są przekonani,
że spotykam się z Harrym i jestem z nim w ciąży, ale nie zrobimy z tym nic ?!
-
Jeśli temu teraz zaprzeczysz, ludzie uznają to za kłamstwo. Możesz ich
przekonywać ile chcesz. Zrozumieją za jakiś czas, kiedy nie urośnie czy brzuch…
-
Albo oskarżą mnie o aborcję - dorzuciłam cicho.
-
Też. Większość jednak zrozumie, że to tylko kolejne pomówienie brukowców,
jednak część może cię o to oskarżyć. To będzie ciężki czas. Dla ciebie i twojej
rodziny - dodał.
Właśnie
! Moja mama zupełnie nic jeszcze nie wiedziała o tym co się dzieje i nie
chciałam, żeby dowiedziała się z jakiejś durnej gazety lub od którejś ze swoich
koleżanek.
-
Przepraszam na chwilę - powiedziałam, wstając z miejsca.
-
Dokąd idziesz ? - zapytał Harry. W jego oczach widział troskę.
-
Muszę coś załatwić, zaraz wrócę - odpowiedziałam.
-
Tylko nie wychodź przed studio - rzucił za mną Paul, kiedy otwierałam drzwi od
jego gabinetu.
-
Pewnie. - Zamknęłam drzwi.
Kiedy
upewniłam się, że korytarz na którym stoję jest zupełnie pusty, wyciągnęłam
telefon z kieszeni w spódnicy. Z rekordową prędkością wybrałam numer mamy i
nacisnęłam „Połączenie”. Teraz mogłam się jedynie modlić o to, żeby usłyszała
telefon. Na szczęście odebrała po kilku sygnałach.
-
Halo ?
-
Cześć, mamo - powiedziałam, starając się zachować swobodny ton, ale nie bardzo
mi to wyszło.
-
Cześć, kochanie - odpowiedziała. - Co tam u ciebie ? Wszystko w porządku ?
-
Nie jest źle. - Poczułam ścisk w gardle. - Czytałaś może dzisiaj już jakąś
gazetę ?
-
Nie. Zupełnie nie mam na to czasu. Czeka na mnie cała sterta papierów do
uporządkowania, a ja utknęłam przy 10 kartce.
-
W takim razie, kiedy już to zrobić, nie wierz w nic, co przeczytasz -
wyrzuciłam z siebie szybko.
-
Mary Elizabeth Watson. - Ton mojej mamy zmienił się diametralnie. Brzmiał tak poważnie
jak to tylko było możliwe. - Możesz mi powiedzieć w co się wpakowałaś ?
To
zdecydowanie nie była prośba. To był rozkaz, a moja mam rzadko kiedy
przyjmowała taki ton. Wzięłam głęboki wdech i streściłam jej artykuł jak i
rozmowę z Paulem. Gdy skończyłam, po drugiej stronie słuchawki zapadła cisza.
Minęło trochę czasu zanim znów usłyszałam głos mamy.
-
Naprawdę nie jesteś w ciąży ? - zapytała. Nie wierzyłam własnym uszom. Miałam
nadzieję, że chociaż jej nie będę musiała przekonywać, że to wszystko stek
bzdur.
-
Mamo ! - zawołałam oburzona. Dopiero po chwili zreflektowałam się, że nie
jestem w domu, lecz w środku studia nagraniowego. Nikt jednak nie wyjrzał na
korytarz, żeby wyzwać mnie za zakłócanie ciszy.
-
Musiałam się upewnić - odpowiedziała szybko. No świetnie.
-
I jaki werdykt ? - zapytałam sucho. Nie miałam humoru, żeby się z nią teraz
bawić w takie rzeczy.
-
Niewinna - powiedziała w miarę pogodnie. - Przynajmniej teraz wiem co znaczą
ten wszystkie ukradkowe spojrzenia od samego rana.
-
Już wiedzą ? - jęknęłam.
-
Najwidoczniej.
-
Przepraszam, nie chciałam, żeby to wszystko tak wyszło. A teraz nie dość, że mi
się oberwie, to jeszcze ty będziesz miała przechlapane jako matka nastolatki w
ciąży…
-
O mnie się nie martw, kochanie. Dam sobie radę. Lepiej skupcie się z Harrym na
tym jak to odkręcić.
-
No właśnie nie bardzo mamy pomysł jak. Paul mówi, że najlepiej jest poczekać,
aż sprawa sama się rozwiążę, ale moim zdaniem to zajmie za dużo czasu…
-
Może to nie taki głupi pomysł. Tak czy inaczej, nie daj się zwariować. I
pamiętaj, że nadal masz prawo głosu. - Nie byłam pewna o co dokładnie jej
chodzi, ale każda rada była dla mnie teraz na wagę złota.
-
A co z chłopcami ?
-
Co masz na myśli ?
-
Liam jest za mały, żeby cokolwiek zrozumieć, ale Patrick i James… oni raczej
zrozumieją, jeśli ludzie zaczną robić aluzje lub po prostu gadać głupoty…
-
Nie martw się - powtórzyła mama. - Wszystko im wytłumaczę. Zrozumieją.
W
oddali usłyszałam wołanie.
-
To mój szef. Muszę już kończyć. Trzymaj się kochanie. Kocham cię.
-
Ja ciebie też - zdążyłam powiedzieć zanim mama rozłączyła się.
Szczerze
mówiąc, przyjęła to lepiej niż się spodziewałam. Schowałam telefon do kieszeni,
jednak nie śpieszyło mi się do gabinetu Paula. W mojej głowie panował zbyt duży
zamęt, więc musiałam sobie co nieco poukładać. Zaczęłam zastanawiać się jak
rozwiązać sprawę mojego rzekomego związku z Harrym. Albo po prostu będziemy
zaprzeczać albo któreś z nas musiałoby zacząć się z kimś spotykać. W mojej
sferze uczuciowej nie zapowiadało się na jakieś większe zmiany, a z tego co
wiedziałam, również w życiu Harry’ego nie pojawił się nikt szczególny, więc to
wyjście odpadało. Zrezygnowana, udałam się z powrotem do Harry’ego czekającego
na mnie z Paulem.
Gdy
weszłam do pomieszczenia, zastałam ich w takich samych pozycjach w jakich byli,
gdy opuszczałam pokój. Zajęłam swoje miejsce bez słowa.
-
Załatwiłaś swoje sprawy ? - zapytał Paul.
-
Tak - odpowiedziałam krótko.
-
To dobrze. W takim razie, to wszystko na dzisiaj - odrzekł mężczyzna.
-
A co robimy z moim rzekomym związkiem z Harrym ? - zapytałam.
Paul
odwrócił się w moja stronę.
-
Jeśli o to chodzi, pozwolimy tej plotce żyć własnym życiem, a co się tyczy
ciebie…
-
… nałoży pan na mnie jeszcze większy szlaban, żebym w ogóle nie mogła wychodzić
z domu ?
-
Nie - powiedział, co bardzo mnie zaskoczyło. Byłam pewna, że po całej akcji tym
razem na sto procent przykują mnie kajdankami do kaloryfera.- Myślę, że
powinnaś częściej pokazywać się z Harrym.
-
Chwila. Pan CHCE podsycać te plotki ?
-
Hm… chciałem tego tak ujmować, ale skoro już tak to nazwałaś. Chciałbym, aby
prasa była przez chwilę przekonana, że ty i Harry rzeczywiście się spotykacie. Ta
wasza „przyjaciółka” z liceum załatwiła już część sprawy za nas, opowiadając
temu szmatławcowi o waszym rzekomym uczuciu za czasów szkolnych.
-
A co jeśli my nie chcemy udawać pary ? - zapytałam.
Spojrzałam
na Harry’ego, szukając u niego poparcia dla moich słów. On jednak nie odezwał
się. Ba, Hazza nie chciał mnie nawet zaszczycić spojrzeniem.
-
Harry ? - zapytałam z niedowierzaniem.
-
Może to nie taki zły pomysł - powiedział po chwili, nadal na mnie nie patrząc.
-
Właśnie tłumaczyłem Harry’emu - wtrącił Paul, zanim zdążyłam zareagować na
słowa chłopaka. - Że to dobrze wpłynie na jego reputację. Po jego ostatniej
przygodzie miłosnej potrzeba mu trochę ustatkowania i pokazania się w
towarzystwie kogoś dojrzałego, ale nie starszego o prawie 20 lat, a ty moja
droga, najbardziej nadajesz się do tej roli. To dobrze zrobimy nie tylko jemu,
ale i zespołowi.
-
Wszystko pięknie, tylko ja nie chce udawać jego dziewczyny !
-
Mary, proszę, zrób to dla mnie - Harry po raz pierwszy zaszczycił mnie swoim
spojrzeniem. Miał błagalny wyraz twarzy.
-
Harry, jak ty to sobie wyobrażasz, co ?
-
Pójdziemy na kilka spacerów, potrzymamy się za ręce, będziesz mi towarzyszyć na
paru galach…
-
A potem co ? Będę musiała się z tobą całować przed obiektywem ? Pisać słodkie
tweety ? Ustawić „w związku” na fejsie ? Pomyśl realnie - jęknęłam.
-
Może…
-
Wiesz, że jesteś dla jak brat…
-
Więc dlaczego nie zrobisz tego dla mnie ?
-
Bo po tym wszystkim nie byłabym w stanie spojrzeć na ciebie jak dawniej. Nie
wiem czy zdajesz sobie z tego sprawę, ale normalni przyjaciele się nie całują…
-
To nic takiego. Będziesz sobie wyobrażać, że jestem kimś innym. A poza tym,
będziesz miała wtedy zamknięte oczy, więc i tak nie będziesz mnie widzieć.
-
I jak długo miałoby to się ciągnąć ? - zapytałam po chwili, zwracając się do
Paula.
-
Czyli się zgadzasz ? - zapytał Harry.
-
Nic takiego nie powiedziałam - wycedziłam przez zaciśnięte zęby.
-
Z pewnością do końca wakacji. Potem i tak wyjeżdżasz do college’u, a chłopcy
będą promować nową płytę, więc poudajecie związek na odległość, a potem
zerwiecie. Stwierdzisz, że jego kariera była dla ciebie zbyt dużym wyzwaniem i
chociaż nadal coś do niego czujesz, to nie chcesz na niego czekać, ale nadal
zostajecie przyjaciółmi.
- Czyli innymi słowy, wyjdę na tą złą, która
złamie serce biednego Harry’ego…
-
Coś w tym guście.
-
… a jego fanki nie dadzą mi żyć. Kto jak kto, ale wy chyba powinniście sobie
zdawać sprawę z tego, że przez ten cały związek moje życie zamieni się w mini
piekło, nie mówiąc o mojej rodzinie ! Może to też moglibyście łaskawie wziąć
pod uwagę ?!
-
Jak już mówiłem - odezwał się Paul - jesteś idealną kandydatką. „Kochasz” go od
czasu liceum, więc z pewnością nie będą cię oskarżać, że jesteś z nim dla kasy
lub sławy. Poza tym, niektóre mogą nawet zacząć shippować ten związek, ponieważ
pokażesz im, że zwykła dziewczyna również może mieć szansę na rozkochanie w
sobie idola milionów. Dzięki temu uwierzą, że one także mogą to zrobić i
zainteresowanie zespołem jeszcze bardziej wzrośnie. Układ idealny. A ty w końcu
będziesz mogła trochę pochodzić po mieście i przede wszystkim spędzisz więcej
czasu z Harrym i chłopakami, a przecież na tym ci zależało, prawda ?
Byłam
zła. Nie. Byłam wściekła. Obydwaj podchodzili do tego, jakby to była błahostka.
Jakby właśnie nie skazywali mnie na kilkumiesięczne udawanie związku z moim,
jak mi się wydawało, przyjacielem i nie ściągali na moją głowę wszystkich tego
konsekwencji.
-
Nie mam najmniejszego zamiary udawać dziewczyny Harry’ego. Nie zmusicie mnie do
tego !
-
Wcale nie musimy. Nie ważne czego my nie możemy zrobić, ważne co ty możesz
zrobić. Zdjęcia ? Już mają swoje. Bliskiego znajomego zdradzającego szczegóły ?
Załatwione. Jedyne co możesz zrobić to zaprzeczyć, a oni i tak wezmą to za
twoją skromność lub chęć zachowania tego dla siebie. Wszystko zależy od Harry’ego.
-
Nie rób mi tego. Wszystko, tylko nie to - zwróciłam się do Harry’ego.
-
To tylko kilka miesięcy. Potem będziesz miała spokój - próbował się bronić
Harry.
-
Harry, to nie będzie kilka miesięcy. To się będzie za mną ciągnąć latami !
Wszędzie, gdzie nie pójdę, będą mnie wytykać palcami jako twoją byłą!
-
Po pewnym czasie zapomną - zapewnił. - O to
się nie martw. Nikt już nie pamięta o naszych dziewczynach z czasów
X-Factora, o tobie też szybko zapomną.
-
A do tego czasu? A co z chłopcami ? Dziewczyny w szkole nie dadzą im żyć !
-
Nie przesadzaj.
-
Harry, do cholery, dlaczego nie możesz uszanować mojej decyzji ?!
Miała
już tego dosyć. Harry i Paul bezceremonialnie decydowali za mnie jak ma
wyglądać moje życie. Tego było już za wiele.
-
Pamiętasz co mi powiedziałaś po tym, jak nagraliśmy pierwszą piosenkę ? -
zapytał znienacka.
Byłam
tak wytrącona z równowagi, że zebranie myśli zajęło mi chwilę.
-
Przestań śpiewać ten durny kawałek, bo inaczej wywalę cię przez okno ? -
powiedziałam. Przed nagraniem WMYB Harry często przychodził do mnie w
odwiedziny i całymi godzinami śpiewał mi tę piosenkę. Po jakimś czasie zaczęła
mi się nawet śnić.
-
To też, ale przede wszystkim powiedziałaś : „Nie pozwól, żeby to cię zmieniło.
Zawsze obstawaj przy swoim zdaniu…”
Słowa,
które przypomniał mi Harry przelały czarę. Wstałam i zaczęłam chodzić po
pokoju, żeby się choć trochę uspokoić.
-
A pamiętasz co szło dalej ? - zapytałam i nie czekając na jego odpowiedź, sama
jej udzieliłam - „…ale tylko wtedy, kiedy jest twoje własne i czujesz je cały
sercem”. Naprawdę chcesz udawać mojego chłopaka ? Położyć na szali tyle lat
przyjaźni z powodu jakiegoś głupiego artykułu ?
-
Nie.
-
Więc dlaczego to robisz ?
-
Skoro to dla dobra zespołu i mojej opinii…
-
Dlatego, że on tak powiedział ?
-
Tak - przyznał Harry. - Dlatego jestem gotowy to zrobić.
Chłopak
zerwał się gwałtownie z krzesła i podszedł do mnie.
-
Również to mi się nie podoba, ale musimy to zrobić dla większego dobra. Mówisz
o latach przyjaźni. Jako przyjaciółka powinnaś to zrozumieć.
-
Wiesz co - wycedziłam przez zęby. - W dupie mam taką przyjaźń.
Nie
oglądając się ani na niego, ani na Paula zagarnęłam czapkę Nialla z krzesła i
wyszłam z pokoju.
-
Nie idź za nią. Niech ochłonie - słowa Paula odprowadziły mnie do drzwi.
Ruszyłam
w stronę wyjścia, chcąc jak najszybciej znaleźć się jak najdalej od tego
miejsca. Słowa i postawa Harry’ego nie tyle mnie zaskoczyły, co po prostu
zraniły. Po tym wszystkim co planował odwoływał się jeszcze do naszej przyjaźni
?! Jeszcze nie spotkałam się z przyjacielem, który robiłby coś takiego
drugiemu.
-
O, cześć - Nagle na mojej drodze pojawił się Zayn. - Widziałaś może Harry’ego ?
-
Jest u Paula - odpowiedziałam, walcząc ze łzami, które zaczęły cisnąć mi się do
oczu.
-
Ok, dzięki - powiedział i minął mnie. - Czekaj - rzucił szybko, więc odwróciłam
się w jego kierunku. - A może ty wytłumaczysz mi o co chodzi. Dostałem dziwnego
tweeta od Cher Lloyd, coś o nowym mini Hazzie ? Nie wiesz o co miała na myśli ?
Zaczęło
się. Moje małe piekło właśnie się rozpętało.
-
Tak. Jestem w ciąży - rzuciłam zła i ruszyłam w kierunku wyjścia jeszcze
szybciej niż poprzednio.
Łzy,
które hamowałam, zaczęły spływać po moich policzkach, kiedy mijałam ochronę
budynku i wypadłam na parking. Chciałam jak najszybciej wrócić do domu. Nie
tego w Londynie. Chciałam wrócić do Holmes Chapel, zaszyć się w swoim pokoju i
udawać, że nic się nie stało.
Prawdę
mówiąc nie pamiętam jak trafiłam do domu chłopaków. Musiałam z kimś porozmawiać
o tym, co się stało, a jedyną osobą, która przyszła mi na myśl był Niall.
Dopiero stojąc pod drzwiami zdałam sobie sprawę, że nawet nie sprawdziłam czy
Horan jest w domu. Jedyne co mogłam teraz zrobić to zadzwonić dzwonkiem i
modlić się, żeby właśnie on stanął w drzwiach. Przycisnęłam przycisk może
trochę dłużej niż trzeba było, ale ze zdenerwowania, moje ręce trzęsły się
niesamowicie i musiałam bardzo się skupić, żeby w niego trafić. Oparłam się o
ścianę, czekając na kogoś, kto otworzyłby przede mną drzwi. Prawdę mówiąc,
stało się to szybciej niż przypuszczałam. Jednak zamiast chłopaków w progu
powitała mnie Katrina, kobieta która zajmowała się domem, czyli sprzątała go i
dbała o to, aby chłopcy mieli pełną lodówkę i szafki. Louis zapoznał mnie z nią
podczas jednej z wizyt u Nialla, Liama i Zayna.
-
Panienka Mary ? - kobieta spojrzała na mnie, zaskoczona.
Próbowałam
się uśmiechnąć, jednak w połączeniu z wysychającymi na policzkach łzami
musiałam wyglądać dość dziwinie.
-
Dzień dobry, pani. Czy Niall jest w domu?
-
Nie, kochanieńka. Wszyscy pojechali do studia.
-
No tak, mogłam się domyśleć - powiedziałam bardziej do siebie niż do niej.
-
Chłopcy powinni wrócić za niecałą godzinę. Może wejdziesz do środka i na nich
zaczekasz ?
-
Bardzo chętnie, jeśli to nie problem.
-
Gdyby to był problem to z pewnością bym tego nie zaproponowała - Katrina
uśmiechnęła się dobrodusznie i wpuściła mnie do środka.
Kobieta
zbliżała się już do pięćdziesiątki o czym świadczyły delikatne zmarszczki
pokrywające jej twarz. Nie miałam własnych dzieci, lecz z pewnością w jakimś
stopniu matowała chłopcom - na tyle na ile daje radę ktoś wpadający do nich w
odwiedziny raz na tydzień. Jak zwykle, włosy miała upięte w wysokiego koka na
czubku głowy i ubrana była w zwiewną bluzkę z rękawem ¾. Nadruk, jak zwykle,
był motywem florystycznym, natomiast na jej ustach (jak zwykle) trwał uśmiech.
Katrina
zaprowadziła mnie do salonu chłopaków, który niczym nie przypominał tego z dnia
imprezy. Wielki dywan zniknął, a meble powróciły na swoje miejsca. Na meblach
pełno było zdjęć chłopaków z rodzinami, przyjaciółmi oraz różne drobiazgi -
pamiątki z trasy. Wszystko to sprawiało, że można było poczuć się jak w domu.
Przez chwilę przyglądałam się fotografiom i znajdującym się na nim osobom.
Liam, Zayn, Niall, Harry, Louis - cała piątka zmieniła się nie do poznania od
czasów X-Factora. Na plus, oczywiście. Nie można było ich nazwać mężczyznami
(mimo, że Louis miał już 20 lat), lecz również nie chłopcami. Byli w fazie
przejściowej, a ja byłam bardzo ciekawa co z nich wyjdzie. Jednak ze szkła
fotografii nadal uśmiechały się do mnie szeroko dzieciaki. Ich radość była tak
zaraźliwa, że uśmiechnęłam się pod nosem, zapominając na chwilę o „rozmowie” z
Paulem i Harrym. Gdy jednak spojrzałam na kolejne zdjęcie Stylesa, wspomnienia
wróciły, a wraz z nimi cała gorycz. Zacisnęłam ręce w pięści, próbując
powstrzymać łzy, które cisnęły mi się do oczu. Powolnym krokiem ruszyłam w
stronę wielkiej kanapy i usadowiłam się na jej środku. Ściągnęłam czapkę i
rzuciłam ją w jeden z rogów. Tak samo zrobiłam z torbą.
Potrzebowałam
chwili ciszy i spokoju, żeby zebrać myśli, jednak Katrina, która co chwilę
przychodziła i upewniała się, czy wszystko ze mną w porządku i czy czegoś nie
potrzebuję, nie bardzo mi w tym pomagała. Jej troska i bezinteresowność były
bardzo urocze i pełne podziwy, jednak w tym momencie bardzo mnie irytowały. Po
kilku minutach nie wytrzymałam i postanowiłam wyjść na dwór. Poinformowałam o
tym kobietę, która tylko uśmiechnęła się w odpowiedzi i wróciła do wykonywanej
czynności - ogarniania lodówki.
Ogród
u chłopaków różnił się od naszego, nawet bardzo. Nie miał żadnego boiska (nie
licząc wielkich, przenośnych bramek do nogi, które stały tuż obok trampoliny),
za to kilkadziesiąt metrów przed sobą widziałam skupisko drzew i krzewów, a na
koronach drzew… domek. Niewielki, drewniany domek na drzewie, który zdawał się
być tam postawiony specjalnie dla mnie. Ruszyłam pewnym krokiem w kierunku
bezpiecznego schronienia z dala od świata. Cisza, która mnie otaczała,
pozwoliła mi w końcu zebrać myśli, dlatego połowę drogi do drzew przeszłam
zamyślona. Z jednej strony Harry i Paul nie mieli prawa decydować za mnie o
moim życiu, z drugiej… W tej chwili odezwała się moja „przyjacielska” strona.
Strona, która była gotowa zrobić wszystko dla osób, które kocha. Strona, która
gdzieś tam w środku wiedziała, że gdyby Harry poprosił w normalny sposób,
zgodziłaby się. Strona, która teraz miała wyrzuty sumienia, że mu nie pomogła.
Styles był dla mnie jak brat i z pewnością mogłabym poudawać jego dziewczynę,
gdyby mu to pomogło. Ale coś we mnie wzdrygało się na samą myśl. Mogłam, ale
nie chciałam. Nie chciałam, ponieważ głosik w mojej głowie (z każdą sekundą
coraz głośniejszy) podpowiadał, że po tym, nic nie byłoby już takie samo.
Domek
na drzewie był odrobinę większy niż wydawał mi się z początku. Dostać do niego
można było się tylko po drewnianych deskach wbitych w pień drzewa, natomiast w
środku… Niczym nie przypomniał standardowego przedstawiciela swojego rodzaju. Zamiast
kilku gier, zabawek i drewnianych krzeseł była w nim wielka, czerwona kanapa i
dwie mniejsze wielkie poduszki wypchane kulkami, na których spokojnie zmieściły
by się dwie osoby. Oprócz tego podłoga była przykryta dywanem (tak samo jak
sufit), a w rogach pokoju umieszczone były głośniki od wieży stojącej w kącie.
Jedynie drewniane, otwierane na zewnątrz okna przypomniały, że to domek na
drzewie. Zaciekawiona, podeszłam do wieży i puściłam play. Z głośników
poleciała znajoma melodia, a po chwili głos Gwen Stefani wypełnił
pomieszczenie. „Don’t Speak”. Tak bardzo pasowała a za razem nie pasowała do
mojego nastroju. Nie chciałam, żeby moja przyjaźń z Harrym się skończyła, ale w
tej chwili rzeczywiście wszystko wisiało na włosku. To było jak stanie na kłodzie,
która znajduje się nad przepaścią. Jeden fałszywy krok i koniec. Tego dnia
Harry spadał, a ja próbowałam go wciągnąć. Jednak tylko od niego zależało czy
chwyci wyciągniętą w jego kierunku dłoń.
Wsłuchując
się w utwór, podeszłam do kanapy i położyłam się na niej. Wpatrywałam przez
dłuższą chwilę w sufit, jednak moje powieki zaczęły mi ciążyć i po chwili
zamknęłam oczy.
Nagle
poczułam jak coś ciepłego muska mój policzek. A może tylko mi się wydawało ?
Kiedy jednak zdarzyło się to drugi raz lekko się zaniepokoiłam. W tle słyszałam
jakąś zupełnie nieznaną mi piosenkę, choć sekundę temu grało jeszcze No Doubt,
co oznaczało, że musiałam zasnąć.
-
Mary ? - usłyszałam szept tuż przy swoim uchu.
Zaskoczona,
otworzyłam oczy by spojrzeć prosto w parę błękitnych tęczówek znajdujących się
tuż nade mną.
Część 8. Monotonna. Tak wiem. Ale cóż, czasem trzeba.
Dziękuję wszystkim, którzy to czytają, ponieważ to znaczy, że czekaliście nadal na mnie aż w końcu pozbieram się do kupy i znów zacznę pisać. DZIĘKUJĘ. KOCHAM WAS ♥ Wszystkich razem i każdego z osobna :*
PS. Przepraszam za wszystkie błędy ;)