- Nie, to zdecydowanie nie w twoim stylu. - Louis pokręcił głową, przyglądając się krytycznie mojemu strojowi, który sam wybrał.
- Długo jeszcze ? - usłyszałam krzyk Harry'ego z dołu.
- Jeszcze 10 minut ! - odkrzyknął Lou.
Słysząc jego odpowiedź, jęknęłam. Tomlinson już od pół godziny przekopywał moją szafę w poszukiwaniu "odpowiedniego" stroju na imprezę, która była ich sposobem na pocieszenie mnie. Dwa dni po moim przyjeździe One Direction miało występ na jednej z tych oficjalnych gali (tym razem w USA) na których nie mogłam im towarzyszyć, tak więc utknęłam na trzy dni sama w wielkiej willi. W trakcie wyjazdu rozmawiałam parę razy z Harrym (raz z całym zespołem a później z samym Niallem) przez Skype'a, ale to nie to samo co jego obecność tutaj. Po powrocie, mimo ogólnego zmęczenia podróżą i występem, chłopaki postanowili zabrać mnie na imprezę do pobliskiego klubu. Jedynym warunkiem (postawionym przez Paula) było to, że sami wybiorą mi strój, ponieważ nie bardzo podobał mu się mój styl.
- Przymierz to - powiedział Louis, podając mi kolejny zestaw.
Zrezygnowana, wzięłam od niego ubrania i powlokłam się do łazienki. Lou wybrał luźną, pastelowo-brzoskwiniową bluzkę na krótki rękaw z czarnym napisem: MORE i postrzępione, jeansowe szorty. Przynajmniej nie była to miniówka. Po założeniu stroju stwierdziłam, że wyglądam nawet całkiem, całkiem. W moim przekonaniu utwierdził mnie Louis, który uśmiechnął się na mój widok, gdy weszłam do pokoju.
- Nie najgorzej, młoda - tak, Lou dał mi nowe przezwisko. Bardzo oryginalne. - Teraz jeszcze buty.
Usiadłam na łóżku, czekając aż chłopak znajdzie jakąś parę godną jego uwagi. Nie zajęło mu to długo, bo już po chwili stał przede mną z bananem na twarzy i czarnymi sandałkami na 10 cm koturnie w ręce. Wzięłam je od niego i jeszcze raz poszłam do łazienki, tym razem żeby się umalować i uczesać. Pięć minut później stałam gotowa przy schodach, czekając na chłopaka. Louis podszedł do mnie i wspaniałomyślnie zaproponował swoją pomoc przy schodzeniu, ja jednak podziękowałam i ruszyłam przed siebie. Czułam na sobie jego zaskoczone spojrzenie, ale nic nie powiedział, tylko ruszył za mną. Na dole powitały mnie gwizdy i oklaski.
- Kim jesteś i co zrobiłaś z Mary ?! - zapytał Zayn, udając przerażenie.
- Oh, po prostu otrułam cyjankiem i zakopałam w ogrodzie za domem.
- Samochód goto... wow - w drzwiach garażu pojawił się Harry.
- To tylko kreski na powiekach i koturny - powiedziałam speszona jego reakcją.
- Jesteś pewna, że dasz radę dojść do auta ? - zapytał Liam, przyglądając się z obawą moim butom.
- Oczywiście, że da - oburzył się Harry. - W końcu miała świetnego nauczyciela chodzenia na wysokim obcasie.
- W takim razie chyba lepiej będzie jak ją tam zaniesiemy - dogryzł mu Louis.
- Ok.
Zanim zdążyłam zareagować, Zayn złapał mnie w pasie, a potem z Niallem wzięli mnie na ręce w asyście Harry'ego.
- Puśćcie mnie ! - próbowałam się wyrwać, jednak chłopaki byli za silni. - No ej ! - odpowiedział mi tylko śmiech.
Liam usłużnie otworzył przed nami drzwi do garaży i do samochodu. Moi tragarze posadzili mnie na przednim siedzeniu.
- Dzięki - mruknęłam.
Chłopcy usadowili się z tyłu auta, natomiast kierowcą został Hazza. Droga minęła dość spokojnie. Nie licząc One Direction śpiewającego na głosy wszystkie utwory pojawiające się w radiu, a zwłaszcza ich własne. Po raz pierwszy usłyszałam "One Thing" na tyle osób - dokładnie 10 i mnie nucącą główną melodię pod nosem. Przy bramie klubu Harry pokazał jakąś kartę i ochrona wpuściła nas na tylny parking, teraz praktycznie pusty.
- W końcu ! - wykrzyknął Louis, gdy Styles wyłączył silnik i jako pierwszy wysiadł z samochodu. Nie wiedziałam skąd ten człowiek czerpie te pokłady pozytywnej energii. Od samego patrzenia na jego uśmiech, człowiekowi poprawiał się humor.
- Ani kroku dalej ! - ostrzegłam Zayna, który podchodził do mnie z jednoznaczną miną. Chłopak podniósł ręce w obronnym geście i wycofał się.
- Gotowi ? - zwrócił się do nas Harry.
- Ty się jeszcze pytasz ?! - wykrzyknął Louis.
Zaczęliśmy się śmiać i tak rozbawieni podeszliśmy do wejścia. Chłopaki musieli tu często przychodzić, ponieważ bramkarz przepuścił nas bez kolejki, a na naszych rękach od razu pojawiły się znaki VIP-owskie. W środku uderzyła we mnie fala głośnej muzyki i alkoholu. Hazza od razu wyciągnął mnie na parkiet. Potem tańczyłam jeszcze z Zaynem, Louisem, Liamem i Niallem.
Siedziałam zmęczona przy barze, popijając kolejną szklankę coli. Nie przepadałam za alkoholem, dlatego odmówiłam już za pierwszym razem, gdy chłopaki chcieli postawić mi kolejkę. Miałam już straszną ochotę wrócić do domu, ale nigdzie nie mogłam zlokalizować chłopaków. Nagle poczułam wibracje telefonu, który włożyłam w kieszeń szortów. Na wyświetlaczu pojawiło się : HAROLD.
- Halo ? Harry ! - odeszłam na bok i wydzierałam się do słuchawki próbując przekrzyczeć muzykę.
- Mary ?! - głos po drugiej strony telefonu z pewnością nie należał do mojego Hazzy.- Gdzie jesteś ?!
- Przy barze ! - odkrzyknęłam.
- Ok, czekaj tam na mnie !! - rozłączył się.
Wróciłam na swoje miejsce, zastanawiając się kto porwał telefon Hazzy (jeśli nie jego samego).
- Jesteś ! - usłyszałam za sobą. Odwróciłam się. Liam. Ulżyło mi.
- Coś się stało ? - zapytałam, widząc jego minę.
- Harry...
- Co z nim ? - spojrzałam na niego przerażona.
- Nie czuje się najlepiej...
- Gdzie jest ?
- W toalecie - odpowiedział skruszony Liam. - Nie upilnowałem ich. A obiecałem Paulowi, że będę ich kontrolował....
Hazza się upił. Świetnie. Bez słowa wstałam i ruszyłam w kierunku męskiej toalety. Gdy weszłam do środka, przywitały mnie gwizdy i chamskie zaczepki od lekko podpitych mężczyzn znajdujących się w pomieszczeniu. Nie zwracając na nich uwagi, podeszłam do kabiny przy której stał Louis. Widać było, że wypił kilka kolejek, jednak nadal był w stanie samodzielnie stać, czyli nie był tak źle. Zapukałam do drzwi, jednak nikt mi nie odpowiedział.
- Harry ? - zapytałam, waląc w drzwi.
Odpowiedział mi cichy jęk i odgłos wymiotów. Nacisnęłam klamkę - drzwi otworzyły się. Styles klęczał przed toaletą, a wokół niego unosił się odór wymiotów. Przykucnęłam przy nim. Chłopak był blady, a na jego czole widniały krople potu. Urwałam kawałek papieru toaletowego i podałam mu. Harry wziął go ode mnie i wytarł usta. Wstałam i chwyciłam go pod rękę, ciągnąc lekko ku górze, żeby wstał. Chłopak podniósł się na nogi, jednak po chwili się zachwiał. Oparłam go o siebie i tak podeszliśmy do umywalek, gdzie czekał na nas Liam z Louisem.
- Musimy go zanieść do samochodu - oznajmiłam. - Kto ma kluczyki ?
- Ja - wychrypiał Harry. Podniósł rękę, jakby chciał sięgnąć do spodni, jednak Lou był szybszy. Wyciągnął kluczki i mi je podał. - Dam radę iść sam - Hazza próbował stanąć o własnych siłach, ale coś mu nie wyszło. Tomlinson złapał go w ostatnie chwili i zarzucił sobie lewą rękę na ramię. Podpierając tak Stylesa, ruszyliśmy w stronę tylnego wyjścia. Pilnujący go ochroniarz nie chciał bas wypuścić, jednak po chwili (i napiwku od Liama) uchylił nam drzwi. Chłodne powietrze ocuciło Loczka, ale mimo to nadal słaniał się na nogach. Otworzyłam samochód i z Lou posadziliśmy Harry'ego na tylnym siedzeniu.
- Gdzie Niall i Zayn ? - zapytałam, gdy Liam przypinał Harry'ego pasami.
- Zniknęli mi... z oczu.... jakąś godzinę te...emu - odpowiedział Louis, czkając po drodze.
- Ok, zostań z Hazzą, a my pójdziemy ich poszukać.
Tomlinson posłusznie wszedł do samochodu i usadowił się koło Stylesa. Wraz z Paynem wróciłam do klubu. Zayna znaleźliśmy przy barze, zamawiającego kolejnego drinka. Odciągnęłam go na bok, kiedy Liam uregulował rachunek Malika i oddał zamówiony napój siedzącej obok dziewczynie. Mulat był już nieźle wstawiony, ledwo trzymał się na nogach. Zaciągnięcie go do samochodu było strasznie trudne, ponieważ chłopak nie miał najmniejszego zamiaru wychodzić jeszcze z imprezy. W końcu jednak udało nam się go przypiąć do siedzenia. Z Niallem nie było już tak łatwo, ponieważ ten zaszył się w jakiś kącie, pociągając co chwilę piwo. Znaleźliśmy go dopiero po kwadransie przedzierania się przez tłum. Horan należał do tych, którzy po kilku głębszych zaczynali gadać i narzekać.
- Ona...ona...ona ma racje, wes - zwrócił się do mnie. Ledwo rozumiałam to co do mnie mówił. - Jestem do ni...nicz...niczego - dokończył.
- Teraz tak, Niall - odpowiedziałam, bardziej do siebie niż do niego. - Ale normalnie, fajny z ciebie gość.
Gdy dotarliśmy do samochodu Zayn i Harry spali w najlepsze, a Louis nadal na nas czekał. Pomógł nam załadować Horana do środka, po czym zapiął go i siebie.
- Daj mi kluczyki - poprosił Liam. Wiedział, że nie mam uprawnień do prowadzenia minivana.
- Piłeś coś ? - zapytałam, wyciągając z kieszeni kluczyki.
- Mary...
- Piłeś ? - powtórzyłam pytanie.
- Tak. Dwie kolejki po tym jak poszłaś - przyznał.
- W takim razie ja prowadzę - odpowiedziałam, kierując się w stronę miejsca kierowcy.
- Ale nie masz prawka - zaoponował.
- Wiesz mi, lepiej jeśli mnie złapią na jeździe bez prawka niż ciebie na jeździe nawet po dwóch kolejkach sprzed kilku godzin - uśmiechnęłam się do niego ciepło.
Droga do domu dłużyła mi się w nieskończoność (może dlatego, że jechałam zgodnie z ograniczeniami prędkości, aby nie zachęcać policji do kontroli). W samochodzie panowała grobowa cisza. Nikt się nie odzywał, a ja nie włączyłam radia, żeby nie obudzić śpiących z tyłu.
Zaciągnięcie ich wszystkich do domu zajęło trochę czasu. Co prawda, Louis był w stanie iść sam, ale nadal musieliśmy zająć się Niallem, Zaynem i Harrym. Tomlinson poszedł do swojego pokoju, zostawiając mnie i Liama z pozostałą trójką. Liam usadowił Horana i Malika na kanapie w salonie, natomiast ja zabrałam Harry'ego do łazienki. Pierwszą rzeczą jaką zrobiłam było ściągnięcie z niego ubrudzonej wymiotami koszulki. Już nie raz widziałam jego klatę, więc nie było to dla mnie krępujące, natomiast Hazza był zbyt pijany, by kontaktować. Następnie brutalnie spłukałam mu głowę zimną wodą, co lekko postawiło go na nogi. Przynajmniej był w stanie samodzielnie stać. Namówiłam go na to, żeby chociaż wypłukał usta po wymiotach. Nadal lekko go podtrzymując, ruszyłam w stronę jego pokoju. Gdy tam dotarliśmy, Harry zaczął ściągać spodnie, ale nie bardzo mu to wychodziło, tak więc musiałam mu z tym pomóc. Położył się spać w samych bokserkach. Zostałam chwilę w jego pokoju, przyglądając się śpiącemu chłopakowi. Nie poznawałam w nim mojego przyjaciela, za bardzo się zmienił i teraz musiałam się zastanowić nad tym, jak duży wpływ mają te zmiany na naszą relację. Zanim wyszłam, otworzyłam okno jak szeroko, żeby ograniczyć poranny smród przetrawionego alkoholu do minimum. Stąpając jak najciszej, opuściłam pokój, kierując się ku salonowi. Na parterze przywitał mnie ostry zapach, który nie wróżył nic dobrego.
- Liam ? - zawołałam wchodząc do pokoju.
- W kuchni. Zayna też złapało. Tylko w to nie wejdź !
Na środku dywanu zobaczyłam ogromną plamę. Zatykając nos, ominęłam wymiociny i otworzyłam wyjście na ogród wpuszczając odrobinę świeżego powietrza do pomieszczenia. Stałam tak przez chwilę, wpatrując się w ciemność. Miałam już serdecznie dosyć tego wszystkiego. To powoli mnie przerastało.
- Mary ? - usłyszałam za sobą głos Liama. Szybko otarłam spływającą po moim policzku łzę.
- Tak ? - odwróciłam się w jego kierunku.
- Zayn będzie spał w kinowym. Spokojnie się tam we dwóch zmieszczą z Niallem na tej kanapie.
- Ok. To zostań tu z nimi, a ja pójdę ją przygotować - powiedziałam i ruszyłam w kierunku schodów.
- Ok - Liam posadził Malika na kanapie. Zayn trzymał w rękach metalowa miskę, na wypadek gdyby mdłości wróciły.
W ciągu tych kilku dni zdążyłam poznać cały dom chłopaków, dlatego wiedziałam skąd wziąć dodatkową pościel. Przy wejściu na strych znajdował się mały składzik dla gości. Wyciągnęłam z niego potrzebne rzeczy i poszłam do kinowej. Po rozłożeniu, kanapa była rzeczywiście duża. Na chama, zmieściłyby się cztery w miarę szczupłe osoby. Pościeleniu łóżka nie zajęło mi zbyt wiele czasu. Gdy skończyłam, chciałam zejść na dół, żeby zawołać chłopaków, jednak coś mnie tknęło. Jeśli Zayn wymiotował, to najprawdopodobnie wybrudził swoje ubrania, jeśli nie także Nialla. Budową obydwaj bardziej przypominali Louisa, więc udałam się w kierunku jego pokoju. Zapukałam do drzwi, jednak odpowiedziała mi cisza. Delikatnie uchyliłam drzwi. Światła w pokoju nie były zgaszone, a Lou spał w najlepsze, wcześniej rozrzuciwszy wszystkie swoje rzeczy po podłodze. Na palcach, najpierw podeszłam do okna, żeby je otworzyć, po czym wyciągnęłam z jego szafy jakieś koszulki. Równie cicho wyszłam na korytarz i zamknęłam za sobą drzwi.
- Wszystko gotowe - oznajmiłam wchodząc do salonu.
- Świetnie - Payne podniósł się z kanapy. - Pomożesz ?
We dwójkę unieśliśmy Malika do góry i pomogliśmy mu stanąć. Ustał, ale co chwila przewracał się to na mnie, to na Liama. Niepewnie doszliśmy do schodów.
- Zayn - zwrócił się do niego Payne. - Jesteśmy przy schodach. Spróbujesz wejść ?
Malik wykonał ruch, jakby chciał podnieść nogę, jednak po chwili zatoczył się jeszcze bardziej. Liam chwycił go pod pachy, ja natomiast złapałam jego nogi i w ten staromodny sposób zaczęliśmy wnosić go na górę. Na pierwszym piętrze zrobliliśmy kilku sekundową przerwę. Zayn był szczupły, ale waga mięśni chłopaka robiła swoje, , a lekko pijany Liam nie mógł dać z siebie 100%, ale mimo to udało nam się. Położyliśmy półprzytomnego Zayna na kanapie i Payne zaczął ściągać mu buty.
- Na stoliku są czyste ubrania, które ukradłam Louisowi. Dasz sobie z nim radę ?
- Pewnie ! - Liam przez chwilę mocował się z trampkiem Malika, aż w końcu z wyrazem tryumfu na twarzy ściągnął niesfornego buta.
- To ja pójdę po Nialla.
Chciałam się jak najszybciej ewakuować się z pokoju, zanim Zayn zostanie w samej bieliźnie. Więc gdy tylko uzyskałam aprobatę Liama, jak najszybciej wyszłam z pokoju i zeszłam po schodach do salonu. Horan siedział dokładnie w tym samym miejscu, w którym zostawiliśmy go ponad godzinę temu. Nawet nie zareagował, gdy weszłam do pokoju.
- Niall, idziemy na górę.
Chłopak odwrócił się w moim kierunku, po czym wstał i niepewnym krokiem w stronę schodów. Złapałam go mocno w pasie, a on zawiesił się ramienien na moim karku i tak podparty wszedł na drugie piętro.
- Li...i..am puś mnie ! - usłyszałam krzyk pijanego Zayna. - Od...daj mi tego buuuuta !
- Oh, zamknij się, Zayn !
- Wszystko ok ? - zapytałam przez drzwi.
- Tak, tak.
Usiedliśmy z Niallem na podłodze czekając aż Payne poradzi sobie z Malikiem.
- Kim jest "ona" ? - zapytałam Nialla.
- Jaka "ona" ?
- Ta dziewczyna, o której mówiłeś wcześniej.
- Dlaczego chcesz to wiedzieć ? - po jego tonie szło poznać, że moje pytanie nieźle go zezłościło.
- Tak po....
- Za kogo ty się uważasz ?! - przerwał mi, podnosząc głos. - Tak po prostu pakujesz się z butami do naszego życia. Musisz wszystko o wszystkich wiedzieć i żądasz ciągłej obecności Hazzy, dlatego musimy planować wszystko pod ciebie ! Nie jesteś pępkiem świata i mam tego zupełnie dosyć ! To wszystko twoja wina ! Przyjechałaś z powodu naszej sławy czy pieniędzy !
Niall wpadł w szał. Krzyczał na cały głos, patrząc na mnie wzrokiem mordercy. Drzwi za nami uchyliły się i na korytarz wyleciał zaskoczony Liam.
- Niall ! - złapał go za ramiona. - Niall, ogarni się.
- To wszystko jej wina ! - wydarł się jeszcze głośniej. - Jej - dodał ciszej.
- Nie przejmuj się nim - Payne zwrócił się do mnie. - Za dużo wypił.
- Spoko - odpowiedziałam, chociaż nic nie było "spoko".
- Chodź, Niall - Liam podniósł go i zaprowadził do pokoju.
- Dziękuję za pomoc, Liam ! - zawołałam za nimi.
- Nie masz za co, to ja dziękuję - odkrzyknął.
- Dobranoc !
- Branoc !
Weszłam do swojego pokoju i bezwładnie opadłam na łóżko. Byłam wykończona. Zegarek na stoliku nocnym ogłaszał światu, że minęła trzecia. Z jękiem zsunęłam się z łóżka i poszłam do łazienki, zabierając po drodze pidżamę i ściągając wysokie buty. Zmyłam makijaż i wskoczyłam pod prysznic. Ciepła woda przynosiła ulgę obolałym od dźwigania chłopaków mięśniom. Nawet nie chciałam myśleć o zakwasach, które miałam dostać następnego dnia. Wsłuchując się w szum wody, próbowałam się uspokoić, ale słowa Horana nadal dzwoniły w mojej głowie. Zaczęłam się zastanawiać, czy może reszta zespołu nie myśli tak samo. Że tak po prostu wpadłam w ich życie bez zapowiedzi i narobiłam bałaganu. Nie, Harry nie zabrałby mnie tutaj, gdyby nie chciał, prawda ?
Prysznic nieco mnie rozbudził i postawił na nogi. Najlepszym tego dowodem było to, że zaczęło burczeć w brzuchu. Od czasu wyjścia do klubu nic nie jadłam, więc powoli zaczęło mnie skręcać. Na bosaka poszłam do kuchni, po drodze mijając salon. Mimo otwartego wejścia na ogród, zapach wymiocin nadal drażnił mój nos, dlatego postanowiłam, że sprzątnę tę plamę jak tylko zapełnię żołądek. Zrobiłam sobie kanapki z serem w dość rekordowym czasie i w jeszcze szybszym pochłonęłam posiłek. Całość popiłam wielkim kubkiem herbaty. Z pełnym brzuchem od razu poprawił mi się humor. Jednak na myśl o tym co będę musiała zrobić za chwilę, mina mi zrzedła. Z szafki na płyny do czyszczenia, wyciągnęłam płyn do prania dywanów, płyn do dezynfekcji, miskę, szczotkę, rękawiczki, a spod zlewu wzięłam zmiotkę z szufelką. Oddychając przez usta, zebrałam resztki jedzenia, które pojawiły się na dywanie i wyrzuciłam do kosza, po czym dokładnie umyłam zmiotkę. Następnie nalałam do miski ciepłej wody i nalałam do niej płynu do czyszczenia. Szorowałam dywan przez cały kwadrans, żeby zyskać pewność, że wszystko dokładnie usunęłam. Następnie lekko spłukałam pozostałości i jeszcze raz przetarłam to miejsce płynem do dezynfekcji. Przynajmniej nie czułam już tego odoru (albo zdążyłam się do niego przyzwyczaić). Gdy skończyłam, wypłukałam miskę oraz szczotkę i odłożyłam wszystko na swoje miejsce. Wróciłam na drugie piętro, lecz zanim weszłam do swojego pokoju, sprawdziłam co u chłopaków. Liam, Niall i Zayn spali w najlepsze na kanapie. Payne tylko zrzucił buty i w ubraniach położył się spać. Nie dziwiłam mu się. Był tam samo zmęczony jak ja, a dodatkowe procenty również zrobił swoje. Najbardziej uderzyły mnie leżące na środku pokoju ubrania. Moja mama bardzo starała się o to by rozwinąć moje poczucie estetyki, tak więc nie byłam w stanie przejść obojętnie obok czegoś takiego. Pozbierałam wszystkie rzeczy i zaczęłam je składać. Bluzka jednego z nich jednak była cała ubrudzona, podobnie jak następna. Nie chciałam sprawdzać całej reszty. Po prostu zrzuciłam ubrania na jedną kupę, którą wzięłam na ręce i zaniosłam na pierwsze piętro. Tam zostawiłam je na środku korytarza. Weszłam do pokoju Harry'ego. Chłopak spał spokojnie, delikatnie pochrapując. Oświeciłam sobie telefonem podłogę jego pokoju i zebrałam ubrania. Zanim wyszłam, usiadłam na skraju jego łóżka i odgarnęłam loki z jego twarzy.
- Dlaczego, Harry ? Kiedyś nie potrzebowałeś alkoholu, żeby się bawić - powiedziałam do niego.
W odpowiedzi, chłopak przewrócił się na drugi bok. Uśmiechnęłam się pod nosem i wyszłam na korytarz. Dorzuciłam ubrania Stylesa do kupki i weszłam do pokoju Louisa. Jego spodnie i skarpetki leżały koło łóżka, ale nie mogłam zlokalizować jego koszulki. Dopiero po chwili (i zapaleniu światła) zobaczyłam jak wystaje spod chłopaka. Podeszłam do niego i zaczęłam delikatnie ją wysuwać. Lou poruszył się niespokojnie. Zaczęłam się czuć jak w tych wszystkich filmach akcji lub bajka, gdy trzeba wyciągnąć coś bardzo ważnego spod śpiącego wroga. Mnie niestety nie poszło tak dobrze jak większości postaci. Przy ostatnim pociągnięciu, Lou podniósł się do pionu i gwałtownie zamrugał.
- Nie krzycz - powiedziałam, widząc przerażenie na jego twarzy. - To ja.
- To ty ? Co ty tutaj robisz ? - wybełkotał. - Nieważne - znów się położył.
Wszystkie rzeczy chłopaków zaniosłam do pralni, znajdującej się w piwnicy. Przygotowując rzeczy do włożenia do pralki, znalazłam dwa telefony - Hazzy i Zayna. Nastawiłam pranie i wzięłam komórki ze sobą. Wchodząc po schodach sprawdziłam godzinę - było daleko po piątej, a moje zmęczenie zupełnie minęło. Włączyły się moje zapasowe baterie - po chwili ogromnego wyczerpania, wracała mi energia do życia, czasami ze zdwojoną siłą. Było to bardzo przydatne, gdy zaczynałam przysypiać na lekcjach lub przy nauce, ale w tej chwili było zupełnym przekleństwem, ponieważ nawet gdybym położyła się spać, to i tak nie dałabym rady zasnąć. Zrezygnowana, usiadłam przed telewizorem w salonie. Znalezienie kanału, na którym nie leciał ani horror ani spot reklamowy zajęło mi trochę czasu, ale w końcu trafiłam na jakiś kanał z bajkami. Lepsze coś niż nic.
Zdążyłam już obejrzeć kilka odcinków Scooby'ego oraz Fineasza i Ferba, gdy nagle zadzwonił telefon Harry'ego. Po raz pierwszy wyciszyłam go i pozwoliłam dzwonić. Tak samo za drugim razem. Za trzecim nie wytrzymałam i podniosłam słuchawkę.
- Halo ?
Jest trochę więcej niż 5 linijek ;) Tekst w większości pisałam na telefonie, więc przepraszam Was z góry za wszystkie błędy. Prawdopodobnie następny rozdział pojawi się na osobnym blogu, ponieważ początkowo miało to być krótkie opowiadanie, ale troszkę się rozciągnęło. Tak czy inaczej, do zobaczenia :)
Strony
Imaginy z One Direction
Imaginy i opowiadania z One Direction
24 czerwca 2013
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Tylko 5 linijek? O.o
OdpowiedzUsuńChyba coś ci się źle dodało, albo tylko ja widzę tutaj 5 linijek...
Albo może taki miałaś zamiar? xD
Nie mam pojęcia i nic z tego nie rozumiem. Nawet nie wiem jak to skomentować xD
Poczekam na rozwinięcie :D
http://onewayoranother-one-direction.blogspot.com/
Moj laptop sie rozwalił i piszę na telefonie i przez przypadek dodalam w połowie pisania :D I teraz nie mogę usunąć bo jeszcze nie ogarnęłam programu :)
UsuńJuż jest całość! Tak się nie mogłam doczekać!
OdpowiedzUsuńAle super! :D
Ale ci powiem że to jest po prostu boskie *.*
Czytając to cały czas się śmiałam i w ogóle xD
No po prostu brak mi słów, żeby to wszystko opisać :D
Pijaki xD
Hahahaha :D
Impreza + One Direction = Kac + Mega wielki problem :D
Ale na serio to jest genialne :D
I ten bulwers Nialla :D
Ale nie. Zayn i jego but najlepszy :P
I bardzo dobrze że się rozwinęło, bo z chęcią poczytam co będzie dalej xD
Już się nie mogę doczekać!
No ciekawi mnie cholernie co będzie dalej więc dodawaj szybciutko bo czeeeekam :*
♥
+ zapraszam do mnie na 18 rozdział :)
http://onewayoranother-one-direction.blogspot.com/
Mimo to, że uwielbiam Nialla to mnie zdenerwował. Ja rozumiem, że był pijany ale bez przesady.
OdpowiedzUsuńZa bardzo to przeżywam. Ale to znak, że to do mnie trafia i jest meeegaaa. Pozdrawiam i życzę weny.
~Twoja Draco
Bardzo ciekawie napisane. Jestem pod wielkim wrażaniem.
OdpowiedzUsuń