Schodzenie po schodach znów było torturą, a już nie tak wielką jak poprzedniego. Zbliżając się do kuchni poczułam zapach smażonego jajka. To Harry postanowił zabawić się w kucharza i teraz stał nad patelnią, starając się przewrócić jej zawartość na drugą stronę, mając na sobie same bokserki. I nie bardzo mu to wychodziło.
- Dzień dobry, śpiochu - przywitał się, gdy weszłam do pomieszczenia.
- Hej - odpowiedziałam, podchodząc do kuchenki pełna obaw o to, co mogę zastać na patelni.
- Wyspana ?
- Średnio, ale nie narzekam - odpowiedziałam, przyglądając się, jak chłopak podejmuje kolejną próbę przewrócenia jajka na drugą stronę. - Och, daj to sierotko.
Zabrałam mu z ręki łopatkę i zwinnym ruchem zrobiłam to, co sprawiło mu tyle trudności.
- Dzięki - uśmiechnął się. - Chcesz coś ? Dzisiaj robię za budkę z jedzeniem. Lou już zamówił tosty z serem.
Zastanowiłam się chwilę. Prawdę mówiąc, nie miałam na nic ochoty. Chciało mi się tylko pić.
- Tylko herbatę - powiedziałam, siadając naprzeciwko niego na jednym z tych wysokich krzesełek.
- Nic więcej ?
- Nie, nie mam apetytu - Harry przyjrzał mi się dokładnie, a ja uśmiechnęłam się do niego blado. Chyba dopiero teraz zauważył moją koszulkę, bo pokiwał głową ze zrozumieniem.
- Zły dzień - stwierdził. Styles znał mnie za dobrze, nic się przed nim nie ukryło.
- Mhm - mruknęłam.
Hazza zabrał się za robienie herbaty, ja natomiast sprawdziłam jak trzymała się jego sadzonka. W ostatniej chwili wyjęłam jajko na talerz, obok tostów Harry'ego, po czym wróciłam na swoje miejsce.
- Proszę - chłopak postawił przede mną kubek z moim zamówieniem.
- Dzięki.
Wypiłam całość duszkiem.
- Jeszcze nie widziałem kogoś, kto by miał kaca przed imprezą, a nie po - usłyszałam za sobą głos Louisa, który tak mnie przestraszył, że zaczęłam się krztusić. Tommo ruszył mi na ratunek i klepał mnie w plecy, dusząc się ze śmiechu.
- Nigdy - znów odkaszlnęłam. - Więcej. Tego. Nie. Rób - powiedziałam grobowym tonem.
Słysząc to, Larry znów wybuchnęło śmiechem, co mnie odrobinę zirytowało. Normalnie śmiałabym się z nimi, ale tego dnia nie byłam w humorze. Bez słowa podeszłam do automatu z napojami, nalałam sobie pepsi i wróciłam na swoje miejsce.
- Nie fochaj się jak dziewczynka - powiedział Harry i przytulił mnie od tyłu.
- Ja jestem dziewczynką, gdybyś nie zauważył - odpowiedziałam.
- No nie gniewaj się - Louis roztrzepał mi grzywkę. - I obiecuję, że już cię więcej nie przestraszę. Jak pijesz - dodał po chwili.
- Dzięki - mruknęłam. Nagle rozległo się pikanie tostera.
- Twoje tosty, Lou - Harry podszedł do urządzenia i wyciągnął tosty na talerz, który postawił przed Tomlinsonem.
- Dziękuję.
- Smacznego - powiedziałam ze złośliwym uśmiechem. - Zakrztuś się.
W odpowiedzi Lou trzepnął mnie w ramię i usiadł obok mnie. Harry pochłaniał swoje jajko stojąc naprzeciwko nas. Przez chwilę jedliśmy w milczeniu, ale Tommo zaczął nawijać o imprezie u chłopaków.
- A właśnie. Jak się dzisiaj upijecie, to ja was nie będę do domu targać.
- Nie będziesz musiała. Będziemy tam u nich nocować. Liam i Niall już wszystko załatwili - powiedział Harry.
- Nocować ? Kiedy chcieliście mi o tym powiedzieć ?
- Nie powiedzieliśmy ci ? - zapytał zdziwiony Louis.
- Nie. Możecie mnie oświecić jak będzie wyglądać ta impreza ?
- Jedziemy do chłopaków na 19. Będą jeszcze Eleanor, Perrie i Danielle. Posłuchamy dobrej muzy, potańczymy, zagramy w coś, może obejrzymy jakiś film. Standard - stwierdził Harry.
- Będziemy u nich nocować, więc zabierz rzeczy na przebranie - dorzucił Louis.
- W 9 osób w jednym domu ?
- Z Danielle i Perrie nie będzie problemu, bo będą spały w pokojach chłopaków - powiedział Harry, sprzątając talerze z blatu.
- Ja i El zajmujemy gościnny.
- A my sobie znajdziemy jakiś kąt. Chyba nie masz nic przeciwko spaniu ze mną, prawda ?
- No nie wiem, nie wiem - uśmiechnęłam się.
- Będzie jak za starych, dobrych czasów.
- Tak. Ja, ty i twój misiek - powiedziałam, wywracając oczami na samo wspomnienie wielkiego pluszaka, którego Harry brał za każdym razem, gdy u mnie nocował.
- Pan Ciapek był wspaniały - w głosie mojego przyjaciela pojawiła się nutka sentymentu.
- Ok, tak czy inaczej, mamy jeszcze kilka godzin do wyjazdu. Idziemy się przygotowywać - zarządził Louis. - Wyruszamy o 18, żeby jeszcze zrobić zakupy.
Dokładnie o 6 siedzieliśmy w samochodzie gotowi do drogi. Tym razem to Louis robił za kierowcę. Zatrzymaliśmy się przy wielkim supermarkecie, gdzie chłopcy mieli zamiar zrobić zakupy. Wysiedliśmy z auta i w dość szybkim tempie wbiliśmy do sklepu. Gdy doszliśmy do wejścia, Louis wskoczył do jednego z wózków i Harry pognał na sklep, pchając go przed sobą. Moi idioci. Kiedy ich dogoniłam, Louis był już w połowie zasypany żelkami, chipsami, chrupkami i innymi przekąskami.
- Dorzuć coś - powiedział Harry, stając.
Podeszłam do działu ze słodyczami. Tony ciastek i czekolad wołały do mnie z półek, a ja nie mogłam im się oprzeć. Koniec końców, wróciłam do chłopaków z kilkoma tabliczkami i paczkami ciasteczek XXL z kawałkami czekolady.
- Teraz picie - zarządził Louis.
Harry usłużnie pojechał do działu z napojami. Larry od razu skręcili w półki z procentami, ja natomiast wzięłam parę coli, soków i butelek z wodą. Byłam pewna, że bez kaca się raczej nie obędzie. Załadowaliśmy to wszystko na Louisa i ruszyliśmy do kasy. Kasjerka spojrzała na nas, jakbyśmy urwali się z Księżyca, ale nic nie powiedziała, tylko zaczęła skanować nasze zakupy. Lou nadal nie wyszedł z wózka i wykładał artykuły na taśmę, Harry stał już gotowy do płacenia, a ja pakowałam wszystko w wielkie, papierowe torby. Zanim skończyliśmy, do chłopaków podbiegła fanka, wymachując kartką papieru i telefonem. Szczerze mówiąc, byłam pewna, że stanie się to o wiele szybciej. Prawie udało nam się wyjść.
- Przepraszam - zaczęła niepewnie, a oczy świeciły jej z podekscytowania. - Czy mogłabym autograf ?
- Pewnie - Harry wziął od niej kartkę i długopis.
- Suuuper - zapiszczała. Styles odpowiedział jej uśmiechem. Nie miałam zielonego pojęcia skąd w nim tyle uprzejmości i cierpliwości. Najwyraźniej sławnym trzeba się urodzić.
- Dla kogo ? - zapytał po chwili.
- Suzie - odpowiedziała dziewczyna.
- Proszę - Harry napisał dedykację i złożył na kartce swój podpis. Następny był Lou, który podjechał w wózku do dziewczyny. Gdy skończył oddał jej kartkę.
- Może zrobić ci z nimi zdjęcie ? - zapytałam uprzejmie.
Dziewczyna spojrzałam na mnie zaskoczona, jakby dopiero teraz zauważyła moją obecność. Jej wzrok stał się oceniający, a ja zostałam obejrzana od góry do dołu.
- Pewnie - uśmiechnęła się szeroko i podała mi telefon.
Louis wypakował się z wózka i z.Harrym stanęli po obydwu jej stronach.
- Trzy, dwa, jeden - pokazałam na palcach. Nacisnęłam przycisk.
Rozległo się pstryknięcie. Sprawdziłam zdjęcie - wyszło nienajgorzej, poczym oddałam dziewczynie telefon.
- Dzięki - schowała telefon do kieszeni, a chłopacy z zaskoczenia pocałowali ją w policzki.
- Miło było cię poznać - powiedział Lou i wskoczył z powrotem do wózka, natomiast Harry tylko uśmiechnął się i wrócił do kasjerki.
- Was również - odpowiedziała.
W międzyczasie, znów zaczęłam pakować zakupy do toreb. Sterta koła mnie rosła z minuty na minutę. Dziewczyna stała przez chwilę, po czym podeszła do mnie.
- Jesteś dziewczyną Harry'ego - to zdecydowanie nie było pytanie.
- Nie, Harry jest tylko moim przyjacielem - odpowiedziałam z uśmiechem.
- Pewnie wszystkim wciskacie ten kit. Mnie możesz powiedzieć prawdę - dodała konspiracyjnie. - Nikomu nie powiem.
- Styles jest dla mnie przyjacielem. Nikim więcej - powiedziałam z mocą, pakując ostatnią torbę.
Harry podjechał do nas z Louisem siedzącym w wózku i zaczął pakować torby do środka. Dziewczyna przesunęła się jeszcze bliżej mnie.
- No nie bądź taka...
- Mary, idziesz ? - zapytał Lou, kiedy wszystko było już zapakowane.
- Tak, tak. Mnie i Harry'ego nic nie łączy, koniec tematu - zwróciłam się do fanki.
- Jak sobie chcesz - odpowiedziała lekceważąco, ja ruszyłam za chłopakami, którzy jechali już na parking. - Zołza ! - zawołała za mną.
Harry obejrzał się do tyłu, chcąc coś jej odpowiedział, ale pokręciłam głową, dając mu znak, żeby tego nie robił.
- A tak jaki ma teraz problem ? - zapytał, kiedy się z nimi zrównałam.
- Próbowała mnie przekonać, że jesteśmy razem, ale coś jej nie wyszło.
- Razem, powiadasz - Styles złapał mnie ręką w pasie i przysunął do siebie.
- Oszalałeś ?! - zaśmiałam.
- Możemy dać jej tę chwilę satysfakcji - uśmiechnął się złośliwie.
- Nie dzisiaj - wyplątałam się z uścisku.
- Wstydzisz się mnie, kochanie ? - zapytał żałosnym tonem, patrząc na mnie wzrokiem kota ze Shreka, a następnie znów przyciągnął do siebie.
- Łapy precz od mojej narzeczonej, Styles - powiedział groźnie Louis.
- Czy to groźba ?
- Jak najbardziej, śmieciu - odpowiedział Tomlinson swoim amerykańskim akcentem.
- Ok - Harry puścił wózek i zaczął podwijać rękawy koszuli.
- Pobijecie się domu, teraz jedziemy, żeby się nie spóźnić - powiedziałam, pchając wózek z Lou w stronę samochodu.
Załadowany zakupami i Tommo stał się bardzo ciężki. Ledwo dałam radę dobić do samochodu.
- Louis, naprawdę musisz schudnąć - jęknęłam, łapiąc ciężko oddech.
- Dla ciebie wszystko - uśmiechnął się i otworzył bagażnik samochodu.
Tomlinson podawał torby mnie i Hazzie, a my upychaliśmy je do środka, obok naszych bagażów. Jednak nie wszystko się tam zmieściło, tak więc część toreb wylądowała ze mną na tylnym siedzeniu.
- Wygodnie ci tam ? - zapytał Louis, siadając za kierownicą.
- Nie narzekam - powiedziałam z uśmiechem, przesuwając kolejną torbę, która na mnie wpadła, choć jeszcze nie ruszyliśmy.
- Lepiej się trzymaj - rzucił przez ramię i ruszył.
Gdy dojechaliśmy na miejsce, leżałam na tylnym siedzeniu, przygnieciona zakupami. Ledwo mogłam się ruszyć spod tej sterty jedzenia i picia.
- Em... Może byście mi pomogli ? - zapytałam siedzących z przodu chłopaków.
- Ju... - Harry nie dokończył, ponieważ gdy tylko odwrócił się do tyłu, zaczął się trząść ze śmiechu. Tak samo jak Louis.
Nagle ktoś otworzył tylne drzwi i ściągnął ze mnie największą torbę.
- Jak dzieci - usłyszałam dziewczęcy głos i po chwili pochyliła się nade mną ładna dziewczyna o długich, brązowych włosach. - Cześć, jestem Eleanor. Mów mi El.
- Mary - wyciągnęłam przed siebie dłoń, za którą zostałam pociągnięta do góry i wyciągnięta ze sterty jedzenia. - Dzięki.
- Nie ma sprawy - uśmiechnęła się El. Po sekundzie była już w ramionach Louisa, który pocałował ją namiętnie. Tak, że musiałam odwrócić wzrok. - Cześć, kochanie.
- Cześć, skarbie - wymruczał Louis i znów nastała cisza, która świadczyła o jednym. Musieli się bardzo za sobą stęsknić.
Z wielkiej willi wyszli jej gospodarze i przywitali się z nami. Poznałam też Perrie, nowo upieczoną dziewczynę Zayna Malika i członkinię zespołu Little Mix. Była wiecznie roześmiana, pełna energii, z jednej strony otwarta, z drugiej utrzymująca pewien dystans. Mimo to, od razu poczułam do niej sympatię. Wraz z Harrym zaczęliśmy wnosić do środka zakupy, a pomocą pozostałej szóstki zajęło to zaledwie kilka minut.
- Harry, przeprowadzam się tutaj - powiedziałam, wchodząc do wielkiego salonu chłopaków.
Pomieszczenie było bardzo jasne i otwarte. Na ścianie powieszony był wielki telewizor z kinem domowym, skórzanym wypoczynkiem, fotelami i ławą, teraz zsuniętymi na ścinę, a na samym środku rozłożone było kilka koców, a na nich leżały zapady jedzenia i picia, wzbogacone o nasze zakupy.
- I mnie zostawisz mnie samego z nim - zapytał z przerażeniem w głosie, patrząc na Lou, który teraz nie widział świata poza Eleanor. Chciałabym, żeby ktoś kiedyś tak patrzył na mnie, jak oni patrzyli na siebie.
- Życie, Hazza - uśmiechnęłam się złośliwie.
- Nie dam ci odejść - Styles złapał mnie od tyłu.
- Spokojnie, nigdzie nie idę - powiedziałam, odwzajemniając uścisk. - Wy macie automat z napojami.
- No dzięki - sarknął Harry, na co się zaśmialiśmy. Ten wieczór zapowiadał się całkiem fajnie.
Przynajmniej do momentu, w którym Danielle nie zaproponowała, żebyśmy zagrali w butelkę. Pełna obaw, usiadłam grupie, która zajęła miejsca wokół butelki po piwie. Z początku nie było tak źle. Wyzwania były w miarę normalne, tak samo jak pytania. Perrie zakręciła i wypadło na mnie. Znowu.
- Prawda czy wyzwanie ? - zapytała mnie.
- Mm... - zastanowiłam się. Biorąc pod uwagę, że część towarzystwa już trochę sobie wypiła, bałam się tego, co może mnie czekać. - Prawda.
- Z kim wolałabyś chodzić, z Harrym czy z Niallem ?
- Dlaczego akurat oni ? - zapytałam, zaskoczona. - Nie, żebym miała coś przeciwko - dodałam szybko.
- Ponieważ pozostali są już zajęci - powiedziała i na potwierdzenie swoich słów, dała Zaynowi buziaka, który przerodził się w dłuższy pocałunek.
- Harry jest dla mnie jak brat, więc wolałabym spotykać się z Niallem - odpowiedziałam, gdy skończyli, nie patrząc w stronę Irlandczyka.
- Uuuu... - rozległo się od strony Louisa i Liama, ale zignorowałam to.
Chwyciłam butelkę i zakręciłam. Wypadło na Stylesa.
- Prawda czy wyzwanie ? - zapytałam z uśmiechem. Czekałam na tę chwilę za każdym razem, gdy graliśmy w butelkę.
- Wyzwanie ! - wykrzyknął.
- Jutro rano po myciu, prostujesz włosy.
- Nie, błagam, tylko nie to - wydarł się, łapiąc się za głowę.
- Albo to, albo mi służysz przez cały dzień, a wtedy i tak każę ci to zrobić.
- Ok, zrobię to - powiedział, ale wyraźnie posmutniał. Jednak jego smutek przeszedł tak szybko jak się pojawił gdy zakręcił butelką i kazał Liamowi zrobić coś z łyżeczką.
Po pewnym czasie (i kolejnych piwach) Eleanor i Louis musieli się całować przez 5 minut, Perrie poleciała do sklepu kupić prezerwatywy, Zayn zrobił nam striptiz, Danielle musiała polizać stopę swojego chłopaka (Liam łaskawie umył ją przed całym wydarzeniem, ale i tak jej współczułam), Niall zjadł korniszony maczane w Nutelli, a ja... no właśnie. Musiałam go pocałować. Kolejny genialny pomysł, tym razem Louisa. Podeszłam (właściwie przesunęłam po kocach) w kierunku Horana i nachyliłam nad jego policzkiem, po czym złożyłam na nim całusa.
- W usta, Mary - zganił mnie Tommo.
- Nie powiedziałeś w co, Lou - odpowiedziałam, wracając na swoje miejsce.
- Tu cię ma - zgodził się ze mną Horan, który nagle się zarumienił.
- Cholera - Louis walnął dłonią w podłogę. - Jeszcze was do tego zmuszę, zobaczycie.
Przez resztę gry ani razu nie wzięłam wyzwania, bojąc się tego, że pozostali mogli podchwycić pomysł Lou. Pod koniec odstawałam już tak durne pytania jak : "Jaki jest kolor mojej bielizny" czy "Z iloma chłopakami już spałam", ale mimo to nadal trwałam przy swojej strategii.
Kiedy skończyły nam się pomysły, Zayn podłączył się pod głośniki kina domowego i puścił kilka szybszych kawałków, do których tańczyliśmy. Szaleliśmy, jakbyśmy wszyscy się porządnie czegoś nawdychali, ale dzięki temu, świetnie się bawiliśmy skacząc po całym salonie. Najlepsza była solówka Louisa na stole, kiedy "grał" na gitarze. Po godzinie, gdy trochę opadliśmy z sił (zwłaszcza ja) nasz DJ Malik zmienił utwory na bardziej nastrojowe, a na parkiecie zostały tylko nasze pary, które teraz kołysały się w rytm muzyki.
- Fajny widok, nie ? - zapytał Harry, siadając koło mnie.
- Fajny - powiedziałam, rozmarzona. - Też bym tak chciała.
- To przebolej w końcu Jacka...
- Już go przebolałam. Jack to przeszłość - przerwałam mu.
- Świetnie. Teraz tylko musisz poczekać na Tego Jedynego.
- Poczekam, o to się nie martw - powiedziałam.
- Co wy na to, żeby przestać zamulać i obejrzeć jakiś film ? - zapytał Niall, siadając koło nas.
- A jaki ? - zapytał Hazza.
- Jakiś horror - dołączył się Zayn.
Horror. Super.
Nie cierpiałam horrorów. Przynajmniej tych wpisujących się w kanon amerykańskich horrorów. Ich przewidywalność była po prostu przytłaczająca. No i po nich zawsze miałam jakieś nocne schizy, w każdym cieniu widziałam coś dziwnego. Niestety, chłopcy wybrali właśnie jeden ze sztandarowych filmów tego typu. Podskoczyłam przy niektórych scenach, ale na szczęście odbyło się bez większych rewelacji. Gdy film się skończył, dochodziła czwarta rano, a mój mózg domagał się snu. Pożegnałam się z wszystkimi i poszłam do pokoju, który wskazał mi Liam. Był to jeden z pokojów gościnnych, z dwoma osobnymi łóżkami, wielką szafą, lustrem i łazienką. Wzięłam szybki prysznic i wskoczyłam do łóżka, marząc o tym, by już zasnąć.
Usiadłam gwałtownie na łóżku. Moje ręce nadal się trzęsły, a po plecach spływał mi zimny pot. To był tylko sen. Tylko i wyłącznie durny sen, spowodowany durnym filmem. Schowałam twarz w dłoniach, czekając aż moje serce się uspokoi. Powoli zaczęło zwalniać, aż w końcu powróciło do normalnego rytmu. Zaczesałam włosy palcami i tyłu i rozejrzałam się po pokoju, w którym było dziwnie ciemno. Hazza musiał zasłonić okna, gdy położył się spać. Teraz leżał rozwalony na swoim łóżku, a na twarzy miał namalowane kocie wąsy i nos. Widać, po moim wyjściu impreza musiała się rozkręcić. Położyłam się z powrotem na łóżku i odrzuciłam kołdrę, ponieważ było mi strasznie gorąco. Przez kilka minut przewracałam się z boku na bok, zaciskając powieki, ale w końcu zdałam sobie sprawę, że raczej nie zasnę. Może dlatego, że gdy tylko zamykałam oczy, znów widziałam tą okropną gębę, która tak mnie przeraziła. Wstałam z łóżka i ruszyłam do drzwi. Po drodze minęłam lustro, ale wolałam w nie nie patrzeć, bojąc się tego co mogę w nim zobaczyć. I nie chodziło tylko o moją poranną szopę na głowie. Delikatnie otworzyłam i zamknęłam za sobą drzwi, starając się nie obudzić Harry'ego. Na palcach przeszłam przez korytarz, uważając, żeby nie nadepnąć na nic po drodze. Na podłodze walały się jakieś puszki i opakowania po chipsach. Naprawdę tak nabrudziliśmy w dziewięć osób ? Zejście po schodach zajęło mi trochę czasu, ale w końcu dotarłam do kuchni. I tu pojawił się problem. Naszą kuchnię znałam na pamięć. Byłam wstanie zrobić w niej wszystko po ciemku, z zawiązanymi oczami. Tutaj, nie miałam zielonego pojęcia od czego zacząć. Postanowiłam zrobić sobie herbatę. Znalezienie kubka i torebki herbaty nie powinno być takie trudne, prawda ? Czajnika na szczęście nie musiałam szukać. Stał gotowy na kuchence elektrycznej, która przy okazji głosiła, że 6 minut wcześniej wybiła godzina ósma rano. Porwałam naczynie i nalałam w nie zimnej wody, po czym wstawiłam, żeby się zagotowała.
- Gdzie oni trzymają kubki ? - zapytałam samą siebie na głos.
- Pierwsza szafka od lewej, na środkowej półce - usłyszałam za sobą Nialla, który nieźle mnie przestraszył. Czy oni nie mogą się nauczyć, że nie powinno się tak zachodzić ludzi od tyłu i straszyć. Tym razem na szczęście niczym się nie zakrztusiłam.
- Matko, Niall.
Chłopak zaśmiał się i podszedł do wskazanej wcześniej półki, żeby wyciągnąć kubek, który mi podał.
- Dzięki - powiedziałam. - Nie możesz spać ?
- Nie lubię się kłaść na pusty żołądek - odpowiedział. - A ty ?
- Miałam głupi sen. Muszę się wyciszyć.
- Freddie się pojawił ? - zapytał rozbawiony, sięgając do lodówki.
- Coś w tym stylu.
- Chcesz coś ?
Hm.. prawdę mówiąc, trochę zgłodniałam, co było dość dużym sukcesem, biorąc pod uwagę mój stan.
- A co proponujesz ?
- Zostało trochę spaghetti od wczoraj, żółty ser i szynka jeśli chcesz kanapki oraz korniszony.
- Z Nutellą ? - zapytałam z uśmiechem.
- Coś tam zostało w słoiku - odpowiedział Niall. - Środkowa szafka.
Otworzyłam wskazany mebel, w którym stały tony pudełek z płatkami śniadaniowymi, chrupkami i innymi przekąskami. Na samym początku stał poszukiwany przeze mnie słoiczek. Wyciągnęłam go i postawiłam na blacie. W tym samym czasie Horan wyciągnął z lodówki korniszony oraz ser i szynkę. Otworzyłam Nutellę. Była jeszcze w połowie pełna.
- Korniszona ? - zapytał Niall.
- Nie, dzięki. Zostanę przy kanapkach. Gdzie...
Nie skończyłam, ponieważ chłopak wyciągnął również chleb, masło i noże. Chwyciłam dwie kromki i zaczęłam smarować je masłem. Stojący obok Niall, robił sobie kolejną kanapkę z Nutellą. Pracowaliśmy w zupełnym milczeniu, dokładnie tak jak przy sprzątaniu po porzedniej imprezie, jednak tym razem w powietrzu nie czuło się tego napięcia. Wszystko było w porządku. Nie licząc tego dziwnego uczucia, że Niall na mnie patrzy, chociaż ani razu nie podniósł wzroku znad swojego talerza. Chyba powoli zaczynałam świrować i może właśnie z tego powodu wszystko wypadało mi z rąk. Mój nóż po raz kolejny prześlizgnął się miedzy moimi palcami i był centymetr od uderzenia w blat, jednak na szczęście zdążyłam go złapać w locie. Znowu. Z opresji wybawił mnie gwizd czajnika, informujący, że woda już się zagotowała. Podeszłam do kuchenki i wyłączyłam ją. W tym samym czasie, Niall wyciągnął skądś herbatę oraz drugi kubek i włożył do przygotowanych naczyń po torebce herbaty. Chwyciłam czajnik i zalałam kubki.
- Będziesz jeszcze robiła jakieś kanapki ? - zapytał mnie Horan.
- Nie, chyba nie - odpowiedziałam, odstawiając czajnik na kuchenkę.
- Ok - Niall schował wszystko co było na blacie w rekordowym tempie i wziął do ręki nasze talerze.
- Ale... - zaczęłam.
- Po prostu chodź - uśmiechnął się i wyszedł z kuchni.
Zaskoczona, wzięłam kubki i poszłam za Niallem, która czekał już na mnie w salonie na środku tego bałaganu. Kiedy do niego dołączyłam, ruszył dalej. Horan zaprowadził mnie na taras, który prowadził na ogród. Znajdował się tam stół i trzy drewniane krzesełka, wyglądem bardziej przypominające leżaki. Niall odłożył mój talerz na stół, po czym usiadł ze swoim na jednym z krzeseł. Poszłam w jego ślady, odkładając kubki z herbatą obok mojego talerza i zajmując miejsce obok. Na siedzeniu położony był koc, w który się owinęłam. Było jeszcze wcześnie i nie zupełnie ciepło, choć słońce wzeszło kilka godzin wcześniej. Chłopcy mieszkali jeszcze dalej od miasta niż my, tak więc zgiełk miejskiego życia nie mógł nas tutaj dopaść. Wokół nas panowała zupełna cisza, przerwana jedynie szumem liści i brzęczeniem owadów. Zamknęłam na chwilę oczy i wyłączyłam myślenie. Na chwilę zapomniałam o tym gdzie jestem i o Niallu, który siedział obok. Byłam w zupełnie innym miejscu, co dziwne, z tą samą osobą, której głos przywrócił mnie do rzeczywistości.
- Naprawdę wolałabyś chodzić ze mną niż z Harrym ? - zapytał, jedząc kolejną kanapkę. W porównaniu z jego stosem, moje trzy wyglądały dość śmiesznie.
- Tak - odpowiedziałam, sięgając po mój talerz. - Związek z Hazzą nie miałby najmniejszego sensu.
- Dlaczego ? - zdziwił się. - Przecież jesteście bardzo dobrymi przyjaciółmi. Związki zbudowane na przyjaźni są podobno najmocniejsze.
- Ale też mogą być najsłabsze - powiedziałam i wzięłam kęs pierwszej kanapki. - Znam Harry'ego zbyt dobrze. Jego i jego podejście do niektórych rzeczy. On mówił by jedno, a ja wiedziałabym, że tak naprawdę ma na myśli drugie.
- A to by niczego nie ułatwiało...
- Dokładnie - przytaknęłam. - Harry jest dla mnie jak brat i nie chciałabym nigdy tego zmieniać. Czasami są rzeczy, w które nie warto się pakować, bo człowiek i tak się sparzy.
Niall nie odpowiedział od razu. Przez dłuższą chwilę wpatrywał się w jakiś punkt, a dłonie zacisnął mocniej na oparciach krzesła. Po jakimś czasie rozluźnił uścisk i nie patrząc na mnie, wypowiedział dwa słowa :
- Demi Lovato.
Nie odezwałam się, tylko odłożyłam talerz, czując, że to nie będzie łatwa rozmowa.
- To o niej ci wtedy mówiłem - kontynuował.
Kiedy One Direction wyjechało na galę w USA, Niall zadzwonił do mnie na Skype'ie z prośbą o pomoc w sprawie dziewczyny, która mu się podobała. Nie zdradził wtedy jej imienia, powiedział tylko, że od dawna jej nie widział i nie bardzo wiedział jak ma się zachować, żeby okazać jej, że nadal się nią interesuje. Nie byłam wielkim ekspertem od spraw damsko-męskich, ale poradziłam mu, żeby po prostu do niej podszedł i porozmawiał. Później, skoro będzie to przyjęcie, zaprosił do tańca. Obserwował, łapał sygnały i wpasował się w sytuację.
- Poznaliśmy się ponad rok temu. Od razu mi się spodobała. Jej charyzma, siła, poczucie humoru... Miałem ją za ideał. Mój ideał. Porozmawialiśmy chwilę, a ja już byłem nią zauroczony. Ona też musiała mnie polubić, bo od razu wymieniliśmy się numerami. Spotkaliśmy się potem jeszcze parę razy. Z początku wszystko było niewinne, ale potem zaczęły się flirty, podchody. Podobało mi się to - opowiadał. Słuchałam w skupieniu, patrząc na niego uważnie. Po jakimś czasie, Niall w końcu przeniósł na mnie wzrok. Gdy pochwycił moje spojrzenie, uśmiechnął się smutno. - Do momentu, w którym Demi oznajmiła, że nie ma zamiaru umawiać się z nikim przez okrągły rok. Ta cała sprawa z Jonasem i to co się działo później, nieźle dały jej w kość i nie chciała jeszcze pakować się w związek. Tak to tłumaczyła. Mimo to, pozostaliśmy w kontakcie i znów spotkaliśmy parę razy. Jednak nigdy nie poruszaliśmy tego tematu... Aż do gali. Kilka dni przed nią minął dokładnie rok od tamtej rozmowy. Demi nadal przesyłała mi pewne sygnały, ale nadal nie byłem pewien. I chciałem się dowiedzieć na tej gali. Zrobiłem tak jak powiedziałaś. Porozmawiałem z nią chwilę, zaprosiłem do tańca i obserwowałem. I się pogubiłem. Jednak ona mnie wyręczyła. Odbyliśmy rozmowę, dłuższą niż poprzednia, ale bardzo podobną. Ona nie jest jeszcze gotowa na związek.
- Może nadal nie przebolała tamtej sprawy...
- Nie zachowywała się jak ktoś, kto jeszcze płacze po poprzednim ukochanym. Tak czy inaczej, próbowałem ją przekonać, jednak nic to nie dało... Tym razem nie powiedziała ile jeszcze będę musiał czekać - Niall znów zapatrzył się w dal.
- A na pewno chcesz czekać ? - zapytałam. Horan spojrzał na mnie zaskoczony. - Rozumiem, podoba ci się. Ale musisz sobie teraz odpowiedzieć na pytanie, czy na tyle, żeby znów czekać.
- Co masz na myśli ?
- Oboje macie dopiero po 20 lat. Na swojej drodze spotkasz jeszcze wiele osób, zwłaszcza dziewczyn, na które teraz się zamykasz, bo czekasz na Demi. Co nie jest niczym złym, jeśli masz pewność, że jest tą jedną jedyną, z którą spędzisz resztę życia.
- Skąd mam to wiedzieć ?
- Nie wiem. Nigdy nic takiego nie czułam, więc ci nie powiem. Chodzi mi po prostu o to, że czekając na nią, przegapisz dziewczynę, która może się okazać tą jedyną, a pewnego dnia obudzisz się rano i dowiesz się, że Demi jest z kimś innym. Musisz sobie odpowiedzieć na pytanie czy warto czekać. I czy ona po prostu nie bawi się tobą.
- Nie patrzyłem na to z tej strony... - mruknął Niall. - I co mam teraz zrobić ?
- Przemyśl to. A kiedy to zrobisz, posłuchaj samego siebie. Odpowiedź sama przyjdzie.
- Ok, tak zrobię. Dzięki, Mary.
- Nie ma za co - uśmiechnęłam się.
Niall wstał i wziął ze sobą swój talerz, który już był pusty. Nawet nie zauważyłam, kiedy zdążył zjeść wszystkie kanapki. Ja nadal męczyłam pierwszą.
- Idę po więcej, zaraz wrócę - powiedział, machając talerzem i wszedł do domu.
Odprowadziłam go wzrokiem. Rzeczywiście, nie za ciekawa była ta sprawa z Demi. Skoro nie jest jeszcze gotowa, to po co w ogóle robi mu nadzieję na to, że coś z tego będzie ? Nie rozumiałam tej dziewczyny. Ale za to lepiej rozumiałam Nialla. Dokończyłam kanapkę i znów zamknęłam oczy, wsłuchując się w ciszę. Chwilę później, byłam w krainie snów.
Rozdział 6 ♥ Trochę długawy, ale jakoś tak mnie wzięło :) A właśnie, kto nie widział jeszcze nowego teledysku chłopaków do "Best Song Ever" -> macie go na dole :D Coś świetnego !
PS. Dzisiaj jest 3 rocznica powstania zespołu ♥ Happy One Direction Day !!