Pięć minut później, po tym za
chłopcy pomogli mi zanieść walizki do mojego pokoju (dostałam pokój gościnnym,
znajdujący się na poddaszu wraz z osobną łazienką, za którą dziękowałam w duchu
z całego serca, i "salą kinową") siedzieliśmy w salonie, czekając na
pojawienie się Paula. Dwie, wielkie kanapy były bardzo niskie, tak samo jak
stolik, co sprawiało, że pomieszczenie było przytulne. Jedną zajmowali Liam,
Niall i Zayn, drugą natomiast Harry, Louis i, wciśnięta między nich, ja.
Panowała między nami dziwna atmosfera, jakby oczekiwania na coś. W końcu nie
wytrzymałam i wypaliłam :
- Czy jest coś, o co chcielibyście
mnie zapytać ?
Moje pytanie wywołało małe zamieszanie. Louis
zaczął się kręcić, jakby siedział na gwoździach, podobnie jak Zayn, natomiast
Liama dopadła mała chrypka, którą próbował odchrząknąć. Tylko Niall trwał
w bezruchu, dokładnie przypatrując się
to mnie to Harry'emu. Tak jak reszta, zachodził w głowę jak to możliwe, że
Styles chodził z kimś takim jak ja. Nie, nie byłam jakoś szczególnie brzydka
czy ładna, byłam… przeciętna. Po prostu nie pasowałam do wzoru, który prasa
nazwała "typem Stylesa" - wysoka blondynka z długimi włosami, długimi
nogami i starsza od chłopaka o parę lat. Byłam średniego wzrostu, miałam
brązowe, proste włosy i Harry był ode mnie starszy o rok. Zupełnie
przeciwieństwo.
- Czy ty i Harry… długo się
spotykaliście ? - w końcu Zayn przełamał milczenie.
- Hm… Ile to było Harry ? Sześć
tygodni ? - zwróciłam się do przyjaciela z uśmiechem.
- Na samych wakacjach byliśmy dwa tygodnie,
a to się zaczęło chwilę przed i skończyło chwilę po, więc raczej tak. Sześć,
siedem tygodni.
- Byliście razem na wakacjach, dwa
tygodnie po tym jak zaczęliście ze sobą chodzić ? - Liam nie krył zaskoczenie.
Spojrzałam kątem oka na Styles.
Musiał się nieźle powstrzymywać, żeby nie wybuchnąć śmiechem. Ja również
zdusiłam w sobie chichot. Trzepnęłam go w nogę, żeby się opanował.
- Cóż.. to był krótki, ale dość
intensywny związek - odpowiedziałam, z jeszcze większym uśmiechem.
- Nie wiem czy chcę to wiedzieć,
ale jak bardzo intensywny ? - Louis nawet na nas nie patrzył gdy zadawał to
pytanie.
- Wyjechaliśmy razem na wakacje,
spaliśmy ze sobą oraz kąpaliśmy się, standard. Było całkiem fajnie -
odpowiedział mu Harry. Tym razem to on potajemnie dźgnął mnie, ponieważ miny
pozostałych były przekomiczne.
- To było jeszcze przed programem
- zastanowił się Zayn. - Czyli … miałeś wtedy około piętnaście lat. Wow, Harry,
to … - chłopakowi zabrakło słów, więc pokręcił tylko z niedowierzaniem głową.
- Skoro było tak fajnie, to czemu
zerwaliście ? - od początku tej dziwnej rozmowy, Niall po raz pierwszy zabrał
głos.
Nie wytrzymaliśmy. Pytanie
blondyna sprawiło, że zaczęliśmy się śmiać jak idioci. Harry po chwili spadł na
podłogę i dopiero wtedy się trochę uspokoiliśmy.
- Musiało być naprawdę niezłe -
zauważył Louis.
- Żebyś wiedział - powiedziałam,
między kolejnymi napadami śmiechu. - Huuh, okej. Zerwaliśmy, ponieważ… Harry
zniszczył moją lalkę Barbie.
Do tamtej chwili nie wiedziałam,
że można być w tak wielkim szoku, w jakim była pozostała czwórka. Siedzieli, patrząc na nas jak na idiotów, bez
najmniejszego ruchu.
- Miałem wtedy sześć lat, a Mary pięć
- powiedział Harry, siadając z powrotem na kanapę.
- Moi rodzice oglądali jakąś
komedię romantyczną, która tak nam się spodobała, że chcieliśmy zobaczyć jak to
jest z kimś chodzić, dlatego "zostaliśmy" - zrobiłam w powietrzu
cudzysłów - parą. Kiedy jakiś czas jechaliśmy rodziną nad morze, zabraliśmy
również Harry'ego.
- I tak, spaliśmy ze sobą w jednym
łóżku, ponieważ w pokoju czteroosobowym były dwa podwójne łóżka.
- A kąpaliśmy się razem, ale w
morzu. Ubrani w stroje kąpielowe. Po
powrocie pożyczyłam mu swoją lalkę, jednak ta nie przeżyła jego eksperymentu.
- Mary zrobiła wielką aferę, gdy
dowiedziała się o wszystkim w trakcie międzyrodzinnego grillowania, tak więc
nasi rodzice dowiedzieli się o tym niby związku. Do teraz nadal nam go
wypominają, więc nie dziwię się, że moja mama przedstawiła Mary Paulowi jako
moją byłą. To taki … rodzinny kawał.
Po ostatnich słowach Harry'ego,
One Direction doszło do siebie, zanosząc się śmiechem. Najbardziej urzekł mnie śmiech Nialla. Był
taki… nietypowy. Nie mogłam go podziwiać zbyt długo, ponieważ po chwili
dołączyłam do nich. Właśnie takich, tarzających się ze śmiechu, znalazła nas
Paul. Stanął naprzeciwko nas, i zaczął tupać nogą, dając nam znak, żebyśmy się uspokoili. Zajęło nam
to chwilę, ale w końcu daliśmy radę.
- Jak widzę, już się dobrze
bawicie. Dobrze, zasługujecie na chwilę odpoczynku po trasie - powiedział Paul,
siadając. - Ale tylko chwilę. Niedługo zaczniemy nagrania do drugiej płyty.
Część piosenek już na was czeka, ale o tym później. Przejdźmy do spraw
najświeższych. Mary.
Siedziałam w milczeniu, wsłuchując
się w jego słowa. Gdy wypowiedział moje imię, wzdrygnęłam się lekko. Ton jego
głosu był odrobinę … nieprzyjemny. Paul przedstawiał mi zasady, na których będę
spędzać czas z chłopakami. Im dłużej mówił, tym coraz bardziej byłam pewna
tego, że po prostu przywiążą mnie kajdankami do kaloryfera i tak spędzę całe
trzy miesiące. Przez tą myśl musiałam się nieświadomie spiąć, ponieważ Harry
zaczął masować moje ramię, chcąc mnie pocieszyć. Dopiero wtedy zrozumiałam, że
wstrzymałam oddech. Wypuściłam powietrze z płuc. Paul zamilkł, próbując znaleźć
odpowiednie słowa. Mógł po prostu walnąć : "Zamkniemy cię w szafie",
szybko i bezboleśnie.
- Ok., chodzi mi o to… - zaczął,
ale znów przerwał. - Robimy tak. Wraz z chłopakami, możesz wychodzić na jakieś
spacery, wypady do parków rozrywki, wszędzie gdzie jest pełno ludzi, gdzie
możesz zostać anonimowa. Weźmiesz udział w dwóch wywiadach, wraz z Perrie, Danielle
i Eleaonor oraz zespołem, na tym skończą się twoje "publiczne"
wystąpienia. Będziesz mogła przychodzić na sesje i nagrania, ale nie za często,
żeby ich nie rozpraszać. Rozumiemy się ? - przytaknęłam. - Dobrze. W takim
razie, prosiłbym, żebyś się teraz czymś zajęła, ponieważ musimy omówić kilka
ważnych kwestii.
Uśmiechnęłam się sarkastycznie.
Zostałam oficjalnie wyrzucona i brutalnie oddzielona od mojego przyjaciela
wciągu niecałych dziesięciu minut przebywania w jego domu. Bez słowa wstałam i
poszłam do swojego pokoju. Pomieszczenie było duże. Dwuosobowe łoże, nie łóżko,
mały stolik, dwie wielkie pufy wypełniane kuleczkami zamiast krzeseł, szafa z
lustrem, komoda, biurko, okno w lekko
pochyłym suficie, i wielkie okno naprzeciwko drzwi, na którego parapecie można
było spokojnie usiąść. Weszłam do środka i zamknęłam za sobą drzwi. Jeśli tak
ma wyglądać cały mój pobyt tutaj, to ja dziękuję bardzo, wole wracać do domu.
Jako, że miałam teraz trochę czasu, postanowiłam się rozpakować. Dwadzieścia
minut później, wszystko było na swoim miejscu. Oprócz mnie. Pewnie, byłam w
obcym domu, zaledwie od kilkunastu minut, ale i tak czułam się jak intruz.
Brakowało tego rozluźnienia, które czuje się po paru chwilach. Świadomości, że
nikomu nie przeszkadzasz, że jest ktoś, kto chce żebyś tu była. Zrezygnowana,
ruszyłam w stronę okna i usiadłam na nim. Za oknem widać było fragment
"ogrodu", który prędzej można by nazwać polaną w lesie, z małym
boiskiem do kosza i nogi. Wciągnęłam telefon i wykręciłam numer.
- Halo ? - rozległ się głos mojej
mamy.
- Hej, mamo - powiedziałam,
starając się opanować drżenie głosu.
- Mary !
- Tak, to ja. Słuchaj,
dojechaliśmy już na miejsce, cali i zdrowi.
- Och, to dobrze, bardzo dobrze. I
jak ci minęła podróż ?
- Szybko i bezpiecznie -
uśmiechnęłam się pod nosem.
- Poznałaś już resztę zespołu ? -
z dźwięków, które słyszałam w słuchawce, mogłam wywnioskować, że mama przygotowywała
coś w kuchni.
- Tak, całą czwórkę. Wydają się
być okej.
- Któryś wpadł ci w oko ?
- Mamo !
- No co ? Przecież są ładni, nie
możesz zaprzeczyć - moja mama roześmiała się.
- To nie ma nic do rzeczy -
powiedziałam, rumieniąc się. Sama nie wiedziałam czemu.
- Już, Liam, poczekaj - usłyszałam
z drugiej strony.
- Coś się stało, mamo ?
- Nie, nie. Liam tylko chce ci coś
powiedzieć .
- Ok.
- Halo ? Mary ?
- Cześć, młody - powiedziałam, a
coś ścisnęło mnie w dołku. Byłam poza domem kilka godzin, a i tak już tęskniłam
za tym nicponiem.
- Pani w przedszkolu mnie dzisiaj
pochwaliła ! - krzyknął. Nadal nie umiał rozmawiać przez telefon. Zaśmiałam się
pod nosem.
- Tak ? A za co ?
- Powiedziała, że ładnie
zaśpiewałem piosenkę i będą ją śpiewał na przedstawieniu w czerwcu !
- Naprawdę ? To wspaniale ! Jestem
z ciebie strasznie dumna, Liam ! - Ten dzieciak coraz bardziej mnie zaskakiwał.
- A co takiego zaśpiewałeś ?
- "What Makes You Beautiful
" ! - jaki najlepszy przyjaciel, taki brat.
- W takim razie przytargam wujka
Harry'ego za te jego loki, żeby przyszedł posłuchać - obiecałam.
- Serio ?!
- Tak, ale nikomu o tym nie mów -
powiedziałam konspiracyjnie. Prawda była taka, że gdyby ktoś w Holmes Chapel się
o tym dowiedział, zakończenie roku w przedszkolu urosł by do rozmiaru imprezy.
- Dobrze. Kiedy wrócisz ? -
zapytał.
- Niedługo, Liam - powiedziałam ze
ściśniętym gardłem. - Niedługo.
- Okej. Papa ! - rozłączył się.
- Papa, Liam - powiedziałam do
samej siebie. - Chcę do domu.
- Jesteś w domu - usłyszałam za
sobą głos Harry'ego. Musiał wejść, gdy rozmawiałam przez telefon.
- Naprawdę ?
- Naprawdę. Dom, to miejsce, w
którym są osoby, które cię kochają. A my cię kochamy, no przynajmniej ja.
- Ale dom to także miejsce, gdzie
czujesz się bezpiecznie i swobodnie. A biorąc pod uwagę tego całego Paula,
wcale tak nie jest.
- Nim się nie przejmuj. Wszyscy
się przy nim tak czujemy. Poza tym, on tu nie mieszka, tylko ty, więc jak coś,
to możesz go wykopać za drzwi.
- Serio ?
- Jak najbardziej. A teraz chodź !
- Gdzie ?
- Skoro mieszkasz z nami, to
znaczy, że jesteś częścią wielkiej, directionerskiej rodziny. Idziemy robić to
co standardowa rodzina robi po południu, gdy następnego dnia nie idzie do
pracy. Oglądać telewizję !
- Wariat.
- Zawsze do usług - Styles
pociągnął mnie za rękę do pomieszczenia obok, czyli sali kinowej. Wielka ściana
robiła za ekran, rzutnik i komputer stały przy drugiej, natomiast w połowie
ustawiona była kolejna wielka kanapa z mnóstwem poduszek, na której siedział
Zayn. Liam i Niall zajęli podłogę, wraz z kilkoma miskami popcornu. Jedna z
nich była do połowy wyjedzona. Jeśli wierzyć wszystkim brukowcom, stawiałam, że
to robota Horana.
- Patrzcie kto powrócił ! -
powiedział Louis wchodząc do pomieszczenia z sześcioma kartonowymi kubkami z
Pepsi, takimi jakie spotyka się w kinie.
- Skąd …
- Mamy w kuchni automat -
wytłumaczył Harry.
- Aha - wydukałam. Automat do
napojów w domu. Byłam bardzo ciekawa co jeszcze znajduje się w tym budynku.
- Proszę - Lou podał mi jeden z
kubków.
- Dzięki - powiedziałam. Harry
popchnął mnie lekko w stronę kanapy. - No idę, idę.
Niepewnym krokiem ruszyłam przed
siebie. Usiadłam na podłodze koło Nialla. Blondyn uśmiechnął się do mnie
promiennie i wciągnął przed siebie miskę z popcornem. Był to tak prosty gest, a
tak wiele dla mnie znaczył.
- Lecę !! - Louis oddał Harry'emu
swój kubek i rzucił się na kanapę, która z głośnym hukiem podniosła się o kilka
centymetrów i upadła z powrotem na podłogę. Gdyby nie siedzący na niej Malik,
kanapa wraz z Tomlinsonem przewróciłaby się do tyłu. Wybuchliśmy śmiechem. To właśnie w tej chwili
pomyślałam, że może jednak te trzy miesiące nie będą takie złe.
Coś się dzisiaj rozkręciłam :) Mam nadzieję, że się podobało.
Coś się dzisiaj rozkręciłam :) Mam nadzieję, że się podobało.
Super! Świetny imagin :)
OdpowiedzUsuńStrasznie mi się podoba :D
Oby takich było więcej :D
Zerwali, bo Harry zniszczył jej lalkę. To mnie rozwaliło xDD
A teraz idę czytać dalej :)
Niall <3
OdpowiedzUsuńRozkręcasz się.
Nie mam za bardzo co napisać, bo wszystko mi się podobało. Trzymam kciuki i oby tak dalej :)
~Twoja Draco