- Mary ? - usłyszałam głos Paula po drugiej stronie. - Co robisz z telefonem Harolda ?
- To długa historia.
- Gdzie on jest ?
- Jest siódma rano. Jak myślisz, Paul ?
- Więc co robisz... Nieważne. Po prostu przekaż chłopakom, że czekamy na nich z Lou o 10. Harry mówił ci może gdzie jest reszta ?
- Wszyscy zostali tutaj na noc. Przekażę im jak wstaną.
- Tylko żeby się nie spóźnili - powiedział mężczyzna i rozłączył się.
Odłożyłam telefon i zaczęłam obliczać w głowie.Będą potrzebowali co najmniej półtorej godziny żeby dość do siebie o dzisiejszej nocy, kolejne pół na zjedzenie śniadania i godzinę na dojazd, co znaczyło, że powinnam zacząć ich budzić jak najszybciej. Wyłączyłam telewizor i weszłam na drugie piętro. Delikatnie uchyliłam drzwi od kinówki i weszłam do pokoju. Na palcach podeszłam do kanapy. Wszyscy trzej spali w najlepsze. Delikatnie szturchnęłam Liama w ramię. Chłopak od razu otworzył oczy.
- Mary ? - wyszeptał.
- Dzień doberek - uśmiechnęłam się.
- Co... jak się tutaj znalazłem ?
- Musiałeś zasnąć, gdy skończyłeś z chłopakami.
Liam usiadł i przetarł twarz dłońmi. Widać było, że nie bardzo się wyspał.
- Która jest ? - zapytał, wstając.
- Trochę po siódmej - chłopak jęknął cicho. - Idź do łazienki się ogarnąć, a ja przygotuję śniadanie.
- Ok - Liam pochylił się na Zaynem i złapał go za ramię, chcąc obudzić Malika.
- Nie budź ich jeszcze - poprosiłam. Dla pozostałej części zespołu miałam przygotowane coś extra.
- Pewnie, niech jeszcze pośpią. To im dobrze zrobi - powiedział szczerze Liam.
Wziął do ręki bluzkę i spodnie z rzeczy przygotowanych przeze mnie i wyszedł z pokoju. Po chwili usłyszałam jak zamykają się drzwi łazienki. Idąc w jego ślady, poszłam do swojego pokoju i przebrałam się w t-shirt i szorty. Następnie poszłam do pralni. Rzeczy chłopaków zdążyły się już dawno wyprać, dlatego wyciągnęłam je na miskę i rozwiesiłam na suszarce. Potem wróciłam do kuchni, gdzie już czekał na mnie gotowy Liam. Nie powiem, miał tempo. Jego włosy, które jeszcze wieczorem układały w delikatne loki, teraz wygładały jak mokry stóg siana.
- Kawy ? - zapytałam, wchodząc do pomieszczenia.
- Taaaaaak - ziewnął. - Poproszę.
Nalałam do czajnika zimnej wody i postawiłam go na kuchenkę. Zanim woda się zagotuje, zdąże obudzić chłopaków. Na bosaka,ruszyłam przez kuchnię do salonu, a Payne.podążył za mną. Zatrzymałam się dopiero przy wielkiej wieży stereo koło telewizora, która była połączona z głośnikami w każdym pokoju w tym domu. Harry i jego pomysły jak zwykle okazali się niezawodni. W ciągu tych samotnych trzech dni nauczyłam się wielu przydatnych rzeczy, np. jak używać tego sprzętu. Uruchomiłam głośniki jedynie w pokojach, w których spali chłopcy oraz jeden w salonie, podłączyłam swój telefon i puściłam bardzo głośno pierwszą piosenkę, która przyszła mi na myśl - "Last Friday Night" Katy Perry. Uśmiechnęłam się szeroko słysząc pierwsze takty utworu.Byłam ciekawa ile zajmie im przyjście tutaj. Nie było tak źle.Pierwszy pojawił się Louis.
- Czy was już do końca pogięło ? - wydarł się.
- Chcieliście imprezę, to ją macie - powiedziałam chłodno. Mój dzień dobroci dla zwierząt skończył się po telefonie Paula.
- Liam ? - zwrócił się do niego błagalnym tonem.
- Jeśli o mnie chodzi to ja bym zrobił jeszcze głośniej. Może was by to w końcu powstrzymało przed upijanie się do upadłego.
- Co tu się dzieje ?! - do salonu wpadł Niall. Miał na sobie jedynie bokserki.
- Dzień doberek - przywitałam się jak gdyby nigdy nic.
- Liamowi i Mary padło na mózg - powiedział Louis. Harry i Zayn jeszcze nie zeszli na dół, więc podgłośniłam muzykę. Chłopaki pojawili się po drugiej zwrotce.
- Wy naprawdę chcecie od nas oberwać - mruknął Tomlinson.
- To wy oberwiecie od Paula, jeśli się spóźnicie na spotkanie z jakąś Lou - powiedziałam, gdy Styles i Malik dowlokli się do salonu.
- Czy możecie być odrobinę ciszej ? - zapytał Zayn. Skulił się na kanapie i zasłonił oczy przed drażniącym światłem.
- Cholera - Niall klepnął się w czoło. - Zupełnie zapomniałem. Ile...
- Macie 2 godziny, żeby zjeść śniadanie i się ogarnąć. Jedzenie.za 20 minut - powiedziałam i podeszłam do wieży. Wyłączyłam głośniki w pokojach i włączyłam w kuchni, o wiele ciszej niż w przypadku pobudki chłopaków i poszłam do niej. Piosenka Katy dobiegła końca, a jej miejsce zajął kolejny utwór na playliście. Poruszając się w rytm muzyki, rozłożyłam na stole sztućce, talerze i kubki.
- Właśnie sobie zdałem sprawę, że plama po Zaynie zniknęła z dywanu - oznajmił Liam, wchodząc do pomieszczenia. - To twoja sprawka ?
W odpowiedzi, wyszczerzyłam się do niego. Payne pokiwał z niedowierzaniem głową.
- Czy ty dzisiaj w ogóle spałaś ? - zaprzeczyłam. - Jesteś niesamowita.
- Wiem, wiem - uśmiechnęłam się jeszcze szerzej.
Woda na kawę zagotowałam się. Wyciągnęłam dwa kubki i wsypałam do nich kawę rozpuszczalną z saszetki (z mlekiem i cukrem) po czym zalałam gorącą wodą. Jeden z kubków postawiłam przed Liamem, a drugi położyłam na blacie i popijałam z niego co jakiś czas. Z wielkiej lodówi wyciągnęłam wszystkie potrzebne rzeczy, począwszy od masła, przez jakieś sery, szynki, warzywa, kończąc na dżemie truskawkowym i Nutelli.
- Pomóc ci w czymś ? - zapytał Liam.
- Nie, dzięki. Dam radę - odpowiedziałam, zanosząc jedzenie na stół.
W szafce znalazłam jedynie chleb tostowy, więc uruchomiłam toster. Po chwili rumieniły się już pierwsze kromki. W specjalnych dzbankach zaparzyłam kawę i również postawiłam na stole.
Wizja rozzłoszczonego Paula rzeczywiście musiała ich przerażać, ponieważ po dokładnie 20 minutach cała czwórka pojawiła się w kuchni. Całkowicie ubrana. Harry miał na nosie okulary przeciwsłoneczne i krzywił się za każdym razem, gdy ktoś głośniej się odezwał. Było mi go żal. Prawie. Gdy usiedli do stołu, zabrałam kubki jego i Zayna, po czym nalałam do nich letniej wody i odstawiłam je na miejsce.
- Najpierw napijcie się wody i poczekajcie chwilę. Zobaczymy jak wasze żoładki zareagują po wczorajszej rewolucji - powiedziałam, zajmując swoje miejsce.
Jedliśmy w zupełnej ciszy, co było dość dziwne jak na One Direction. Milczenie przerwał Zayn, pytając, czy już mogą zacząć jeść. Przyjrzałam się im dokładnie. Nie byli już tak bledzi jak poprzedniego dnia, jednak nadal nie wyglądali zbyt dobrze. Po chwili zastanowienia, wyciągnęłam z szafki biszkopty, które stały się ich śniadaniem. Nie chciałam ryzykować tostami i Nutellą zjedzonymi na pusty, podrażniony żołądek.
- Dziękuję - Louis skończył posiłek i wstał od stołu.
- Dzięki - Liam poszedł w ślady przyjaciela.
Ja również skończyłam jeść, więc zebrałam nasze talerze i kubki na jeden stos. Wstałam i wzięłam go do góry, jednak zrobiłam to zbyt gwałtownie i moje obolałe ramiona zbuntowały się. Poczułam ogromny ból i talerze wyślizgnęły mi się z rąk. Dopiero po kilku sekundach zauważyłam, że naczynia nie rozstrzaskały się z hukiem o podłogę, a ja siedziałam na krześle, trzymana przez kogoś. Podniosłam wzrok i zobaczyłam zatroskaną minę Nialla.
- Wszystko w porządku ? - zapytał.
- Tak, tak - odpowiedziałam. - To tylko zakwasy po wczoraj
Niall nadal trzymał moje nadgarstki. Poruszyłam delikatnie rękoma ,a chłopak momentalnie cofnął swoje. Rozmasowałam delikatnie ramiona, zaciskając przy tym usta, żeby nie zacząć syczeć z bólu. W tym czasie, Horan zabrał stos naczyń i włożył go do zmywarki, hałasując przy tym odrobinę.
- Niall, błagam, przestań - jęknął Harry, zasłaniając uszy.
Wraz z Zaynem, wręcz umierali nad swoimi kubkami. Wiedziałam, że jeśli Paul zobaczy ich w takim stanie, to z pewnością nie będzie zadowolony. Prawdę mówiąc, Louis i Niall nie prezentowali się dużo lepiej, za to ja i Liam przypominaliśmy zombie. Poczekałam, aż chłopcy skończą posiłek i zaczęłam sprzątać. Chwyciłam pierwszy talerz, ale ktoś zwinnym ruchem wyciągnął mi go z rąk. Odwróciłam się zaskoczona. Harry i Zayn wyszli przecież chwilę temu... Niall. Blondyn zebrał też pozostałe naczynia i z gotowym stosem podszedł do zmywarki. Wyprzedziłam go i gdy doszedł do urządzenia, kucałam przy nim gotowa do włożenia naczyń. Pracowaliśmy w zupełnym milczeniu i pełnej synchronizacji, jakbyśmy rozumieli się bez słów. Sprzątneliśmy kuchnię w pięć minut.
- Dziękuję za pomoc - powiedziałam, wkładając do lodówki słoik z dżemem.
- Przepraszam - odpowiedział Niall. Spojrzałam na niego zaskoczona. - Za wczoraj. Przesadziłem z piciem i gadałem głupoty.
Byłam ciekawa jakim cudem zapamiętał to, co wczoraj mówił. Był na to zbyt nawalony.
- Podobno po pijaku ludzie są niezwykle szczerzy - powiedziałam sucho. Samo wspomnienie tego co wtedy powiedział wciąż bolało.
- Byłem zły na kogoś innego. Ty po prostu...
- Co takiego ? - zapytałam po chwili milczenia.
- Trafiłaś na moment, w którym to wszystko się skumulowało i wybuchło. Przepraszam - powtórzył. - Pamiętasz o czym rozmawialiśmy parę dni temu ?
Przytaknęłam. Na pół godziny stałam się internetową poradnią do spraw dziewczyn.
- Nie wypaliło - powiedział.
- Przykro mi.
- Mnie też. Ale mówi się trudno - uśmiechnął się smutno. - Wybaczysz ?
- Nie wiem, Niall, daj mi pomyśleć - powiedziałam. To, że był pijany i jakaś laska go spławiło wcale nie usprawiedliwiało tego co powiedział.
- Daj mi znać, kiedy się namyślisz - powiedział i wyszedł.
Zostałam sama w kuchni. Sprawdziłam godzinę - chłopakom zostało niecałe 80 minut. Jeśli zaraz się za siebie nie wezmą, nie zdążą. Chociaż ciężko wymagać cokol od ludzi na kacu. Podeszłam do szafki z lekami i wyciągnęłam z niej tabletki przeciwbólowe. Zabrałam ze sobą butelki wody i ruszyłam do chłopaków. Pierwszym pokojem na mojej drodze był pokój Harry'ego. Zapukałam.
- Proszę ! - wychrypiał cicho.
Weszłam do środka. Styles leżał na łóżku, głową w poduszce. Okna pokoju były zasłonięte, a jedynym źródłem była mała lampka.
- Harry ? - położyłam dłoń na jego ramieniu.
Chłopak odwrócił się bardzo powoli w moją stronę.
- Jak się czujesz ? - zapytałam, odgarniając mu loki z twarzy. Byłam na niego zła za poprzedni dzień, ale mimo to nadal się o niego martwiłam.
- Jak idiota, który za dużo wychlał - powiedział słabo.
- A wiesz, że nawet znam takich czterech ? - uśmiechnął się słabo. - Zaraz musimy jechać.
Harry z jękiem schował twarz w poduszce. Nadal miał na sobie tylko t-shirt. Podeszłam do jego ogromnej szafy - zajmowała praktycznie całą ścianę. Wyciągnęłam z niej pierwsze lepsze jeansy orqz białą bluzkę na krótki rękaw i wróciłam do przyjaciela. Położyłam rzeczy na łóżku, a następnie weszłam na nie. Przeszłam na czworakach do Harry'ego.
- Wstawaj - pociągnęłam go za ramiona do góry. Chłopak poddał się i po chwili siedział obok mnie. Podałam mu ubrania. Harry mozolnymi ruchami wciągnął spodnie i zmienił koszulkę. Gdyby nie ciągły grymas bólu na jego twarzy, wygłądałby nawet normalnie.
- Masz - podałam mu tabletki i wodę. Harry dorwał się najpierw do butelki i zaczął z niej pić jakby od tygodni nic nie pił. - Spokojnie, zostaw trochę na popicie leków.
Z tęsknotą w oczach, Harry oderwał się od wody, wyciągnął dwie tabletki i popił, po czym wypił to co zostało.
- Dzięki, Mary - wychrypiał.
- Następny razem nie będzie miłosierdzia - ostrzegłam. - Będziecie umierać w samotności - powiedziałam i wyszłam z pokoju.
Zostało mi jeszcze trzech do uratowania. SuperMary nadchodzi. W pokoju Louisa okna również były zasłonięte, a obok niego stał zapas wody. Dwie 1,5 l butelki były już puste. Bez słowa podeszłam do okien i zsunęłam rolety. Louis jęknął.
- Widziałeś gdzieś Nialla ? - zapytałam. Nie chciałam szukać ich po całym domu.
- Kąpie się - odpowiedział Louis, siadając.
- Jak wróci, daj mu jedną - wysypałam na swoją dłoń dwie tabletki i podałam mu.
- Mary, kocham cię ! - powiedział i zabrał tabletki. Szybko wziął swoją. - Wyjdź za mnie !
- Pewnie, poczekaj tylko polecę po białą sukienkę. Może Harry da nam błogosławieństwo - zaśmiałam się. - Bądźcie z Niallem gotowi za 15 minut.
- Tylko mi nie ucieknij sprzed ołtarza - rzucił za mną.
- Nie kuś - zaśmiałam się i wyszłam.
Teraz musiałam tylko namierzyć Zayna. Znalazłam go w kinówce. Prysznic musiał mu pomóc, ponieważ trzymał się o wiele lepiej niż Harry. Chodził w miarę normalnie, ruchy też miał pewne. Zdradzały go jedynie okulary przeciwsłoneczne.
- Jak tam ? - zapytałam, przechodząc przez próg.
- Żyjemy - odpowiedział ścielący łóżko Liam. - Ledwo.
Poranna kawa mimo wszystko postawiła go na nogi, co mnie cieszyło.
- Zayn - rzuciłam w jego kierunku tabletki.
- Dzięki - powiedział i połknął ją bez popijania. Zaśmiał się, gdy podałam mu butelkę, ale wypił wszystko.
- Za chwilę jedziemy - powiedziałam i ruszyłam do wyjścia.
- Widziałaś może mojego buta ? - zapytał Zayn.
- Tego, którego ściągnął ci Liam ? - spojrzałam na Payne'a. Chłopak podniósł ramiona, co miało znaczyć : "Nie wiem". - Sprawdzałeś pod łóżkiem ?
- Tak. Po łóżkiem, za łóżkiem, w łóżku, w łazience, na korytarzu... A dobra, pożyczę coś od Louisa - powiedział zrezygnowany.
Poszłam do swojego pokoju i przebrałam się. Zamieniłam T-shirt na czarny top na ramiączka, wciągnęłam czerwone trampki i zabrałam swoją torbę. Gdy schodziłam po schpdach, usłyszałam telefon Hazzy, który zostawiłam w salonie. Szybko podbiegłam do telefonu.
- Halo ?
- Mary ?
- Cześć, Paul.
- Zmieniamy miejsce. Niech przyjadą do Lou - rozłączył się. Konkretny facet.
- Mary ? - Louis pojawił się na schodach. - Pojedziemy na dwa samochody - oznajmił. - Liam, Zayn i ja moim, a ty z Niallem i Harrym jego.
- Ok !
Minivan nadal stał pod drzwiami do domu, więc postanowiłam go wprowadzić do garażu i wyprowadzić samochód Hazzy. Otworzyłam frontowe drzwi, przeszłam kilka kroków i stanęłam jak wryta. Na środku werandy leżał trampek Zayna. Nie chciałam wiedzieć jakim cudem się tu znalazł. Podniosłam go i stanęłam naprzeciwko okien.
- ZAYN ! - wydarłam się. - MALIK !
- CO ? - w jednym z okien pojawiła się głowa chłopaka.
- Mam twojego buta ! - uniosłam znalezisko do góry.
- Super ! Już lecę - zniknął.
Odstawiłam buta na próg i wsiadłam do samochodu. Spokojnie wjechałam do garażu, trochę bojąc się parkowania. Udało mi się zaparkować vana bez wjechania w cokolwiek, co było dużym sukcesem. Dumna z siebie, odwiesiłam kluczyki od mini na miejsce, a wzięłam te od samochodu Harry'ego. Biały mercedes, w którym pachniało nowością. Ustawiłam odpwiednio siedzenie i lusterka i wyjechałam z garażu przed dom. Niall i Harry stali już gotowi, a za nimi, przy samych drzwiach, Zayn wciągał buta. Gdy skończył, wyprostował się i uśmiechnął. Przeszło mi przez myśl, że teraz powinien się pojawić napis : I żyli długo i szczęśliwie. Koniec. Wyłączyłam silnik, po czym wysiadłam z auta.
- Gotowa ? - zapytał Harry. Przygryzłam nerwowo wargę, ponieważ przypomniały mi się słowa Horana. Może rzeczywiście byłam im kulą u nogi.
- Chyba zostanę w domu. Nie chcę wam przeszkadzać...
- Nie przeszkadasz nam - przerwał mi Zayn.
- Ale...
- Jedziesz z nami - Louis popchnął mnie delikatnie w stronę samochodu. - Bez gadania !
Spojrzałam niepewnie na Nialla, których uśmiechnął się.niepewnie.
- Ok, ok.
Liam nadjechał w drugim samochodzie i zatrąbił na swoją grupę. Louis i Zayn podlecieli do samochodu i po chwili byli gotowi do jazdy. W tym samym czasie Harry zdążył wsiąść do swojego auta i rozwalić się na tylnym siedzeniu. Zajął wszystkie 3 miejsca. Ruszyłam w kierunku siedzenia kierowcy - za bardzo się bałam o kondycję blondyna, żeby pozwolić mu prowadzić. Ku mojemu zaskoczeniu, Niall otworzył przede mną drzwi.
- Dzięki - powiedziałam, wsiadając. Horan zamknął za mną drzwi i poszedł usadowić się na miejscu pasażera. Zapaliłam silnik i zamrugałam kierunkowskazami, dając Liamowi znak, że jestem gotowa. Payne odmrugnął tylnymi światłami i ruszył przodem, ponieważ nie miałam zielonego pojęcia dokąd jechać. Droga mijała nam spokojnie. Harry pojękiwał przy ostrzejszych skrętach, ale widać było, że jest w o wiele lepszym stanie niż z samego rana. Po kilku minutach ciszy włączyłam radio. Z głośników poleciały mocne, rockowe brzmienia. Szybko zmieniłam stację. Tym razem usłyszałam spokojny kawałek. Delikatnie podgłośniłam. Taylor Swift. Nie byłam jej wielką fanką, ale przynajmniej jej muzyka nie raniła uszu. Styles i Horan nie zgłaszali sprzeciwu, więc zostawiłam radio na tej stacji. Kątem oka spojrzałam na Nialla. Wpatrywał się w przednią szybę, co jakiś czas odgarniając włosy z czoła. Jego profil prezentował się nawet nieźle. Przestań, skarciłam się w myślach. Powróciłam do reczywistości i skupiłam się drodze. Wyjechaliśmy zupełnie z miasta i krążyliśmy między pojedynczymi domkami, kiedy w końcu Liam zatrzymał się i włączył prawy kierunkowskaz. Znajdowaliśmy się przed wielkim salonem kosmetycznym. Brama wjazdowa odsunęłam się i wjechaliśmy na teren. Oprócz nas na parkingu stały jeszcze dwa auta.
- Hazza, jesteśmy - Niall zwrócił się do przyjaciela i wyskoczył z samochodu. Odpięłam pas i sięgnęłam po torbę, która leżała z tyłu. Zanim zdążyłam nacisnąć klamkę, drzwi samochodu zostały otworzone przez Nialla. Znowu.
- Dzięki, Niall - powiedziałam, zamykając je za sobą.
- Powiem ci, młoda, że kierowca z ciebie niezły - Louis przybił mi piątkę.
- Przecież nawet ze mną nie jechałeś.
- Dowiozłaś chłopaków na miejsce bez żadnego zadrapania na furze i dobrze zaparkowałaś. Jak na dziewczynę, to bardzo dobrze.
W odpowiedzi kopnęłam go w kostkę.
- Ty sobie lepiej uważaj, jak chcesz dożyć do naszego ślubu - zaśmialiśmy reszta. Reszta spojrzała na nas jak na idiotów.
- W drodze powrotnej wstępujemy do Las Vegas !
W budynku czekał już na nas Paul. Przynajmniej na chłopaków, ponieważ zabrał ich gdzieś tam, a ja zostałam odesłana do jakiejś Lou. Wdrapałam się po schodach na drugie piętro - wielki zakład fryzjerski. 8 krzesełek z całym wyposażeniem, szuszarki, lapmy, półki wypełnione jakimiś specyfikami i ona. Samotna kobieta otoczona tym wszystkim.
- Ty musisz być Mary - zwróciła się do mnie, gdy tylko mnie zauważyła. - Lou.
- Dzień dobry, pani - uścisnęłam jej dłoń.
- Żadna "pani". Po prostu Lou. A tam śpi moja córeczka, Lux - wskazała na stojący w końcu pokoju kojec.
- Długo znasz One Direction ? - zapytałam. Lou wskazała mi jedno z krzesełek, po czym zajęła miejsce naprzeciwko.
- Od początku ich powstania. A ty ?
- Harry'ego znam od urodzenia. Resztę spotkłam dopiero tydzień temu.
- To fajnie, że znacie się ze Stylesem tak długo. Zawsze był taki czarujący ?
- Tak. Na każde walentynki dostawał najwięcej kartek. Zaczął już w przedszkolu - uśmiechnęłam siędo swoich wspomnień. Nie raz pomagałam mu dźwigać te stosy czerwonego papieru do domu.
- Któraś była od ciebie ? - Wiedziałam do czego zmierza.
- Tak. Co roku Harry dostaje kartkę ode mnie, a ja dostaję od niego.
- Czy to znaczy....
- Nie, nie jesteśmy razem. Hazza jest dla mnie jak brat - uśmiechnęłam się.
Rozmowa z Lou była bardzo przyjemna. Na początku rozmowiałyśmy o chłopakach, lecz później przeszłyśmy na zupełnie inne tematy. Lou zaczęła mi się dokładnie przyglądać, więc zaczęłam się zastanawiać, czy nie mam czegoś na twarzy. Po pewnym czasie dotknęłam swojego czoła, żeby sprawdzić, czy wszystko ok. Widząc moją reakcję, kobieta zaśmiała się.
- Przepraszam cię. To takie zboczenie zawodowe - wyjaśniła. - Mam wielką ochotę zrobić coś z twoimi włosami. Ta fryzura zupełnie do ciebie nie pasuje. Zgodziłabyś się na małą zmianę ?
- Nie chciałabym robić problemu - zmieszałam się.
- I tak nie mam teraz co robić, a gdybym nie kochała tej roboty, to dawno bym ją rzuciła.
- No ... dobrze - zgodziłam się z pewną obawą.
- Świetnie ! - Lou wstała i zarzuciła na mnie fartuszek.
Kilkanaście minut później było po wszystkim. Trochę było mi szkoda, bo lubiłam, gdy ktoś robił mi coś z włosami.
- Możesz otworzyć oczy - poleciła Lou.
Przez cały czas miałam je zamknię, ponieważ gdy tylko kobieta zaczęła robić coś przy nich, dostałam stracha, że zaraz mi je wykuje tymi nożyczkami. Wzięłam głęboki wdech i otworzyłam oczy. Z tafli lustra patrzyła na mnie dziewczyna, której sięgające trochę za ramiona włosy spływały łagodnymi falami, ale nie były stogiem siana, który widziała rano. Natomiast jej czoło przykryła prosta grzywka.
- Wow - wyszeptałam.
- Dokładnie, Mary - Lou uśmiechnęła się znade mnie.
- Dziękuję ci bardzo, Lou - powiedziałam, stając przed nią.
- Nie masz za co, kochana - przytuliła mnie.
- Cześć, Lou ! - usłyszałam głos Harry'ego.
- Cześć, chłopaki - Lou wyściskała ich wszystkich, kiedy ja podeszłam do kojca. Jej córeczka wyglądała bardzo uroczo, śpiąc.
- Jest tu może gdzieś Mary ? - zapytał Zayn.
- Tu jestem - odwróciłam się do nich. Naprawdę tak ciężko mnie zauważyć ? Dopiero gdy zobaczyłam ich zaskoczone miny, przypomniałam sobie, że zupełnie inaczej wyglądam.
- Wow, to twoja robota ? - Louis spojrzał na Lou.
- Tak - kobieta aż promieniała.
- No to jest dopiero zmiana - powiedział Zayn.
- Paul wam wszystko wytłumaczył ? - zapytała Lou. Cała piątka przytaknęła. - Świetnie. Liam, ty pierwszy.
Payne zajął moje poprzednie miejsce, natomiast pozostali rozeszli się w swoich kierunkach. Harry stanął koło mnie.
- No pytaj - zaśmiał się po chwili ciszy.
- O co chodziło Lou ?
- Paul i produceni siedzieli niedawno nad nowym planem marketingowym drugiego albumu. Pierwszy punkt to: "Nowy album = nowy image". Dlatego dzisiaj mamy spotkanie z Lou i stylistami. To drugie to po prostu jedno wielkie przymierzanie ciuchów i zakupy.
- Brzmi ciekawie - oboje odwróciliśmy się w tym samym czasie, żeby spojrzeć na Liama. Na razie miał myte włosy.
Staliśmy tak chwilę z Harrym, rozmawiając o ich planach na najbliższe tygodnie. Okazało się, że teraz One Direction czeka intensywne nagrywanie. Cieszyłam się w duchu, bo to znaczyło, że będą częściej w domu. Nagle usłyszałam cichy płacz. Lux musiała się obudzić. Lou rzuciła zatroskane spojrzenie w kierunku córki. Była w połowie mycia i miała całe dłonie w szamponie.
- Zajmę się nią - powiedziałam i szybko podeszłam do kojca. - Cześć kochanie.
Wzięłam ją na ręce, które nadal mnie bolały. Tym razem jednak byłam na to przygotowana i nie pozwoliłam, żeby sytuacja z rana się powtórzyła. Zaczęłam kołysać się wraz z dziewczynką.
- Co się stało, maleństwo ? - zapytałam. Sprawdziłam jej pieluszkę - była czysta. Kołysanie nadal jej nie uspokoiło, co znaczyło, że była głodna. - Jak ją karmisz ?
- Butelką - odpowiedziała Lou. - Przy wózku jest mleko, w termosie.
Harry znalazł butelkę.
- Podasz mi pieluchę ? - poprosiłam. Chłopak spojrzał na mnie zaskoczony.
- Pieluchę ? Przecież ma już jedną....
- Jej chodziło o to - Niall pokazał mu kawałek materiału.
Ułożyłam sobie Lux wygodnie na ręce, a Horan delikatnie owinął materiał wokół jej szyi. Harry podał mi butelkę. Dziewczynka piła spokojnie, błądząc swoimi wielkimi, niebieskimi oczkami po naszej trójce. W pewnym momencie podniosła rączkę i zaczęła wymachiwać. Niall usłużnie podał jej mały palec, który ścisnęła. Gdy skończyła mlelo, oddałam butelkę Harry'emu, natomiast Horan zabrał pieluchę spod gardła małej i przewiesił przez moje ramię. Moje ciało zareagowało bardzo dziwnie na dotyk jego palcy. Poczułam jakiś dreszcz, który przeszedł mnie całą od stóp do głów. Zmieniłam pozycję Lux, także miała główkę ponad moim ramieniem z pieluszką w razie gdyby ulała.
- Jesteś w tym za dobra - odezwała się Lou. - Masz własne ? - zapytała z uśmiechem.
Harry zachłysnął się pitym sokiem, a Louis ruszył mu na ratunek. Całość wyglądała dość komicznie.
- Nie, mam 3 młodszych braci - odpowiedziałam. - I tych pięciu do niańczenia.
- Ile mają ?
- 9, 7 i 5.
- Urwisy ?
- Jakich mało, ale kochane.
Chodziłam tak z Lux pół godziny, zanim usiadłam. Moje ręce coraz bardziej się buntowały, więc nie chciałam ryzykować. Zajęłam jeden z foteli.
- Patrz Lux - powiedziałam, przekręcając w siedzenie w odpowiednim kierunku. - Tam śpi wujek Harry na kanapie. O, a mama czesze wujka Louisa. Tutaj jest odmieniony wujek Liam.
Lou zaszalała. Payne wstał z jej fotela bez swoich loków. Ścięła jego włosy, nie na zapałkę, ale dość krótko, a całość przeczesała na jedną stronę i zmieniła w artystyczny huragan. Zniknął gdzieś chłopak skaczący po plaży w "What Makes You Beautiful", a jego miejsce zajął młody mężczyzna.
- Tam wujek Niall leczy złamane serce, lejąc się wodą z wujkiem Zaynem.
Obaj chwycili spryskiwacze Lou i zaczęli gonić się po całym pomieszczeniu. Lux już gaworzyła, więc można było sobie z nią porozmawiać. Gdy tylko usłyszała imię Zayna, zaczęła powtarzać jak zakręcona:
- Ze, ze, ze, ze....
- Chcesz do wujka Zayna ? - zapytałam rozbawiona.
- ZE !
- Zayn, zawróciłeś komuś w głowie ! - zawołałam.
- Ach tak ? - Malik przerwał lanie wody i podszedł do dziewczynki, która zaczęła klaskać. - Zawróciłem Lux w głowie ?
- Nic z tego nie będzie - zaśmiała się Lou. - Ona jest dla ciebie za młoda !
Wszyscy zaczęliśmy się śmiać, a Zayn porwał Lux na ręce. Najpierw robił głupie miny, później samolocik, a ku ku i wiele innych rzeczy. Zabawa z dziewczynką sprawiała mu tyle samo radochy co jej. Dlatego z żalem oddał mi ją po jakimś czasie, gdy Lou postanowiła wziąć się za.jego włosy. Zayn nieźle wymęczył Lux, ponieważ po chwili dostała szklanych oczu i zaczęła ziewać. Wstałam i znów ją kołysałam. Po chwili zasnęła, wtulona we mnie,co mnie bardzo rozczuliło. Uwielbiałam się zajmować małymi dziećmi. Harry zwolnił kanapę, więc położyłam się na niej w takiej pozie, żebym mogła spokojnie trzymać Lux. Zamknęłam oczy i wsłuchałam się w jej miarowy oddech. Po sekundach, sama odpłynęłam.
Rozdział napisany w całości na telefonie, więc przepraszam Was za wszystkie błędy :)