Imaginy z One Direction


Imaginy i opowiadania z One Direction

15 czerwca 2013

#2. - Harry

       Zrobiłam to. W końcu. Z uczuciem wielkiej ulgi weszłam do domu Harry'ego. Niedawno wrócił z trasy, więc chciałam spędzić z nim tyle czasu, ile tylko się dało, zanim znów zacznie się całe szaleństwo z nagrywaniem kolejnego albumu, wywiadami, sesjami i innymi rzeczami, które zazwyczaj zawalały jego grafik. Rozanielona, nawet nie zdążyłam ściągnąć butów, tylko pędem ruszyłam na poszukiwania chłopaka. Znalazłam go w salonie, wpatrzonego w okno wychodzące na ogród. Podeszłam do niego i pocałowałam go w policzek, po czym usadowiłam się naprzeciwko niego na kanapie. Harry nie zareagował. Nadal bez słowa wpatrywał się w okno. 
       - Coś się stało, kochanie ? - zapytałam po chwili, kładąc swoje dłonie na jego. Chłopak szybko odsunął je.
       - "Założyłam na siebie najkrótszą sukienkę, jaką znalazłam w swojej szafie. Zadziałało. Dwie minuty po wejściu na imprezę sam Harry Styles podszedł do mnie i zaczął rozmowę..." - zacytował sucho. Spojrzałam na niego przerażona. Skąd on to wytrzasnął ?! - "... a do tańca poprosił po kolejnych pięciu". Ale to jeszcze lepsze : "Styles, jako romantyk, jest bardzo przewidywalny. Muzyka, kolacja przy świecach, czułe słówka. Podręcznikowy podryw. Jednak dzięki takim właśnie sposobom na owijanie sobie dziewczyn wokół palca, Harry dostał tytuł największego łamacza serc w zespole. Jego najdłuższy związek trwał 3 miesiące. Nasz zbliża się do dwóch tygodni. Zobaczymy, jak szybko spławi mnie". 
       - Gdzie to przeczytałeś ? - zapytałam cicho, ledwo wyduszając z siebie słowa. 
       Chłopak nie odpowiedział od razu. Zakrył twarz dłońmi i siedział tak przez chwilę, aż w końcu zerwał się gwałtownie na nogi. 
       - Jak mogłaś ?! - krzyczał. - Ufałem ci, wierzyłem w każde słowo, w każdy gest. A ty po prostu grałaś, dla zwykłego artykułu w jakimś czasopiśmie ! Kurwa, [T.I.], nie sądziłem, że jesteś zdolna do czegoś takiego ! 
       - Harry, to nie tak...
       - A jak ?! Chodziłaś ze mną tylko po to, żeby to opisać ! Wszystko, cały nasz związek, to jedno wielkie kłamstwo. Dobrze się chociaż bawiłaś grając z moimi uczuciami ?! - Harry spojrzał na mnie po raz pierwszy, odkąd weszłam do pokoju. W jego oczach widziałam ból... - Ale muszę ci oddać, jesteś świetną aktorką. Nigdy nie spotkałem kogoś, kto tak dobrze odgrywa miłość. Tamtej nocy poszło ci chyba najlepiej...
       - Przestań ! 
       - Oto ja, Harry Styles, największy debil na świecie, wykiwany przez nastoletnią dziennikarkę, która użyła mnie, żeby zabłysnąć !
       - Styles, do cholery, daj mi wyjaśnić ! - wykrzyknęłam, stając naprzeciwko niego. 
       - Tu nie ma czego wyjaśniać. Pobawiłaś się, dostałaś kilka prezentów, napisałaś swój artykuł, a teraz możesz spierdalać, drzwi są tam ! - Harry wskazał w ich stronę. 
       - Harry...
       - Musisz tylko zmienić mój rekord z 3 miesięcy na 8. A w końcówce napisz, że jestem egoistycznym dupkiem, który się tobą znudził, więc ruszył na poszukiwania laski z jeszcze krótszą sukienką. To z pewnością od razu podniesie twoją popularność. 
      Bez słowa podniosłam z ziemi torbę i ruszyłam do wyjścia. Dopiero teraz zauważyłam leżący na stoliku tablet, który zostawiłam u chłopaka dzień wcześniej. Wtedy mnie olśniło. 
      - Przeglądałeś moje prywatne foldery ?! Prosiłam cię, żebyś tego nie robił ! - wykrzyknęłam. 
      - Jakie to ma teraz znaczenie ? 
      - Takie, że obiecałeś, że tego nie zrobisz ! Jak szybko złamałeś hasło ? - spytałam z czystej ciekawości. Na hasło prywatnych folderów ustawiłam nazwę miejsca, w którym byliśmy na pierwszej randce.
      - Naprawdę nie masz większych problemów ?! A teraz, z łaski swojej ... - Harry znów wskazał na drzwi. 
      Ruszyłam w ich kierunku. Kiedy położyłam rękę na klamce usłyszałam dźwięk tłuczonego szkła i soczyste przekleństwo. W normalnej sytuacji zaraz bym tam pobiegła z całym zapasem wody utlenionej i plastrów, które chłopcy mieli w domu, jednak tym razem zignorowałam to.
      - Dobrze ci tak - mruknęłam pod nosem i wyszłam, trzaskając drzwiami. 
 
      Płakałam cały wieczór. Zwinięta w kulkę na kanapie z zapasem chusteczek, wyrzucałam sobie wszystkie błędy, które popełniłam w ciągu tych 8 miesięcy, zaczynając od tego, że w ogóle zgodziłam się napisać ten durny artykuł. Próbowałam się uspokoić, ale każde wspomnienie Harry'ego wywoływało kolejną falę łez. Mój telefon zaczął wibrować. Na wyświetlaczu pojawiło się : NIALL. Chłopak dzwonił już piąty raz w ciągu  20 minut, a ja po raz piąty odrzuciłam połączenie. Wcześniej dostałam uroczego sms-a od Louisa, w którym Tomlinson wyraził swoją skromną opinię na temat tego jak potraktowałam jego przyjaciela oraz opisał mnie w kilku przemiłych słowach. Kolejne wyrzuty od Horana nie były mi potrzebne do szczęścia. Po chwili rozległ się dzwonek do drzwi. Zaczerwieniona od płaczu i potargana od leżenia na kanapie, nie byłam w zbyt dobrej kondycji do przyjmowania gościu, tak więc zignorowałam dzwonienie. Jednak mój gość nie poddał się. Dzwonił tak długo, aż w końcu nie podniosłam się i nie uchyliłam drzwi na długość łańcuszka, który był dodatkowym zabezpieczeniem. Po drugiej stronie progu stał Niall. 
      - Jeśli masz zamiar prawić mi kazania, to możesz sobie darować. Louis i Harry powiedzieli już wystarczająco dużo - powiedziałam i zaczęłam zamykać drzwi. Horan był jednak szybszy. Wsunął swoją stopę między skrzydło a framugę. 
      - Wiesz mi, nie mam na to najmniejszej ochoty - odpowiedział, uśmiechając się delikatnie.
      - To co tu robisz ?
      - Bo ty dzisiaj wieczorem też potrzebujesz przyjaciela, nie tylko Harry. Mogę wejść ?
      Biłam się przez chwilę z myślami. W końcu podjęłam decyzję. Horan usłużnie odsunął swoją stopę, a ja zamknęłam drzwi, odpięłam łańcuszek i wpuściłam go do środka. Chłopak zaczął ściągać buty, a ja poszłam do łazienki, żeby choć trochę się ogarnąć. Nie patrząc w lustro podeszłam do umywalki i obmyłam twarz zimną wodą, z nadzieją, że zmniejszy to zaczerwienienie i opuchliznę wokół oczu. Potem uczesałam włosy i wróciłam do salonu. Niall siedział na kanapie w zupełnym bezruchu, ale widziałam, że zdążył sprzątnąć wszystkie chusteczki, które zużyłam w ciągu ostatnich kilku godzin. Usiadłam na samym skraju mebla, jak najdalej od Horana.
      - Trzymasz się ? - zapytał. 
      - Ledwo - odpowiedziałam, zgodnie z prawdą.
      Niall przysunął się do mnie i otoczył ramieniem, a ja znów się rozpłakałam. Próbowałam mu powiedzieć, jak bardzo mi głupio i jak żałuję tego, co się stało, ale nie byłam w stanie wypowiedzieć ani słowa. 
      - Cii... spokojnie. Wszystko będzie dobrze - mówił mi do ucha blondyn, głaszcząc mnie przy tym po plecach. Miał rację, potrzebowałam w tej chwili przyjaciela. Kiedy uspokoiłam się na tyle, że byłam w stanie spokojnie mówić i nie wybuchałam co chwila płaczem, wróciliśmy do rozmowy. - Powiesz mi co się stało ?
      - A o czym chcesz usłyszeć ? O tym, że byłam skończoną idiotką, która bez mrugnięcia okiem zgodziła się zagrać na uczuciach chłopaka tylko po to, żeby napisać durny artykuł, który miał mi otworzyć drzwi do wielkiej kariery ? Albo że nie wykasowałam tej głupiej kopii roboczej, po tym, jak zdecydowałam się już więcej nie pisać i zrezygnować z posady ? 
      - Zrezygnowałaś ?
      - Tak. Rano poszłam do wydawnictwa i oznajmiłam im, że nie oddam im tego artykułu oraz nie zgodzę się na jego publikację. Skończyło się na tym, że mnie wywalili - odpowiedziałam. 
      - Dlaczego to zrobiłaś ?
      Wyjaśnienie było proste. 
      - Harry. 

~ oczami Nialla ~
      
      Od [T.I.] wróciłem po dziesiątej. Dziewczyna w końcu zasnęła, wylewając przedtem morze łez. Poszedłem do niej, ponieważ mimo wszystko wiedziałem, że nie może zostać sama. Owszem, zrobiła kilka głupstw, ale wszyscy ludzie popełniają błędy, więc to nie był powód, żeby od razu ją skreślać. Poza tym, z tego co powiedział nam Harry, nie miała nawet szansy na to, żeby się wytłumaczyć. Po rozmowie z nią, spojrzałem na całą sprawę z innej strony. 
       - Gdzie byłeś ? - zapytał mnie Liam, gdy wszedłem do kuchni. 
       - U [T.I.] - odpowiedziałem, na tyle głośno, żeby usłyszeli to pozostali domownicy. 
       Chyba mi się udało, bo Louis i Harry po chwili weszli do pomieszczenie i usiedli przy kuchennym stole. Tak samo jak Liam i ja. Na ręce Stylesa spoczywał opatrunek, związany bandażem. Kiedy Louis po meczu zaprosił nas do nich na piwo, zastaliśmy go z rozciętą dłonią, gdy próbował zebrać z podłogi resztki po szklance. Rana nie była na tyle głęboka, by trzeba byłą ją szyć, więc Liam uważnie opatrzył dłoń Harry'ego, informując go przy tym, że po takim urazie na pewno zostanie mu blizna. 
        - I co u tej zołzy ? - zapytał lekceważąco Louis. Spojrzałem na Stylesa. Chłopak zagryzł usta, jakby powstrzymywał się, żeby czegoś nie powiedzieć. Tak samo jak mnie, nie podobało mu się to, jak Tommo nazwał [T.I].
        - Oprócz tego, że jest na skraju wytrzymałości psychicznej przez twojego sms-a, to nie najgorzej - odpowiedziałem. 
        - Napisałeś do niej ?! - podniósł głos Harry. 
        - No co ? Niech wie, że takie zachowanie nie ujdzie jej na sucho. 
        Hazza zacisnął dłonie w pięści, sycząc przy tym z bólu, ale nic nie powiedział. 
        - Nadal nie wierzę w to, że mogła zrobić coś takiego - powiedział Liam, kręcąc głową.
        - Jestem ciekaw do ilu brukowców sprzedała ten artykuł. Zbije na nim niezłą sumkę - rzucił Louis. Mimo, że kochałem go jak brata, w tej chwili miałem straszną ochotę przywalić mu między oczy. 
        - Nie wydaje mi się - odpowiedziałem i zły, poszedłem do salonu. Po chwili wróciłem do kuchni, niosąc w ręce tablet [T.I.]. Jego szybka była porysowana, więc ktoś musiał nim nieźle walnąć o podłogę i mógłbym dać głowę, że z pewnością nie była to [T.I.]. 
        - Harry, czytałeś cały artykuł ? - zapytałem, siadając  z powrotem na swoje miejsce.
        - Nie, tylko dwa pierwsze akapity - powiedział. Tak myślałem. 
        Wyciągnąłem w jego kierunku urządzenie.
        - Wejdź w niego jeszcze raz - poprosiłem. Hazza spojrzał na mnie zaskoczony, ale wykonał polecenie. Gdy oddał mi tablet, na wyświetlaczu widziałem już tytuł. Przejechałem trochę niżej, do końcówki. Tak jak mówiła [T.I], ostatnie zdania napisane były kursywą. 
        - "Kiedy zaczęłam pisać ten artykuł, nigdy nie sądziłam, że kiedykolwiek to poczuje" - zacząłem czytać.
        - Stary, co ty odwalasz ? - zapytał Louis, ale zignorowałem go.
        - "Ale dzisiaj, zdałam sobie sprawę z czegoś ważnego. Harry wpadł do mnie z niezapowiedzianą wizytą i wyciągnął na długi spacer. Dokładnie do huśtawki za jego domem. Niezbyt daleko od otaczającego nas świata, ale zawsze gdzieś. A tam, w zupełnej ciszy i spokoju, wypowiedział te dwa słowa, które sprawiły, że stałam się najszczęśliwszą osobą na świecie: Kocham Cię. Jednak najpiękniejsze było to, że mogłam odpowiedzieć mu tym samym. Ponieważ rzeczywiście go pokochałam. Gdybyście kilka tygodni temu spytali mnie jaki jest Harry Styles, odpowiedziałabym, że to nadęty gwiazdor, egoista, podrywacz, łamacz serc i zapatrzony w siebie dupek. Teraz wiem jaki jest naprawdę. Że za pozą czarusia i podrywacza kryje się wrażliwy chłopak, który pierwszy zrywa, ponieważ boi się zranienia. Że jest niesamowitym romantykiem, ponieważ swoje uczucie pokazuje przez zwykłe, codzienne czułości, a nie wielkie wyznania, ballady czy wiersze. I chociaż zawsze obiecywałam sobie, że nigdy tak się nie stanie, to zakochałam się w nim. W tych zielonych oczach, pełnych radości, ale i smutku. W loczkach, które układają się jak chcą, dopóki nie wklepie w nie wielkich ilości pianki. W delikatnych dłoniach, których dotyk sprawia, że płonę i w ustach, które działają na mnie jak narkotyk. Uwielbiam  jego zdenerwowanie, gdy chce powiedzieć coś ważnego, zażenowanie, gdy chłopcy znów wykręcą mu jakiś kawał i dołeczki w jego policzkach, gdy obdarowuje mnie uśmiechem, od którego miękną kolana i przyśpiesza serce. Uwielbiam jego głos, który wieczorami kołysze mnie do snu, a rano budzi sprawiając, że każdy dzień zaczynam z uśmiechem na twarzy. Dlatego postanowiłam to skończyć. Nie oddam tego artykułu. W ciągu tych kilku tygodni Harry z zupełnie obcego człowieka stał się najważniejszą osobą w całym moim życiu. Nie mogłabym zrobić mu czegoś takiego, ponieważ... za bardzo go kocham. Ponieważ jest ważniejszy niż jakaś posada i artykuł. Ponieważ jest całym moim życiem" - skończyłem. Nastała grobowa cisza. Nikt się nie odezwał. Spojrzałem na Hazzę. Po jego policzkach spływały łzy. 

~ oczami [T.I.] ~

      Po kilku dniach płaczu i rozpaczania, byłam w stanie już w miarę normalnie funkcjonować. Na ten czas wyłączyłam telefon i zupełnie nie korzystałam z internetu, za bardzo bojąc się tego, co mogę tam przeczytać. Niall wpadał do mnie codziennie, raz nawet z zakupami. Był dla mnie wielkim wsparciem. Nie oceniał mnie, ani nie komentował tego, co się stało. Po prostu był przy mnie (i przynosił jakieś durne komedie na DVD, zmuszając mnie do śmiechu) i wspierał najlepiej jak umiał. Jego terapia przyniosła efekt. 
       - Cześć, Harry - powiedziałam do słuchawki telefonu, nagrywając się na sekretarce chłopaka. - Wiem, że teraz na pewno nie chcesz mnie widzieć, dlatego dzwonię, żebyś wiedział, że dzisiaj o 15 wpadnę do was, żeby oddać twoje rzeczy i zabrać swoje. To cześć.
       Starałam się mówić spokojnie i w miarę pogodnie, ale czułam, że nie bardzo mi to wyszło. Trudno. Pocieszała mnie myśl, że o 15 wymażę Harry'ego Stylesa z mojego życia. Już na zawsze. 
       Klucze do jego domu dostałam po wieczorze, w którym świętowaliśmy 6 miesięcy związku. Teraz stałam przed drzwiami, próbując się uspokoić. Z tym miejscem wiązało się wiele wspaniałych wspomnień. Zwłaszcza z pokojem Harry'ego. Uśmiechnęłam się pod nosem, jednak po chwili zdałam sobie sprawę z tego, że te wspaniałe chwile staną się bolesnym przypomnieniem tego, że już nie jesteśmy razem. Im szybciej będę miała to za sobą, tym lepiej. Przekręciłam zamek i weszłam do środka. W domu panowała zupełna cisza, co mnie bardzo ucieszyło. Weszłam do salonu. W wielkiej torbie miałam wszystkie rzeczy Hazzy. Jego płyty, parę ciuchów z szuflady, którą zajmował w moim mieszkaniu i wszystkie drobiazgi, które kiedykolwiek mi dał. 
       - Cześć, [T.I.] - usłyszałam za sobą znajomy głos, na którego dźwięk przyśpieszało mi serce.
       - Cześć, Harry - odpowiedziałam, nie przerywając wykładania jego rzeczy na stolik. - Pięć minut i już mnie nie ma.
       Nagle poczułam jego ciepłe dłonie na moich ramionach. Chłopak obrócił mnie przodem do siebie.
       - Musimy porozmawiać - powiedział spokojnie. Od jakiegoś czasu reagowałam na te słowa dość alergicznie, a biorąc pod uwagę moją ostatnią rozmowę z Hazzą, nie bardzo miała na to ochotę. 
       - Może kiedy indziej, śpieszę się - powiedziałam, odwracając się do niego tyłem. Harry nie dał za wygraną i znów mnie obrócił. 
       - Teraz, bo to bardzo ważne - powiedział z naciskiem. - [T.I.]... ja... przepraszam cię, za to co powiedziałem. Zachowałem się jak skończony idiota...
       - Nie, Harry. To ja mogłam ci powiedzieć prawdę, nie musiałeś dowiadywać się o tym w ten sposób - odpowiedziałam, patrząc mu w oczy. - To ja przepraszam. Miałeś do tego prawo...
       - Nie miałem, ponieważ... ja także nie byłem do końca szczery. 
       Gdy to powiedział, moje serce stanęło. Przygotowywałam się na najgorsze, chociaż tak naprawdę nie miałam zielonego pojęcia, o co może mu chodzić. 
       - Tej nocy, kiedy poznaliśmy się w klubie, zagadałem do ciebie, bo tak naprawdę chciałem poderwać twoją koleżankę. Spotkałem ją dzień wcześniej, ale mnie spławiła. I to dlatego wtedy z tobą tańczyłem. Żeby wzbudzić je zazdrość. I dlatego zabrałem cię do tej wystawnej restauracji na naszą pierwszą randkę - powiedział skruszony. - I podziałało. Zadzwoniła do mnie. Sęk w tym, że ja już wtedy nie byłem nią zainteresowany. Ponieważ zakochałem się w tobie. Nie powinienem tak zareagować, to była z mojej strony hipokryzja. Wybaczysz mi ?
       Stałam tak przed nim, nie bardzo wiedząc co powiedzieć. W głowie miałam zupełny mętlik. Gdy tylko usłyszałam jego głos, miałam straszną ochotę podejść do niego i po prostu go pocałować, jak gdyby nic się nie stało.  Zupełnie jak teraz.
       - Nie wiem, Harry. Myślisz, że będziemy w stanie znów sobie zaufać ? - zapytałam cicho. 
       - Zajmie nam to trochę czasu, ale damy radę - uśmiechnął się Harry. - Musimy zacząć od początku, ale uda nam się. 
       - Naprawdę w to wierzysz ?
       - Tak - ja także się uśmiechnęłam. 
       - Jestem [T.I.] - powiedziałam, wyciągając przed siebie dłoń. - I jeszcze kilka miesięcy temu obsmarowałbym w artykule na zlecenie jakiegoś durnego pisma.
       - Cześć, jestem Harry - chłopak uścisnął moją dłoń. - I jestem w tobie szaleńczo zakochany.
       Po tych słowach przyciągnął mnie do siebie o pocałował jak jeszcze nigdy przedtem. Szczerze mówiąc, podobał mi się taki początek... 


Tamtaratamdamdam !!! Drugi imagin !Co o nim sądzicie ?? :) 
          
        
             
       
      

3 komentarze:

  1. Super :D Genialnie piszesz!
    Jak to czytałam to tak mnie to wszystko trzymało w napięciu... Taka byłam ciekawa czy się wszystko ułoży :D
    Świetny imagin :D

    Oczywiście przepraszam za brak komentowania, ale już zabieram się za nadrabianie zaległości :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jesteś moim geniuszem. Piszesz tak, że nie można doczekać się dalszego ciągu. Naprawdę super. Pewnie nie będę komentować wszystkiego ale wiedz, że czytam i czekam na kolejne. Może nie jestem jakimś SUPER FANEM (jak ty) One Direction, ale i tak mnie porywają opowiadania. Nawet się do nich przekonuję. Życzę weny i czekam z niecierpliwością.
    ~Twoja Draco

    OdpowiedzUsuń
  3. To jest super! Popłakałam się, kiedy to przeczytałam :) naprawde pięknie piszesz i czekam na kolejne imaginy :)

    OdpowiedzUsuń